.
.
.
.
.
.
Ech. Czy Brooks się pod tym podpisał? Ma jakiś udział w tym przedsięwzięciu? Spójrzcie na tego typka. To nie żadne zombie a osoba zarażona jakimś cholerstwem.
http://wpc.556e.edgecastcdn.net/80556E/img.site/PHLXThkZSe27PO_1_m.jpg
Do kina się nie wybieram. Nie chcę zepsuć ludziom seansu klnąc pod nosem jak szewc co chwilę
Nie mogę się z Tobą zgodzić, choć jak najbardziej szanuję Twoje podejście. Zwyczajnie mam inne. W DoD/04 wszystko trzymało mi się kupy. Niektóre akcje były z lekka przesadzone, niektórzy ludzie zachowywali się głupio, ale faktycznie wynikało to z ich własnej głupoty, lub paniki, nie z nagłej ułomności. Jest wiele dobrych horrorów, w których autorzy nie muszą posuwać się do zaprzeczania prawom fizyki lub logiki, by stworzyć jakąś scenę. W innych od początku mrugają do widza porozumiewawczo okiem i wiemy, że konwencją jest to, że dziać będą się takie a nie inne rzeczy. Znam póki co dwa filmy o powolnych, a raczej nie biegających sprintem zombie, które się bronią, gdyż pozbawione są takich idiotycznych akcji: Wysyp żywych trupów oraz Martwica mózgu. Wniosek? Nie jest to kwestia konwencji, tylko zdolności reżyserskich. Romero skończył się dla mnie na doskonałym dniu żywych trupów. Jego "nowa trylogia" jest warta tyle, co nowa trylogia SW, aczkolwiek i w starej pełno było wspomnianych przeze mnie niedorzeczności.
A często masz do czynienia z zombie, że wiesz, że nie biegają? ;)
Nie żebym się czepiał, ale jako, że zombie to fikcyjny twór to każdy autor/twórca może sobie dostosować je do własnych upodobań.
Podobnie jak z wampirami, każdy autor ma swoją wizję w jednej to zabójczy nieludzki krwiopijca, a w innej (choć nie popieram :P) świecąca wróżka. :)
Dobra ale jak bierzesz na warsztat książkę i chcesz z niej zrobić adaptacje filmową bądź ekranizację to chcesz z niej wyciągnąć co najlepsze to chyba nie zmieniasz wszystkiego bo w tedy tylko jedynie pozostaje ci tytuł i tą książkę piszesz po swojemu i robisz coś zupełnie na odwrót to tak jak byś miał w dupie autora i ludzi którym ta właśnie książka przypadła do gustu.
Zależy czy to adaptacja, czy ekranizacja ;)
Jeśli autor filmu, ma własną wizję to ma prawo w swoim filmie ją zaprezentować (czasem nawet z błogosławieństwem autora).
Poza tym dla mnie trochę idiotyzmem jest przeżywanie tego czy żywy trup biega, czy też nie, skoro one nawet nie istnieją. w takiej dyskusji żadna ze stron nie będzie w stanie udowodnić swoich racji :)
No i nie sądzę, żeby biegające zombie były kluczowym elementem filmu/książki.
"No i nie sądzę, żeby biegające zombie były kluczowym elementem filmu/książki." - Nie znam się, to się wypowiem. To raz. Nie sądzę, żeby w Kopciuszku był ważny bal na zamku i zgubienie pantofelka. Bohaterka może być gejem i zgubić wojskowego trepa pod prysznicem w koszarach. Reszta będzie się zgadzać.
A dwa: widocznie, dla większości fanów zombie jest to ważna informacja, czy zombie filmie biega czy człapie, skoro wywołuje to takie zażarte dyskusje. Na takiej samej zasadzie jak mało kto chciałby ekranizacji Hrabiego Draculi, gdzie w tytułową rolę wciela się pan Pattison i świeci jak kryształki w świetle tęczy, kiedy ma erekcję.
Poza tym w tym wątku nie chodzi o żadne udowadnianie czegokolwiek, tylko o wyrażenie swojej opinii. Nie lubię biegających zombie, tak samo jak nie lubię nutelli i miałem taki kaprys, żeby to napisać. Tak ciężko to pojąć?
PS. Wolę Boże Narodzenie od Wielkiejnocy.
Ja nie wiem szukasz zaczepki , skoro cię to nie interesuje to po co się w ogóle wypowiadasz chyba że to prowokacja i chęć zwrócenia na siebie uwagi.
Podobno każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie, skoro autor tematu poruszył ten wątek na FORUM, to niech się liczy z tym, że nie każdy musi się z nim zgodzić. Ja się nie zgadzam i wyrażam swoje zdanie.
Nigdzie nie pisałem, że się tym nie intersuję i kto powiedział, że "się nie znam" ;)
A porównanie balu do tego jest zupełnie bez sensu, porównałeś kluczowy element i w zasadzie całą fabułę baśni do nic nie znaczącego elementu.
Ok ale twoje zdanie dla mnie nic nie znaczy , nic nie wnosi nowego do dyskusji , takie pieprzenie dla samego pieprzenia zachowaj dla siebie bo skoro się nie znasz to po co się wypowiadasz nawet książki nie przeczytałeś na której podstawie luźno powstaje to filmidło z tond właśnie wnioskuje że się nie znasz. , śledzisz kulisy powstawania tej produkcji ? wątpię .
Jeżeli zabierasz głos w tej dyskusji wypadało by się trochę zainteresować tematem , zombie nie istnieją to fakt ale ''żyją'' w folklorze Haitańskim,książkach,komiksach,filmach i grach.
I dwa ja niczego nie porównywałem to zdanie raczej do założyciela tematu który ci odpisał powinno być skierowane , a nie do mnie , coś ci się kolego pomyliło.
Niestety dla mnie nic nie znaczy zdanie osób nie potrafiących pisać po polsku, wróć gdy się do edukujesz ;)
Mam prawo pisać co chcę i gdzie chcę i wisi mi czy to się tobie podoba czy nie ;) twoje wypociny nie wnoszę akurat nic więcej do samej dyskusji.
Litości. Wyobraź sobie, że w filmie, który nazywa się "Wojna Z", gdzie literka Z odnosi się do zombie, zombie są kluczowym elementem.
Każdy ma prawo się wypowiedzieć, tylko fajnie by było, gdyby wypowiadał się w temacie.
Napisałem, że lubię X. Jeśli Ty napisałbyś, że lubisz Y, słowem bym się nie odezwał. Ale Ty musiałeś zamieścić nic nie wnoszący komentarz, w który sprowadza się do stwierdzenia: "Hola panie, ktoś może lubić X, a ktoś może lubić Y!" Eureka.
No i witki opadają.
Moja wypowiedź dotyczyła tematu posta, wypowiadam się tak jak każdy. Twój komentarz nie dotyczył tylko samego filmu ale i stwierdzenia ogólnego, że zombie nie biegają, nie jesteś w stanie tego udowodnić, więc bez sensu jest Twoje paniczne atakowanie każdego kto się nie zgadza. Jak pisałem reżyser ma prawo do własnej interpretacji i swojej wizji.
Czy Ty czytasz, to co ja do Ciebie piszę?
C. Nie próbuję niczego udowodnić. Stwierdzenie, że się nie lubi groszku nie wymaga dowodzenia czegokolwiek, tak samo jak stwierdzenie, że nie lubię biegających zombie. Mój pierwszy post tylko tyle wyraża - wolę szwendające się zombie. Czytanie ze zrozumieniem to nie tylko zdolność składania literek. Mój post nie dotyczył prawd objawionych, a tylko i wyłącznie preferencji dot. zombie. Dodam tylko, że moje pretensje wobec twórców filmu są tym bardziej uprawnione, że film powstaje na podstawie książki, która nie miałaby racji bytu i nie odniosła takiego sukcesu, gdyby zombie w niej biegały.
I. Nie czepiam się, jeżeli ktoś woli biegające zombie, bo to sprawa gustu, a nie UDOWODNIANIA czegokolwiek. Tłumaczyłem Ci to łopatologicznie w poprzednim poście, no ale cóż...
U. "Paniczne atakowanie" Lol. Przejrzyj dyskusję, nie atakuję nikogo, kto potrafi czytać ze zrozumieniem. Drażnią mnie tylko miśki, które na podstawie mojego pierwszego posta myślą, że ja wyrażam jakiegoś rodzaju werdykt czy zombie mają warczeć czy świszczeć, bo analiza tekstu czytanego sprawia im za duży problem.
L. Nie wiem czemu tracę na Ciebie czas, skoro cały czas pokazujesz, że nie wiesz o czym rozmawiamy. Nie da się toczyć dyskusji w oderwaniu od "Wojny Z" M. Brooksa.
Widzę, że nie masz zielonego pojęcia do czego służy forum internetowe, ani czym jest adaptacja filmowa.
Książka jest w porządku, a film tak od niej różny, że nie ma sensu nawet porównywać. Biegające zombie w niczym nie przeszkadzają.
Masz racje zombi nie biegają, wczoraj mijałam jednego i rzeczywiście szedł.
Zombie – FIKCYJNA nieumarła istota popularna szczególnie w horrorach. -> skąd wiemy że nie oni biegają?
Pozdrawiam.
Rety, dziś znalazłem chwilę, aby przeczytać prawie cały wątek, który oparł się na tym, czy zombie biegają czy nie, jaka jest ich istota, jak powinny albo nie powinny wyglądać i dlaczego World War Z będzie taki dupiany, choć nikt nawet nie zna dokładnej fabuły filmu, ani zakończenia, ani wyjaśnienia... Można się załamać, jak bardzo wąsko patrzą wszyscy na tę tematykę, jak zupełnie niepotrzebnie sypią cytatami z książek Brooksa itp. I to nie tylko o tematykę zombie idzie (powoli), ale także adaptacji filmowych, czy też filmów opartych na motywach powieści. Max Brooks podpisał się pod tym, bo jest opisany na oficjalnej stronie filmu i bardzo dobrze. Miał pomysł, napisał świetną powieść, KTÓRĄ CZYTAŁEM i zgarnął za to pewnie niezłą sumkę, więc dlaczego ma się nie podpisać? Bo jest niezłomnym ideologiem zombie i tylko on wie wszystko na ich temat? Zombie niestety, moi drodzy, nie istnieją, a więc nie ma istoty zombiezmu. Ludzie na całym świecie zabijają się w imię boga, bo jedni wiedzą, jaki ten bóg jest i jakie czyny nagradza i karze, a inni mają swoje podejście i ni chu-chu nie popuszczą tamtym. A tak naprawdę nikt nie wie i całkiem pewne jest, że podobnie jak zombie, żaden z tych bogów wymyślonych czy odczutych nie istnieje. Dlaczego więc zombie muszą być takie, jakimi stworzył je mistrz Romero? Chciałem tu zaznaczyć, że ekranizując World War Z, twórcy mieli dwie rzeczy do wyboru - albo zrobić film dla garstki maniaków (ja również nim jestem i naprawdę rozumiem, co Wam w tym nie pasuje) albo zrobić widowisko dla wielu ludzi, które może ściągnąć do kina masę ludzi, aby zwrócić środki podjęte na produkcję tego filmu. Poza tym - filmów o ataku powolnych zombie jest dość dużo - i co? Mamy hicior w stylu Walking Dead, który oglądam z zapartym tchem, bo uwielbiam ten serial, ale tam akcja ciągnie się jak flaki z olejem i jest w większej mierze walką pomiędzy bohaterami, a zombie są tylko tłem. I to takim, że kiedy oglądam kolejne odcinki nie jestem w stanie uwierzyć w ten kit, że kilkanaście osób tłucze zombie, czyści tereny więzienia itp, a zorganizowane wojsko ponosi klęskę. W tym wypadku filmowa wersja World War Z jest o wiele bardziej przekonująca i przerażająca. Dzika fala niepowstrzymanych zombie napiera jak tsunami i do Diabła ciężko wtedy się uchronić. Oczywiście Max Brooks starał się wyjaśnić, jak doszło do tego, że zombie opanowały świat, jak zaraza się rozrastała, dlaczego ludzie tak zostali zaskoczeni - robił to naprawdę dość zgrabnie i z dużą dozą prawdopodobieństwa, bo tak mogłoby być faktycznie - wojsko blokuje informacje, aby nie wzbudzać paniki, ludzie nie wiedzą, co jest grane, sam widok chodzącego trupa wywołuje paraliżującą panikę... Świetnie to opisał, ale nie znaczy to, że opisał ostateczną biblię zombie. Ten podgatunek horroru może elastycznie ewoluować i tym razem sięgnęli po jego motywy ludzie, którzy potrafią zrobić z tego superprodukcję i takiej mi brakowało. Mam już dość filmów o zombie, w których kilka początkowych atrakcyjnych scen zastępują później dłużyzny. Zresztą w "Dawn of the dead" z 2004 chyba roku zombie też nie były ślamazarne i jakoś wiele narzekań nie było, a film dość dobry jednak przytrzymał się pierwowzoru i o ile oryginał miał ciekawe przesłanie, tutaj go zabrakło. Osobiście myślę, że po World War Z długo będzie nam czekać na jakiś dobry film o zombie, a to z powodu właśnie przełamania tego tabu "powolniaków" i z powodu rozmachu. Zresztą, czyż w "28 dni później" wrogowie rodu ludzkiego byli powolni? Tak, wiem, że rzekomo "28 dni później" to nie był film o zombie jako taki, ale właśnie nawiązywał do tego klimatu, to było połączenie wątków zarazy zmieniającej ludzi w nieludzi - podobnie jak u Brooksa afrykańska wścieklizna. A co do samej ewolucji gatunku. Pierwotnie żadne zombie nie wcinało burgerów z ludzkiego mięsa. A ostatecznie, kiedy czytam teraz powieść "Noc zombie" Briana Keene, okazuje się, że zombie mogą być powodem przenikania się wymiarów i demonami, które opanowują ludzkie i nie tylko ciała, aby wrócić na świat, jaki do nich należy (rzekomo). Ba! do tego potrafią z ludzkich mózgów pobierać informację i z powodzeniem zapieprzają samochodami, mówią i są inteligentne, używają narzędzi itp. To ci dopiero zombie! (No tak, ale są dość wolne ;) ) Zresztą w REC też to nie są sztywni. Artystyczne wariacje na temat zombie nie muszą trzymać się stricte kanonu, bo ZOMBIE NIE ISTNIEJĄ. Są motywem, który w zależności od najważniejszej potrzeby - GRY ZE STRACHEM!!! - przybierają taką a nie inną formę. Wiele czytałem tutaj o "Jestem legendą"... Zastanawiam się jak go ująć w kwestii zombie, bo książka Mathesona nigdy do zombie się nie odnosiła, ale do wampiryzmu, co już ktoś mądry zauważył w tym wątku, jednak film ma klimat tej apokalipsy, a same wampiry... Ostatnią myśl zachowam dla siebie
Całkiem ciekawy post, nawet odniesienie do religii się znalazło. Tylko czemu do mnie, skoro w ogóle nie odnoszę się w swoich postach do istoty zombizmu i nie włączam się w żadne dyskusje o takowej istocie. W żadnym moim poście nie znajdziesz słów "muszą" "nie mogą" "a jak nie to wpier..." itp.
PS. Autor zgarnął kasę za prawa, ale później puścił focha na widok tego, co twórcy zrobili z jego książki. Głupi? Może, ale ma do tego prawo, jeśli ma taką zachciankę. Tak samo jak ja.
PPS. Czekam na kolejne 10 postów, w których kolejne 10 osób poinformuje mnie, że zombie nie istnieją, Ziemia jest okrągła, kobiety sikają na siedząco, a KNP to jedyna prawdziwa prawica.
hahaha... Wiesz, moja odpowiedź miała dotyczyć ogółu postów, jakie znalazły się pod Twoim rozpoczętym tematem, ale niestety jak widać nie ogarniam systemu postów na FILMWEBIE - jakieś to takie pokręcone jak historia zombie ;) Jak pisałem, chodziło mi o ogarnięcie tego, o czym wszyscy pisali i ujęcie tego w całość mniej lub więcej, ale wtedy nie wiem, do czego bym miał się odnieść, wobec tego odnoszę się do sedna sprawy ;)
Co do "głupich i zachcianek" - tyle chciałem powiedzieć, że mamy do czynienia z dwoma osobnymi tworami opartymi na głównym wątku Maxa Brooksa. Sam autor może mieć oczywiście żal do twórców, bo to jego osobiste dzieło, ale my jako odbiorcy możemy spojrzeć z dystansu na to wszystko. Bez oceniania i ideologizowania zombie.
A co do kolejnych postów o sikających kobietach, sam sobie jest ktoś winien, skoro rozkręca taką dyskusję :P
Miłego wieczoru życzę i dziękuję za kulturalną odpowiedź - to rzadkość!
Film zatraca cały sens i przesłanie książki jaki i równie uwłacza mojej inteligencji.
Wszystko by było ok gdyby zamiast filmu pełnometrażowego wyprodukowali by serial dla HBO to chyba najlepsza alternatywa w książce zombie nie byli tacy wolni jak w TWD.
Na chłopski rozum film o chodzącej śmierci z kategorią wiekową od 13 roku życia hahhahaa 28 dni później od 18 roku życia, Zobieland,Shaun of the Dead horrory komediowe z kategoria R jak i również rasowy horror który nie został dobrze przyjęty przez publiczność na samym początku wyświetlania Dawn of the Dead 2004.
Może dziś będę trochę złośliwy... Ale to z tego powodu, że lubię klimat zombie, choć wiem, że inni mogą go strasznie olewać, albo być zniechęceni, w ogóle nie rozumieć, albo po prostu uważać fanów tego klimatu za debili. No cóż, ja powiem jedno, że oduczyłem się uważać fanów jakiegokolwiek gatunku muzycznego, literackiego, filmowego - za debili. Ale to dotyczy FANÓW! NIE FANATYKÓW!. Ja siebie traktuję jako fana i tyle. To po pierwsze;) Fanatycy zawsze piszą takie brednie, że aż czasami człowiek nie wytrzyma i coś napisze od siebie. Ale do rzeczy...
Kadim, napisałeś, że film zatraca cały sens i przesłanie książki... Stary, po pierwsze, nie widziałeś filmu i nie wiesz, jak oni sobie tam połączyli te wątki, więc skąd to jasnowidztwo? Osobiście, uważam podobnie jak Ty, że będzie w tym filmie wiele wątków zatraconych, jak choćby bitwa pod Yonkers, czy jakoś tak. Ale... Pisałem wcześniej, że ten film oparty będzie na motywach książki, a nie jej wierną ekranizacją. Zatem ma podjąć istotne wątki i coś tak myślę, że z książki będziemy mieli wyrywkowość wątków dotyczących początków tej epidemii, a nie zakończenia (tzn. zakończenie pewnie też, ale zobaczymy jakie). Oczywiście zniesmacza mnie też to: szczęśliwa rodzinka i nagły atak zombie kojarzy mi się z "Dawno of The Dead" 2004. Ale to, co będzie się dziać później, mam nadzieję nadrobi te oczywiste zapożyczenia. Swoją drogą - dla mnie będzie frajdą spojrzenie na to, które motywy się pokrywają, a które nie - taka jak zwykle gra pomiędzy książką a filmem.
Co do "uwłaczania Twojej inteligencji"... Ja ostatnio ten tekst słyszę od "żula z osiedla", "znerwicowanej pani w autobusie", "mojego szefa", "spedałowanego kolesia rozmawiającego przez telefon przy lodówce z kefirami w markecie" - to jest to! Jaki to ja jestem super inteligentny, jaki to ja mądry jestem, pozjadałem chyba te wszystkie mózgi, co każde zombie do tej pory! Kiedy ja słyszę ten tekst, to naprawdę myślę, że chyba się zaczyna apokalipsa zombie :P hahahaha - Schowaj ten tekst do komentarzy dla filmów "realistycznych" - no, najwyżej "hard SF", bo kiedy mówisz, że film o zombie uwłacza Twojej inteligencji, to ja naprawdę dziwię się, jak można filmy o zombie traktować z inteligencją uniwersytecką :P Może rozwinę ten wątek, kiedy mnie zripostujesz, ale dziś mi się już nie chce (mam nadzieję, że zripostujesz mnie na poziomie, a jak już się powyzywamy, to napijemy się piwa na zgodę, a nie wytłuczemy ;P )
Ja powiem tak, osobiście zrobiłbym ten film zupełnie inaczej, postawił na całkiem inne priorytety, zawarł wątki, które były w książce istotne, pokazał tę dziwaczność i nienaturalność sytuacji, ludzki strach i zupełny mętlik w tym wszystkim. Ale cóż, Brat i jego ekipa zrobili to w stylu amerykańskim, którego w książce też nie brakowało. Ale zrobili to trochę za bardzo w stylu jaki już był... Mam nadzieję, że tak go nie skończą.
Co do kategorii wiekowej... Ten film to nie Lucio Fulci, oka nikomu nie będą dłubać przez 5 minut, ani flaków targać przez następne 10. Bardziej nastawiono się na film a'la wojenny, w stylach "Bitwy o Los Angeles" z UFO itp. A i mi nie zależy na tym, aby kolejny raz oglądać flaki, które już w tylu filmach oglądałem w coraz to doskonalszych wersjach. Zresztą tego typu filmy zaczynają się teraz pojawiać z coraz niższą kategorią wiekową i to nie zależy od filmu, ale od tego, co pokazane będzie młodym ludziom. A co do filmów o chodzącej śmierci... Kadim, czego Ty oczekujesz? chyba już tylko wejścia do kin filmów o śmierci na żywo... Bo naprawdę krwawy i bestialski horror oglądamy już od godziny 20-tej, taki, jaki w latach 80-tych można było zdobyć tylko na nielegalnych wymianach VHS. A Amerykanie nadają kategorie wiekowe zupełnie bez sensu, jak zombie - jeśli czytasz coś o filmach to zapewne o tym wiesz.
A tak naprawdę... Horror nie ma kategorii wiekowej - dla jednych jest śmieszny, dla innych straszny - sztuczne obostrzenia niczemu nie służą - a ten, który się nimi kieruje jest - pozerem?
Aha - ostatnia kwestia. Gdyby HBO zrobiło Wojnę Zombie, nie byłoby to inne niż Walking Dead. Rozciągnęli by to jak flaki przez zombie, a poza tym chyba nie bardzo się da ciągnąć dwa takie seriale o podobnych realiach. No i co również istotne... Polacy ciągle narzekają na inne produkcje i ciągle mówią, jacy to są świetni i mądrzy, jak to inni powinni robić filmy pod ich gust i widzi mi się. I to mnie dobija! Jak jesteście tacy mądrzy, to bierzcie i kręćcie z tego wszyscy, zróbcie taką produkcję, bądźcie tacy inteligentni i załatajcie takie efekty specjalne, pokierujcie tak światłem na planie, skadrujcie tak dynamicznie to wszystko! Jedno co ciągle słyszę, to pierniczone narzekanie nierobów przy kompach, którzy zachowują się jak niespełnieni malkontenci usiłujący rozumowo rozkminiać rzeczy, które z rozumem nie mają nic wspólnego. Zupełnie jak średniowieczni scholastycy, którzy zamyślali, czy za oknem pada deszcz, czy też nie, ale zasłon nie rozchylili. Narzekacie na filmy o zombie, to stwórzcie lepszy, bo w Polsce niestety kino fantastyczne leży i kwiczy, a zwykli oglądacze narzekają. Do Diabła! Jakie to Polskie - NIE POTRAFIĘ, KRYTYKUJĘ! Może warto wyjść z inicjatywą: KRYTYKUJĘ, POTRAFIĘ LEPIEJ! Pamiętajcie, krytyk dobry to rzadkość (a są tacy, bo to są osoby, które widzą jak powstaje film, ile z tym pracy itp), a krytyków, tylu co zombie...
I tak nie czytałem całości wystarczyło mi pierwsze zdanie , wiec twój cały trud poszedł na marne, przekonamy się po premierze co wtedy napiszesz.
Żaden trud nie idzie na marne, bo nie tylko Ty czytasz te posty, a swoją drogą, podejrzewam, że i tak sobie to poczytałeś - chyba, że jesteś człowiekiem widzącym jedynie czubek własnego nosa ;) Ja bym poczytał z powodu zwykłej ciekawości ;) Skoro biorę udział w jakiejś dyskusji, to nie udaję, że mnie nie interesuje.
Co do przekonania się - masz rację, po premierze mogę zdanie zmienić, nie powiem, ale na razie widzę to optymistycznie (choć nie wiem, czy to dobre określenie...). Poczekamy, zobaczymy. Zresztą, to też kwestia podejścia i oczekiwań. Jak obejrzę, to wtedy posilę się na obiektywizm.
Miłego wieczoru!
a dla mnie zombie sunące po ulicy żółwim tempem są śmieszne i zupełnie niewiarygodne. Nawet jeśli to korzenie i klasyka gatunku. Jak takie coś mogłoby rozprzestrzenić epidemię na światową skalę i stawić czoła niepokonanej US Army? :)
Albo znajdź w necie rozdział bitwa pod Yonkers i się dowiesz jak to niepokonana US Army padła na kolana przed zastępami zombie.
nie biegają? skąd wiesz, widziałeś jakiegoś na oczy? to fantastyka, w tym filmie pokazana w ten sposób. Zombiaki w resident evil mutują się i mają gęby jak glonojady, w beznadziejnym "striptizerki zombie" są świadome i rywalizują między sobą. w "im legend" gryzą dachy itd itp. Póki co, nie było takiego zjawiska na świecie, więc nie ma na czym się oprzeć.
Filmów o smokach było też dużo, zauważ że się różnią: niektóre gadają, inne nie i jakoś nikt nie krzyczy "moja wersja jest prawdziwsza niż twoja".
Każdy ma swoją interpretację.
Dziękuję, że podzieliłeś się swoją interpretacją i obserwacją. Bez tego moje życie byłoby uboższe. Otworzyłeś mi oczy. Już nigdy nie będę wypowiadał się na temat gustów, a zwłaszcza swojego gustu. Nie uchodzi.
PS. Przynajmniej w kisielu nie biegają.
przepraszam za zwrócenie uwagi, bo widzę, że popadłeś w lekką irytację przez co sypiesz sarkazmem rodem z piaskownicy. ode mnie to tyle, nie obserwuję już tematu.