i to mu się chwali, bo Thinner, choć nie wybitny, zasługuje na zaliczenie w poczet klasyki, a pozostaje niedoceniony.
Poza tym, nie bardzo jest za co pochwalić. Straszy się tu bardzo prymitywnie, aż do żenady - nagłymi eksplozjami dźwięku, połączonymi z rzucaniem przedmiotami i osobami w różnych kierunkach. Parodystyczny charakter przynosi chyba więcej korzyści twórcom, jako alibi, niż widzom - gdzieniegdzie można się uśmiechnąć, ale niektóre sceny idą w farsę niepotrzebnie. Starczo-trupie zagrywki nie tyle straszą, co pozostawiają po sobie uczucie obrzydzenia.
Najciekawiej dzieje się w miejscu pracy bohaterki - walka szczurów, dobrze odtworzona postać czereśniaka-dupowłaza, świetnie zagrany kierownik. (Twórca trailera wiedział, co robi). Aż chciałoby się, żeby reżyser zostawił w cholerę to straszenie i pociągnął ten wątek. Niestety, jest tego tu malutko.
Niektórzy widzą też zawarty w tym filmie pewien morał, ale moim zdaniem nie wypada on zbyt sensownie.