Zacznę może od tego że uwielbiam tandetne horrory. Właściwie to uwielbiam je w praktycznie każdym wydaniu, ale do tych tandetnych, w starym stylu mam ogromny sentyment. Głównie z powodu posiadania starszego rodzeństwa które też uwielbiało filmy grozy. Można powiedzieć że się na nich wychowałem:)

Nie potrafię zrozumieć dlaczego ten film jest tak słaby. Do Evil Dead nawet nie ma co porównywać.
Kiedy dowiedziałem się że Raimi kręci horror w stylu ED strasznie się ucieszyłem. Spodziewałem się że z dużym budżetem stworzy szalony, straszno-śmieszny film.
To jednak co otrzymałem, moim zdaniem, nie było ani jakoś szczególnie śmieszne ani tym bardziej straszne.
Było co prawda kilka bardzo fajnych scen, jednak między nimi ziała pustka. Praktycznie przy każdej scenie miałem wrażenie że można by ją zrobić "bardziej". Bardziej śmiesznie, bardziej groteskowo, bardziej strasznie, efektowniej... Tak jakby Raimi z wiekiem stracił wigor i wyobraźnię.

Strasznie się zawiodłem.
Słyszałem że Raimi znów chce wrócić do Evil Dead. Po tym filmie już chyba tak na to nie czekam:(