Szok i opadnięta szczęka, taki tytuł powinna mieć poniższa recenzja. Nie jestem zbyt obkuta w chronologii technik filmowych, ale wystarczy obejrzeć ten film, aby stało się jasne, że pod względem technicznym ten film wyprzedza swoje czasy.
Co my tu mamy: retrospekcje, przenikanie się planów, najazd kamery (!!!), sceny na wodzie (naprawdę jestem ciekawa jak to zrobiono, kamera jest statyczna), ujęcia dynamiczne (kamera równoległa z szybką łodzią, na wodzie jeszcze tego nie widziałam). Jak ktoś wcześniej wspominał - film wygląda jak z lat 30.
Do tego wspaniale poprowadzona dramaturgia, zapadająca scena z psem oraz jazda tramwajem, elementy komediowe, sceny w wesołym miasteczku (np. sztuczne ognie, "latające" pojazdy, wyeksponowanie pięknych kobiecych nóg, pijana świnka), klimat ujęć w świetle księżyca i we mgle! I gra aktorska: zabójczo przystojny i przerażający George O'Brien, demoniczna Margaret Livingston (od razu kojarzy mi się Brigitte Helm z "Metropolis") i śliczna Janet Gaynor (zwróćcie tez uwagę na urodziwą Jane Winton w roli manikiurzystki, założę się, że złamała sporo męskich serc). A jeśli na kimś nie zrobiła wrażenia scena w restauracji, to jest chyba z kamienia ;)
A to wszystko nakrecone w najwiekszym jak na tamte czasy studiu filmowym... jak sie dowiedziałam to mi szczęka opadła :)
To by wyjaśniało ujęcia na wodzie ;) Wyszło świetnie, uwierzyłam, że to jest w plenerze. Ale jak sobie pomyślę o tramwaju i scenach w mieście, hoho, to musiało być dopiero studio!
Oglądając ten film również byłem mile zaskoczony. Bardzo fajnie zrobiony film, a jak na tamte czasy to nawet znakomicie. Szkoda, że film jest niemy, gdyby powstał troszkę później może moglibyśmy usłyszeć głosy bohaterów przez co film byłby lepszy w odbiorze.