Taka sama słabizna jak trzecia część.
Niezły westernowy klimacik i Billy Drago to jedyne plusy, reszta to nudy, zero akcji, sztampa i oczywiście ckliwy happy endzik.
"Wstrząsy" to jeden z nielicznych filmów, którego kolejne części trzymają poziom niezbyt odbiegający od "jedynki" (a "jedynki" są z reguły najlepsze).
Świetny pomysł z przeniesieniem fabuły do XIX wieku.