gatunek ludzkich mikrobów cierpi bóle porodowe i zdycha w konwulsjach prawem naturalnej selekcji w pełni już zadomowionym zazombionym zastąpiony.. no, nareszcie!
ogląda się z przyjemnością, tak jak każdy film o końcu ludzkości zresztą - z ostatnich seansów 4:44 ferrary i Melancholia von triera, której finał jest dla mnie kojącym happy endem - tylko tu mam pewną wątpliwość, bo nasz film nie proponuje, jak powyższe, końca gatunków w skali globalnej, a jedynie wyparcie jednego gatunku, ludzkiego, innym, hybrydalnym, zazombionym, z naszym ludzkim do pewnego stopnia zazębionym jednocześnie, na zasadzie naturalnej selekcji. to jest jednak dla mnie wiadomość smutna i pesymistyczna. no bo nie ma pewności, czy ten drugi, zazębiony zazombiony gatunek, nie będzie się zachowywał tak samo jak nasz, a może i głupiej. zwłaszcza, że są ku temu przesłanki, bo raz, że nauki pobiera jednak od człowieka-kobiety zza szyby, a dwa, że w czasie seansu np. niszczy inne bogu ducha winne stworki, zjada psy, zjada koty, zjada ptaki nawet.. to optymizmem nie napawa. co prawda żaden ze mnie miłośnik zwierząt, a jednak lepiej by się chyba stało, gdyby tak: tego ludzkiego się pozbyć, braci mniejszych zostawić, a hybrydalnego też się pozbyć, tak na wszelki wypadek. ostatecznie i tak wygrywa życie jako takie, a w jakiej formie, no to już jest sprawa drugorzędna, byle nie w ludzkiej, ani z ludzką zazębionej..