PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=728259}

Wszyscy albo nikt

Nous trois ou rien
7,2 1 247
ocen
7,2 10 1 1247
7,2 5
ocen krytyków
Wszyscy albo nikt
powrót do forum filmu Wszyscy albo nikt

Fantastyczne kino!

ocenił(a) film na 9

Historia jest wprost niesamowita. Gratulacje dla Kheirona za tak subtelne, a zarazem wzruszające uchwycenie wszystkich niuansów ludzkich losów - dramat historycznego położenia, politycznej opresji, potrzeby wolności, siły rodzinnych i międzyludzkich więzi, a także woli walki o siebie i najbliższych. Miejscami aż trudno uwierzyć,że wydarzyło się to naprawdę, że bohaterom tej historii nie zabrakło wiary, że się nie poddawali, że wierzyli w siebie nawzajem i ciężką pracą, czystymi intencjami i determinacją dążyli do poprawy swego losu. Scena tańca na weselu a także rozmowa telefoniczna żony głównego bohatera ze swoim ojcem to wzruszająca kwintesencja sensu życia - ulotności szczęścia i siły miłości. Piękny film. Emocjonalnie nie pozostawia obojętnym, Naprawdę godny polecenia. Również w kontekście rozważań nad współczesnym kryzysem uchodźczym w Europie. Daje do myślenia jeśli chodzi o jednostkowe biografie i realne, często poruszające historie, które kryją się za tym "mglistym" pojęciem "uchodźca". P.s. Dodatkowe brawa za przepiękną muzykę!

ocenił(a) film na 9
Sabistyna

Lepiej bym tego nie ujęła! Zgadzam się w 100%! Rozmowa bez słów z Istanbulu najbardziej wzruszająca.

Sabistyna

Polecam Pani filmy Krzysztofa Kieślowskiego, tak przynajmniej i tak a propos subtelności.

ocenił(a) film na 9
Bortnel

Sądząc po ocenie, jaką Pan przyznał temu filmowi, to polecenie Kieślowskiego jest zapewne krytyczną ironią;) doskonale znam Kieślowskiego i jego poetykę filmową. Nigdy nie zrównałabym tych dwóch światów – estetyki Kieślowskiego i Kheirona (a więc Mistrza X muzy versus de facto komika stand-upu). Ten drugi jednak, jak dla mnie, przejawił pewną wrażliwość w podejmowaniu tematu, którym poniekąd żyje dziś Europa. I zwykle po ludzku, bez artystycznej egzaltacji nad formą, wzruszył mnie.

Sabistyna

Rozumiem i w pełni szanuję Pani emocje. Nie udało mi się jednak ich przeżyć. W filmie - moim zdaniem - mogą podobać się jedynie góry na pograniczu irańsko-tureckim. Ale już scena, w którym wyczerpana wyprawą para bohaterów tarza się w śniegu, to coś okropnego. Tak nie można robić filmów, niech takie rzeczy dzieją się tylko w serialach brazylijskich. Po cóż nam to? Ale rozumiem Pani emocje, o których bardzo ładnie Pani napisała.

ocenił(a) film na 9
Bortnel

Jak miło prowadzić kulturalną polemikę:) Troszkę bliskowschodnim zwyczajem potargowałabym się ;-) Czy do tych gór dorzuciłby Pan może jeszcze muzykę? :) Ścieżka dźwiękowa to zgrabnie dobrane perskie klasyki w większości, jak Man o To czy Mir-e Nowruz, jak dla mnie poezja. De facto pierwszy utwór to faktycznie klasyk poezji Rumiego, założyciela zakonu sufickiego i perskiego mistyka. Polecam. Do posłuchania :)
https://www.youtube.com/watch?v=V6bw5K7I-nI
https://www.youtube.com/watch?v=NSFw4XcsUHw
P.s. Co Pan się tak uwziął na te seriale brazylijskie?;-) Ciężko nawet się odnieść, bo żadnego nie widziałam, no chyba że mówimy o stylistyce "Niewolnicy Isaury" ;)

Sabistyna

Ma Pani rację :-), rzeczywiście poza górami to muzyka, a także odtwórczyni głównej roli, budzą zainteresowanie. Niestety, nie przysłaniają one w żaden sposób licznych słabości tego filmu.

Nie jest łatwo napisać, dlaczego pewne filmy nam się nie podobają, to przecież wymaga dobrego warsztatu. Stąd też porównuję ten film do serialów brazylijskich, ponieważ - krótko mówiąc - bardzo mi je przypomina. Chodzi o ową serialową naiwność. O takie niepoważne traktowanie widzów, tak jakby reżyser nie oczekiwał od nas tego, że jesteśmy zdolni do głębokich wzruszeń. Przecież ta opowieść o okrutnym reżimie w Iranie jest niesłychanie powierzchowna, ale nawet słowo "powierzchowna" jest za słabe, żeby oddać ów kicz. Kicz, no dobrze, ale co mam na myśli?

To są np. te fatalne detale jak świeże, wyprasowane więzienne drelichy, to niby-katowanie uśmiechniętego bohatera, jakieś nadzwyczaj absurdalne ciastko, które szach dał mu do zjedzenia, a on, że nie zje; to takie ciepłe i nijakie wspólne bycie razem więźniów, którzy w pewnym momencie mogliby - miałem wrażenie - zatańczyć wprost do muzyki z Bollywood. Naprawdę, gdyby nagle w tym filmie nasi bohaterowie zaczęli podskakiwać w rytm bollywoodzkiej muzyki, byłoby to zgodne z całym klimatem tego obrazu, jego estetyką. Idźmy dalej. Kiczem są relacje psychologiczne w tej grupie przyjaciół, tam nie ma żadnych poważnych rozmów, pytań, wiedzy. Czułem się jak w jakimś przedszkolu, w którym panie głaszczą bohaterów po niespokojnych główkach. Okropny film. A pamięta Pani tę scenę, w której przyjaciel-kleptoman ożywa w szpitalu po wizycie głównego bohatera? Już, już umarł, już aparatura wskazywała na zgon (ach, co za smutek), ale przecież przyjaźń i miłość sprawia cuda, więc wystarczyło odwiedzić w takiej sytuacji przyjaciela i serce znów zaczęło mu bić. Okropnnnneee! :-)

Takich rzeczy w tym filmie jest cała masa i jeżeli słowo naiwność ma jakiś sens, to z pewnością powinno być stosowane w odniesieniu do takich obrazów. Okropnych i nieporównywalnych z filmami Kieślowskiego. Oczywiście "Wszyscy albo nikt" może się podobać, ale tylko na takich warunkach jak podobają się owe seriale czy muzyka disco-polo. Ludzie, którzy jej słuchają mają oczywiście do tego prawo, i należy ich szanować, ale wydaje mi się, że warto wykonać też pewną pracę edukacyjną. Zaprosić przynajmniej na jakiś dobry koncert jazzowy lub muzyki klasycznej. I pokazać, że muzyka (choć te uwagi odnoszą się też do filmów) może być bogatsza w swej formie, bardziej skomplikowana i nie mniej przez to piękna. Także wzruszająca, nawiązując do Pani słów, także po ludzku. :-)

Bortnel

Nie na takich warunkach, o nie, nie, nie!
:)
To jest poetyka absurdu i skrótu: to wszystko, co Pan wymienia, a nie kicz. I gdyby nawet zatańczyli do boollywodzkiej muzyki (widziałam tylko jeden fragment takiego filmu, ale mniej więcej się orientuję), to dalej byłby to świetny absurd - widowiskowy i specjalnie tam włożony; specjalnie pokazujący absurd przez absurd.
Tego nie można traktować dosłownie. Jak i, powiedzmy, "Żywotu Briana". I wtedy można zobaczyć w tym filmie i głębię okrucieństwa, i piękno człowieka. Nie gorzej niż u Kieślowskiego - tylko tutaj to (ha!) więcej (!) wymaga, bo nie jest wprost ponuro, lecz ponuro i pięknie przez przypowieść, przez absurd, przez skrót, symbol, znak.

I bardzo dziękuję za miłą odpowiedź - popieram:).


undecyma

i jeszcze P.S.: Wiemy, co się dzieje (dlatego to nie kicz i dlatego jest jasne, że od widza właśnie wymaga się więcej!) - i widzimy, jak można to opowiedzieć, jak przez absurd i humor być wolnym. A reszta - to skrót tej konstatacji.

undecyma

i jeszcze jeden cytacik i już przestaję:) :
"Dla islamistów absurd to więcej niż rewolucja, to wyzwanie (...) Ludzie, którzy wywodzą się z wyjaśnionego świata, kończą, popełniając absurd. Na przykład zabijają w imię komunizmu, faszyzmu, islamizmu. Za to ludzie, którzy wychodzą od absurdu, kreują sens. To absurd prowadzi do sensu. Natomiast zdefiniowany sens prowadzi do absurdu.(...). Zabijają w imię wyjaśnionego świata. Podczas gdy ja mogę pomóc w imię solidarności w świecie niewytłumaczalnym."

undecyma

Pani jest bardzo życzliwa wobec twórcy. I bardzo słusznie, choć ta życzliwość jest naprawdę ogromna. Ja to bym się z nim nie patyczkował ;-). Ale bardzo ciekawy cytat! Coś w tym rzeczywiście jest, że świat, w którym wszystkie sensy są zdefiniowane (jak np. w III Rzeszy Niemieckiej) może prowadzić do absurdu, w tym sensie do przemocy. Bardzo ciekawe. Dziękuję serdecznie i pozdrawiam!

ocenił(a) film na 9
Bortnel

Co prawda odpowiedź była do Sabistyny, ale publicznie sformułowana - myślę, że zrównywanie miłośników disco polo z tymi, którym ten film się spodobał i pisanie o potrzebie wykonania „edukacyjnej pracy” jest obraźliwe. A nie o to chyba na tym portalu chodzi. Myślę, że pana odpowiedź sprawiła, że ta polemika przestała być kulturalna. Sama wpisałam się na filmweb, bo poruszył mnie ten film i chciałam go ocenić, jestem po orientalistyce, może jak Sabistyna skoro zna Rumiego(?), mam wielu znajomych w Iranie i z tego względu film jest dla mnie akurat wyjątkowy. Resztę pozostawiam bez komentarza.

Eliska_75

Nie cierpię obrażać. Absolutnie. Jeżeli czuje się Pani moimi słowami dotknięta, to najmocniej przepraszam. Moja wypowiedź o disco-polo, pracy edukacyjnej, estetyce z serialu brazylijskiego i Bollywood miały jedynie służyć krytyce filmu (dodajmy, fatalnego filmu), a nie osób, którym się podobał. Co to to nie! :-) Być może sformułowałem to zbyt ostro, ale zrzućmy to na karb dyskusji, która dobrze, gdy jest gorąca. Wówczas też jest ciekawiej. Proszę też pamiętać, że ocena filmu zawsze jest czymś subiektywnym i z pewnością mogę się mylić. Ale chyba nie ;-)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones