Świetny film. Dawno nie widziała tak dobrego i przejmującego kina. Ludzie, nie mówcie, że to było nudne, czy kicha, ten film trzeba zrozumieć. Dzień świra to była komedia, a to jest dramat - i to najwyższej klasy. Problem alkoholizmu został tu tak realistycznie przedstawiony... Chyra / Kondrat super... Ogółem 10/10 wg mnie.
Po pierwsze "Dzień świra nie był komedią:) A po drugie właśnie wadą tego filmu jest mało realistyczne pokazanie alkoholizmu...A szkoda, bo temat jest bardzo dobry i film mógłby być świetny...
Mało realistyczne? Chyba niewiele wiesz na ten temat, bo ja miałem bardzo podobne doświadczenia (w sensie że nie ja piłem, tylko ktoś z rodziny) i właśnie pierwszy raz obejrzałem film, w którym połowa scen była praktycznie z mojego życia.
O prawdziwosci czy tez nie filmu na szczescie moge sie nie wypowiadac gdyz nie mam i mam nadzieje nie bede mial tego doswiadczen. Jest to pierwszy film ktorego nie potrafie osobiscie ocenic. Film przejmujacy, ale usunalbym te nawiazania do mitologii chrzescijanskiej
1. Bez tych nawiązań film by się rozlazł w szwach. Przecież droga krzyżowa jest kluczem do odczytania tego filmu. Dokumentów o alkoholizmie było już sporo, więc po co kręcić następny?
2. Ktoś poruszył temat w innym poście - ozdobą filmu był Chyra recytujący "Stabat Mater Dolorosa". Doskonała scena, najlepsza z tych 100 minut. Ciarki mnie przechodziły po plecach (i nie tylko mnie).
Mam prośbę: napisz konkretnie co było "tak dobrego i przejmującego" w tym filmie. Jak dla mnie, to było solidne kino, ale bez zachwytu. Tak na 7/10 (z perspektywy tygodnia). Jestem szczerze ciekaw rzeczowego uzasadnienia.
Przejmujące? hm.. chociażby fragment, w którym Miauczyński mówi, że ma 33 lata i własnej matki się boi, potym zaczyna (nie bójmy się tego słowa ;) ) śpiewać Stabat Mater Dolorosa.
"Mało realistyczne? Chyba niewiele wiesz na ten temat, bo ja miałem bardzo podobne doświadczenia (w sensie że nie ja piłem, tylko ktoś z rodziny) i właśnie pierwszy raz obejrzałem film, w którym połowa scen była praktycznie z mojego życia."
Znam osobę, która też żyła z alkoholikiem przez 10 lat i przyznała mi rację.
"Znam osobę, która też żyła z alkoholikiem przez 10 lat i przyznała mi rację."
No to faktycznie, masz niepodważalny dowód. Żyła z alkoholikiem ? To jeszcze powiedz ile ten alkoholik miał wtedy lat, w jakich to było latach i w jakich byli między sobą relacjach, bo tak naprawdę to nie jest tak, że wszyscy alkohoilicy są tacy sami. Mój ojciec był alkoholikiem ale wogóle nie sprawiał takiego wrażenia, bo pił w samotności i był bardzo spokojny. Szedł spać i nigdy się nie awanturował, za to mój wujek, z którym ciągle (i z jego rodziną) mam styczność to wykapany Adaś. Nasłuchałem się też dużo opowieści mojej matki o jej ojcu i moim zdaniem film naprawdę świetnie wszystko ukazuje. Podważanie "realizmu" filmu jest po prostu śmieszne. Wiadomo, że niektóre rzeczy są w nim pokazane w trochę uproszczony, lub ubarwiony sposób, ale świat filmu rządzi się własnymi prawami i czepianie się niektórych szczegółów świadczy po prostu o niedojrzałości widza.
Oczywiście, że alkoholik alkoholikowi nierówny...Nie twierdzę wcale, że wszyscy zachowują się tak samo. Poprostu Chyra jako pijak był nieprzekonujący i przez to cały film wydawał się nierealistyczny. Wcale nie czepiam się szczegółów, film miał wiele dobrych stron (temat, gra Michała Koterskiego), ale jak już wspomniałam Chyra mnie nie przekonał (zwłaszcza, że dzień wcześniej oglądałam filmy Bergmana - tam to świetnie grają...).