Film opowiadający o 'Woodsteinie', którzy zawzięcie drążyli temat włamania
do siedziby komitetu wyborczego partii demokratycznej przez kilku
kubańczyków, co w finale doprowadziło do odkrycia intrygi sięgającej
najwyższych szczenli władzy, włączając w to samego prezydenta Stanów
Zjednoczonych, tzw. Watergate.
Jako, że mocno interesuję się polityką, a w szczególności tą amerykańską,
film był dla mnie na liście 'must see'. Niestety problem z nim miałem taki,
że historia jest dosyć liniowa i mocno momentami zaczyna przynudzać.
Większość ponad 2-godzinnego filmu, to śledztwo dziennikarskie polegające
na dzwonieniu do coraz to nowych ludzi, bądź odwiedzanie ich w domach i
wyciąganie informacji. Poza nielicznymi scenami takimi jak kontakty z 'deep
throat', czy spięcia z naczelnym oraz genialnym zakończeniem, film nie
wybija się niczym. Zaryzykowałbym nawet stwierdzeniem, że zmarnowano spory
potencjał, no ale trzeba by było rozszerzyć nieco akcję poza samo śledztwo
dziennikarskie. Tak jak zrobił to Stone w świetnym JFK...
Temat - bomba, gwiazdorska obsada, nimb kultowego filmu... I właściwie tyle :) Docenić można iście dziennikarską rzetelność, z którą całe śledztwo jest pokazane, docenić można to, że nie zrobiono na tej podstwie zwykłego filmu sensacyjnego (ale czy to aby na pewno plus?...), docenić wreszcie można świetnego Dustina Hoffmana - ale całości jakoś docenić nie sposób :)
Dwie i pół godziny stopniowanej nudy, zero dreszczyku (jak to w ogóle możliwe?! w tym filmie kompletnie nie czuje się napięcia!), a cała historia tak podana, że jeśli ktoś z góry nie odrobi lekcji i nie przygotuje się gruntownie z całej afery Watergate, to za chińskiego boga nic z tego wszystkiego nie zrozumie :) Ten film wymaga robienia notatek i rysowania wykresów w czasie seansu, inaczej widz zgubi się już po kilku minutach :D Czy tak to miało wyglądać?
Mnie do obejrzenia filmu zachędziły pozytywne komentarze. No i w końcu wczoraj zasiadłam przed TV. I musze się zgodzić, że jakoś szczególnego napięcia nie wyczułam, gra aktorska jak dla mnie bez zarzutu (największe wrażenie zrobił na mnie Hoffman i Roberts), ale czegoś mi jednak brakowało. Po 1/2h juz się pogubiłam w nazwiskach. kto z kim, po co i dlaczego. Muszę doczytać o co chodziło w tej aferze.
trochę masz racje, ten film nie oddziałuje na emocje.... taka 'opowiadanka' z mnogością nazwisk w których pewnie większość się pogubiła.... jednak aktorstwo i sceny z tajnym informatorem były b. dobre, film jednak można było lepiej zrobić.
Mi się troche wdaje że nie należy do tego filmu podchodzić jak do lekcji z Watergate czy z amerykańskiej polityki ale jak do studium rasowego dziennikarstwa. Też bardzo szybko pogubiłem sie w nazwiskach i też samą historię sprawy Watetgate odebrałem średnio. Na szczeście to w jaki sposób panowie Hoffman i Redford rozpracowali całą sprawę jest mistrzowski. Moja finalna ocena 8/10.
Niestety film rozczarowuje, przy takim Frost/ Nixon niknie... Nuda, długie podchody, finał telegraficznym skrótem...