ale, jak to bywa w przypadku takich specjałów, można ich wchłonąć ograniczoną, raczej niewielką, ilość. Gdyby tak ze 40 minut filmowi urwać, to może jakoś by było. No i te piosenki - zupełnie się nie mogę do nich przekonać. Rozumiem, że ktoś kiedyś wpadł na taki pomysł, jestem nawet w stanie docenić fakt, że ktoś wymyślił, żeby pięciu facetów - w tym dwóch na stołach - synchronicznie skakało, tańczyło i śpiewało, że oni się tego nauczyli, ale na tej samej zasadzie na jakiej jestem w stanie docenić człowieka, który jadąc na jednokołowym rowerku żongluje tuzinem bananów - zadania karkołomne, tylko po co one komu ? Ogólnie film polecam wszystkim, którzy mają ochotę na 100 minut beztroskiej wesołości okraszonej musicalowymi przerywnikami, gdzie jest tak wspaniale, że nawet zmarli z trumien wstają.
Cóż...do piosenek ja też nie mogę się przekonać. Ani nie są chwytliwe, ani specjalnie ładne, ani z fajnym tekstem...może by było lepiej, gdyby nie był to musical.
Ogólnie to taka przyjemna komedyjka.
7/10.
Cóż...do piosenek ja też nie mogę się przekonać. Ani nie są chwytliwe, ani specjalnie ładne, ani z fajnym tekstem...może by było lepiej, gdyby nie był to musical.
Ogólnie to taka przyjemna komedyjka.
7/10.
Jestem rozczarowana. Jednak dobra obsada to nie wszystko, wynudziłam sie strasznie na tym filmie. Piosenki podobały mi się strednio.
Allen jak zwykle podszedł do wszystkiego z lekką ironią. Według mnie aktorzy, scenariusz i forma musicalowa są strzałem w dziesiątkę! W filmie chodziło właśnie o to by w jak najprzyjemniejszy i jak najprostszy sposób pokazać miłość w róznych momentach życia różnych osób. A przerywniki w postaci piosenek tylko dodają uroku całemu obrazowi, który chyba z założenia nie miał być realistyczny, lecz z przymrużeniem oka przekazać nam całkiem fajną komedię na popołudnie ;)
Film jako komedia jest całkiem dobry, miło się go ogląda, ale jako musical jest trochę drętwy i naciągany. Podobały mi się nietypowe efekty specjalne np. tańczące duchy.
Jak dla mnie ten film był raczej parodią musicalu, więc ocenianie go pod tym względem na poważnie wydaje mi się być trochę dziwne. Nie wyobrażam sobie normalnego musicalu w którym np. człowiek na wózku wstaje i zaczyna tańczyć (ogólnie cała ta scena w szpitalu) albo główna postać sceny wykonuje ruchy wyglądające na amatorskie (nie jakby umiał tańczyć) i dodatkowo wyglądające tak jak w tej scenie u jubilera.