Po dwóch miesiącach srajku kobiet i kilku latach wpajania tolerancji dostajemy film wyśmiewający homoseksualistów, sprowadzający kobietę do przedmiotu, który można co najwyżej "obsikać"i oczywiście szydery z wszelkich religii. Gdyby to jeszcze było podane w ciekawy i zabawny sposób... Nic z tego, poziom jest żenujący, żadnego śmiesznego dialogu, sceny na poziomie "zrobienia komuś kupy do łóżka". I co na to znawcy i krytycy? Pianie zachwytów nad bezczelnością, cringem, dowcipem [sic!]. Ten rok 2020 przyniósł już tyle katastrof, czy naprawdę potrzebowaliśmy kolejnej?