Z rodzajami humoru jest tak, że albo jakiś czujemy, albo nie. Większość piszących na tym forum preferuje ewidentnie inny, niż reżyser (scenarzysta). I O.K. - prawo widza. Jednak stawianie tego filmu w jednym szeregu z "Kac Wawa" świadczy o kompletnej nieznajomości zasad rzemiosła filmowego oraz senariuszopisarstwa. Obejrzałem nieźle pomyślaną, sprawnie nakręconą, dobrze zagraną czarną komedię. Jeśli ktoś zarzuca takim filmom brak "głębi", chyba myli gatunki. Ja świetnie się zrelaksowałem. Tylko i aż tyle.
Tu nie ma co czuć, żart na poziomie "zrobię Ci kupę do łóżka" nie jest śmieszny tylko żenujący.
Przytocz z łaski swojej choć jeden zabawny dialog w tej produkcji.
Cóż... W jakim celu miałbym przytaczać tu zabawne dialogi? Żeby udowodnić Ci, że Cię "zachwyca, skoro nie zachwyca", a reżyser wielkim poetą jest...?
Nie mam takich ambicji, ani - szczerze mówiąc - ochoty. Poprzestańmy na tym, że mnie film rozśmieszył, a Ciebie nie.
Jeśli Cię to jakoś dowartościuje, albo ukoi, to mogę - co najwyżej - złożyć tu samokrytykę jakąś, pokajać się, względnie zadeklarować , że jestem intelektualnym zerem... Bo na to, że całkiem dobrze się bawiłem, nic - niestety - nie poradzę. :))
Tu się zgodzę, to nie jest Kac Wawa, dzięki kilku zwrotom fabularnym i puszczaniu oka do widza, ten film jest czymś więcej. Warto tez docenić realizacje - bo muzyka, zdjęcia, scenografie, udźwiękowienie są na naprawdę wysokim poziomie. I aktorzy tez bardzo dobrze sobie radzą.
Otóż to! Reszta jest kwestią wyczucia konwencji oraz poczucia humoru. Ja mam, najwyraźniej wypaczone... :)
Z tym filmem jest trochę, jak z bluzganiem, które - w zależności od tego kto i jak przeklina - albo zniesmacza, męczy i żenuje, albo dodaje pieprzu rozmowie, buduje porozumienie, rozładowuje napięcie, a czasem może być wręcz urocze. Wiele zależy od kontekstu.