Któregoś roku doczekam się naprawdę dobrego filmu otwierającego festiwal w Cannes. To jeszcze nie jest ten rok.
Asghar Farhadi („Klient”, „Rozstanie”) był dotąd znakiem jakości gwarantującym dobre kino. Niestety przeskoczenie na gwiazdorską obsadę (Penelope Cruz, Javier Bardem) i hiszpański język nie zakończyło się dobrze dla jego „marki”. Reżyserowi zajmuje dobre 20 minut zanim jego film zaczyna nabierać jakiegoś kształtu i klaruje się, o czym tak właściwie jest. Najpierw śledzimy perypetie rodzinne poprzedzające uroczystość weselną, poznajemy jej członków i śledzimy ich niespecjalnie ekscytujące interakcje.
Punktem zwrotnym jest porwanie córki głównej bohaterki, która nagle musi zebrać horrendalny okup. Zaczynamy zgłębiać przeszłość całej rodziny i poznawać szczegóły rodem z telenoweli. Wszystko to jest szyte grubymi nićmi, „szokujące” sekrety można przewidzieć z dużym wyprzedzeniem, a moment ich ujawnienia wywołuje niezamierzony śmiech, jest to do tego całkowicie nieangażujące, a wręcz nużące. Już po godzinie zaczynałem się niecierpliwić i wypatrywać końca seansu.
Najwyraźniej równie znużona była gwiazdorska para, bo Penelope i Javier prezentują przez cały film dwa rodzaje aktorstwa: letargiczny i przerysowany. Zazwyczaj snują się po ekranie bez większej energii, ale co jakiś czas, gdy każe im to scenariusz, eksplodują przesadzonymi emocjami.
Im dłużej myślę o tym filmie, tym bardziej jestem rozczarowany nowym tworem Farhadiego, który chyba zapatrzył się nieco w Almodovara i próbował odtworzyć nastrój jego przedramatyzowanych opowieści rodzinnych/miłosnych, ale zabrakło mu hiszpańskiej duszy, która tchnęłaby w to życie i nadała temu autorskiego sznytu. Zamiast tego mamy pozbawioną charakteru podróbę kina hiszpańskojęzycznego.
www.kinofilia.pl
Więcej recenzji oraz innych materiałów z Cannes:
https://facebook.com/blog.kinofilia/
Zgadzam się w stu procentach. Uwielbiałam Farhadiego za Rozstanie a ten film niestety mnie dość rozczarował... Spokojnie można by było wyciąć pierwsze pół godziny i zacząć film w momencie wesela gdzie w ogóle coś zaczyna się dziać...