Stracony czas i stracona kasa. Dawno nie widziałem w kinie takiego bełta. Para naćpanych i zapijaczonych hipsterków zapodaje przez 90 minut pretensjonalną nawijkę, od której zęby bolą, a skarpety filcują się na nogach. Jeśli ten "film" zasługuje na dobre recenzje, to reportaż tvn o imprezowiczce Agacie powinien dostać Oscara albo przynajmniej Europejską Nagrodę Filmową.
przyznaję się, nie zrozumiałem:-) zdarza się, że nie rozumiem bełkotu swoich pijanych kolegów, to podobny przypadek
Może jesteś starszy, może tak samo cynicznie podchodzisz do mojego pokolenia jak panowie z sceny w barze, sam stoję z boku i pluje na siebie za to co robię. Film owszem nie miał żadnej fabuły, miał pokazać problemy które nas dotyczą, i przedstawił je idealnie. Brak samokontroli, brak racjonalnego myślenia, czekanie na coś co się nie wydarzy, narcyzm, brak perspektywy, samotność. Nie mówię że wszyscy, ale jednak większość. Jak dla mnie Pocahontas i Pociąg to idealny kontrast. No i królik..
Gość z problemami egzystencjalnymi wyrywa dziewczynę swojego najlepszego kumpla, dobrą blondynę, z problemami egzystencjalnymi, po czym rzuca ją przez swoje problemy egzystencjonalne.
Jeśli większość młodych osób z tego pokolenia ma takie problemy, to świat się kończy.
Jeżeli film dostaje dobre recenzje to znaczy, że coś w nim jest, a to, że nie umiesz tego znaleźć i przez to stwierdzasz, że to bełkot to już Twój problem. Nie dziwie się, że według Ciebie to stracony czas i stracona kasa jak nawet nie zrozumiałeś o czym miał film opowiadać. Czasem warto coś o nim przeczytać, zamiast pchać się do kina po opisie/zwiastunie.
Odbiór filmów to czysto subiektywna sprawa. Recenzje nie mają prawa narzucać widzom pewnego punktu widzenia. Również tyczy się to kultu starych filmów pokroju Bergmana czy Tarkowskiego. Film albo do kogoś dociera, albo nie. Poza tym w niektórych filmach wcale sensu szukać nie trzeba ;) Niektóre filmy po prostu się kocha za trip jaki nam dostarczają, często niezrozumiały dla kogoś innego. Mnie i paczangę(XD) film nie porwał, nic z niego nie wynieśliśmy, ale wcale nie oznacza, że nas przerasta. No i ostatnia kwestia: film to dzieło autonomiczne. Czyt. wszystko co jest potrzebne, żeby go zrozumieć winno być zawarte w tych konkretnych minutach. Jeśli ktoś każe mi szukać sensu filmu gdzie indziej, to oznacza, że dzieło się nie udało. Ewentualnie można doszukiwać się ukrytych nawiązań( kadry-obrazy, cytaty z klasyki), ale to już zajęcie dla miłośników danej produkcji. Pozdrawiam :)
Oczywiście rozumiem to wszystko. Ogólnie chodziło mi o porównania i zwroty jakich użył autor tematu no błagam. Film się może komuś nie podobać szczególnie taki jak ten - nie trafi do wszystkich swoją formą, dialogami itd, ale jak ktoś go komentuje tak jak paczanga to można wywnioskować, że poważnie nie wie o co chodzi ani tu ani w jakimkolwiek filmie poważniejszym od "Transformersów"
Film, w momencie gdy reżyser decyduje się go wypuścić w świat, zostaje wystawiony na ocenę widzów i każdy z nich ma prawo się o nim subiektywnie wypowiadać, no i z tego prawa korzystam, tym bardziej, że zapłaciłem za bilet, ja nigdy nie czytam recenzji przed seansem, bo kwitnie sztuka spoileringu, a poza tym wolę post factum skonfrontować swoje wrażenia z wrażeniami recenzenta, a z perspektywy paru tysięcy obejrzanych w życiu filmów twierdzę, że WNN to pretensjonalna i efekciarska pustka
dobrze rozumiesz, w Sausage Party znalazło się wszystko, czego oczekiwałem od filmu animowanego o gadających wędlinach, a jeśli tak wielką wagę przywiązujesz do ocen krytyków, rzuć sobie okiem na Rotten Tomatoes, gdzie kiełbasy mają znacznie wyższą notę niż ostatni Allen na przykład.
Nie przywiązuje wcale wagi do ocen krytyków. Jak obejrzę film to potem przeczytam jedną recenzję czy 2 i tyle, ale uważam, że jeżeli są pozytywne to dobry argument do tego, że film jest na jakiś sposób udany.
Są też recenzje negatywne, które pokrywają się z tym, jak oceniaja film widzowie:
"Kamera Michała Marczaka towarzyszy im w tych nocnych wędrówkach – podąża ich tempem, pulsuje ich rytmem. Niestety, towarzyszy jej też mikrofon. Niestety, bo rozmowy, które prowadzą na ekranie bohaterowie "Wszystkich nieprzespanych nocy", sprawiają, że więdną uszy, bolą zęby, a od nadmiaru pretensjonalności pojawiają się mdłości. Film Marczaka jednocześnie zachwyca i męczy – uwodzi plastyczną urodą i niezwykłą muzyką, ale drażni bełkotliwością i dramaturgiczną pustką."
culture.pl/pl/dzielo/wszystkie-nieprzespane-noce
kurde, ludzie! :) zachowujecie się jakbyście sami nie byli młodzi, nie zdarzyłoby Wam się być pijanymi i nie włączyłaby Wam się faza na "tęgie rozkminki" :) ten film właśnie o tym jest: o młodości i jej prawach :)
Filmu nie widziałem i na jego temat się nie wypowiadam, ale irytują mnie takie wypowiedzi:
"Jeżeli film dostaje dobre recenzje to znaczy, że coś w nim jest, a to, że nie umiesz tego znaleźć i przez to stwierdzasz, że to bełkot to już Twój problem. Nie dziwie się, że według Ciebie to stracony czas i stracona kasa jak nawet nie zrozumiałeś o czym miał film opowiadać. Czasem warto coś o nim przeczytać, zamiast pchać się do kina po opisie/zwiastunie."
Chciałem tylko pokazać, że film dostaje również złe recenzje. A wyrzucanie komuś, że czegoś nie zrozumiał przypomina szkolną sytuację, w której wszyscy zastanawiają się "co autor miał na myśli". Sądziłem, że ludzie są już bardziej rozgarnięci i wiedzą, że odbiór dzieła sztuki nie polega na odgadywaniu przesłania autora.
Sugerujesz, że należy być pijanym, by przeżyć ten film?;)
Odpowiem ja...Bylam pijana,po grzancach w knajpie.Przezylam z ogromnym trudem ogladanie tego badziewia
to teraz moja kolej ;) ja należy do tej grupy osób, którym film się podobał. Może chodzi o taką wolność i jednocześnie zagubienie bohaterów? Może chodzi o to, że ten film jest inny od tych, które proponuje nasza polska kinematografia? Nie wiem. Ale mi się podobał :)
masz zbyt małe wymagania więc. I tak, jest inny od tych które proponuje polska kinematografia. Jest najgorszym badziewiem, które miałem okazje obejrzeć w swoim życiu :((((
Pisał 26 latek, niestroniący od alkoholu i niewiedzący co zrobić ze swoim życiem, ale stroniący od ludzi jak ci z filmu.
nie, nie mam zbyt małych wymagań. To że ty uważasz że film jest kiepski nie oznacza, że skoro mi się podobał to zadowalam się byle czym. I akurat to że lubisz popijawy i nie wiesz co ze sobą zrobić nie ma tu raczej nic do rzeczy - każdy jest inny. Niektóry taki stan rzeczy właśnie popycha do poszukiwań - jak w filmie.
24-latka potwiedza. moja glowna refleksja to że caly film jest o takich ludziach, od których uciekam na afterach.
dla ciebie szkoda czasu i kasy, a inni odnajdują w filmie swoją młodość i wolność. Nie każdy film musi być super poważny bądź super śmieszny. Niech też powstają takie filmy, które pobudzają do refleksji
Nie chodź na filmy, których nie ogarniasz, przecież dużo jest filmów dla Ciebie w multikinach prostych i niepretensjonalnych
Pełna zgoda - To jest gniot. Niestety w nadziei, że mnie ten fim uśpi (seans nocny a Kultura TVP) tylko mnie rozdrażnił pretensjonalnym bełkotem. Jestem dużo starszy - niemniej nie mogę sobie przypomniec takich bełkotliwych nocych imprez. Ani picia, ani seksu, ani filozofi, ani sztuki, nic - skarpeta. Sam jestem abslowentem ASP i znam klimaty z autopsji, niemniej nie sądze aby nowe pokolenia, aż tak zidiociały. Nienaturalne, nieprawdziwe, nudne.