Wszystko, co mogłoby być

W 2014 roku muzyk Magnus Eliassen przeniósł się na Lofoty, aby komponować nowe utwory. Po latach sukcesów z popową grupą Sirkus Eliassen musiał zacząć od początku. Uciec od oczekiwań i rzeczywistości. W ciszy gór i morza odnalazł swój dawny rytm i miłość do muzyki. Po miesiącach spędzonych na Lofotach wyjechał do Los Angeles, aby nagrać i wydać album ze znanymi producentami. Gitara akustyczna w niskiej tonacji zaczęła brzmieć jak prawdziwy hit. Ale po pobycie w USA Magnus znowu milknie. Nie ukazuje się żadna płyta. Co się stało? Teraz, pięć lat później, pojawia się muzyka pełna samotności i niesamowitych krajobrazów Lofotów i Los Angeles, gdy Magnus przygotowuje się do pierwszego od lat koncertu. Film o dojrzewaniu, nadziejach, ucieczce i samorealizacji.