A mnie sie film podobał bardzo, a na początku to wręcz zachwycony byłem. Jasne, że nie jest to TEN Allen, no ale i on ma prawo odstąpic od wyznaczonych - zresztą przez siebie - reguł. Jest niestety u schyłku żywota swego i niechże kręci nawet filmy porno. Jestem pewien, że za scenariusz dostałby nominacje do oscara i nie jest to jakas zgryźliwa uwaga tylko manifestacja mego uznania dla wybitnego reżysera. Rozumiałbym rozgoryczenie widzów gdyby Match Point okazałby sie jakąs totalną szmirą, ale przecież był to film i ciekawy i wciągający i można się w nim doszukac "starego" Allena, czy to w dialogach, czy motywach, choc skąpe to odniesienia były.

Wiec nie ma co psioczyc, ze wujek Allen spartolił, bo nie spartolił - inne nie znaczy gorsze.