Wszystko gra

Match Point
2005
7,3 101 tys. ocen
7,3 10 1 100511
7,2 46 krytyków
Wszystko gra
powrót do forum filmu Wszystko gra

Fatalna ewolucja

ocenił(a) film na 7

A właściwie "ewolucja". Bo w jakim kierunku? Drewnianych dialogów ("To było zło konieczne"), przewidywalnej fabuły (kiedy się domyśliliście, że bohater zachowa się jak Raskolnikow?), nielogiczności zachowań bohaterów (żonka jakoś tak słabo pojętna, Nola-Scarlett wybitnie głupia, prawdopodobieństwo spotkania po latach - hmmm), słabej gry akotrskiej (Johnatan pięknie mruży oczka, a Scarlett ślicznie wydyma usta - i na tym się ta gra aktorska kończy) czy fatalnej pseudometafizyki (wiara w moc przypadku ździebko infantylna)?

Ja dziękuję za taką ewolucję.

Andre Gide napisał 100 lat temu "Lochy Watykanu", w których zdecydowanie inteligentniej i bardziej przekonująco polemizował z Dostojem. Filmów o trójkącie trochę też już było lepszych, podobnie obrazów o brytyjskiej klasie wyższej i parweniuszu, do tej klasy próbującym się dostać. Ale najbardziej zmartwiło mnie to, że kino rechotało w momentach, które zdecydowanie do rechotania nie były - i był to śmiech zażenowanego rozczarowania. Do którego i ja się dołączyłem.

Wreszcie udało mu się - Allen w chwilę po, w moim przekonaniu, najlepszym swym obrazie ostatnich lat ("Anything else") zrobił film zły. Szkoda.

marlon

zanim coś napiszesz jeszcze raz obejrzyj sobie ten film dokładnie, bo piszesz bzdury,
drewniane dialogi oddają sztuczność i pozorność tego środowiska które przedstawia Allen, Chris wcale nie zachowuje się jak Raskolnikow, jeśli czytałeś Zbrodnię i karę to powinieneś wiedzieć, uważasz że Allenowi chodziło o jakąś "metafizykę"? jeśli tak to pewnie zostałby kaznodzieją a nie komikiem,

ocenił(a) film na 7
dolegapit

Film rządzi się swymi prawami. Film o nudnej i płytkiej sferze może być nudny i płytki - ale tylko wtedy, gdy daje "coś jeszcze", coś mówi nowego, co usprawiedliwa taką (irytującą widza) "zgodność formy z treścią". A tu nic mi nowego Allen nie powiedział. To raz.
"Zbrodnię" czytałem, nie wiem za to, czy Ty czytałeś Gide'a. Nie chodzi tu o to, jak Chris się zachowuje - ale o nawiązanie do klasyki. Moim zdaniem - nieudolne. To dwa.
Co do roli przypadku w życiu - cóż, możemy polemizować, czy pierwsza scena i głos z offu oraz późniejsze do niej nawiązanie to metafizyka, czy nie. Moim zdaniem tak. Dość jednak, że sposób rozwiązania akcji - boli. Żywy banał. To trzy.
A Allen z pewnością jest komikiem - ten film jednak komiczny nie jest, więc nie oceniajmy go jako zrobionego przez Allena-komika.
To cztery - i na razie zakończmy.

Ach, i proszę nie zarzucaj mi ogólnych bzdur bo jak widzę, tylko jeden Twój argument miał sens i wymagał ode mnie głębszego wywodu.

marlon

człowieku czy ty szukasz w tym filmie jakieś filozoficznej czy metafizycznej głębi??? jeśli tak to nie wiem po co oglądasz filmy Allena, jeśli on nawiazuje do klasyków to nie po to by z nimi polemizować, ale by wykorzystać jakiś klasyczny motyw do sceny, która ma pobudzić widza do śmiechu, i zauważyłem podczas seansu, że kilka osób buchnęło śmiechem, kiedy niczym ze Zbrodni i kary pojawiła się przed Chrisem zjawa Noli i staruszki, mnie osobiście ta scena nie rozbawiła, ale chyba taki był zamysł reżysera - ta scena miała rozśmieszyć widzów i niektórych rozsmieszyła, chociaz mnie osobiscie nie,
Gide nie czytałem i nawet nie wiem po co go przytaczasz, przecież to nie ma żadnego związku z filmem, by polemizować z Dostojewskim trzeba takiego samego albo i większego geniuszu niż Dostojewski, a Allen wcale z nim nie polemizuje, zresztą o tym napisałem wyżej,
poza tym ten film nie traktuje za bardzo o "przypadku w życiu" ale o szczęściu, którego brak moze zadecydować o sukcesie bądź porażce w życiu, i sposób w jaki Allen porusza ten problem jest niekonwencjonalny, szyderczy i prześmiewczy, o tym napisałem na oddzielnym blogu, więc nie będe się powtarzał,
a co do aktorstwa to jest ono pierwszorzędne, i w ogóle film jest pierwszorzędny, i nie wiem czego ty się po nim spodziewałeś - jakiejś metafizyki?, polemiki z Dostojewskim?
poza tym Allen ma już 70 lat, nakręcił w swoim życiu 35 filmów, i rzeczywiscie po jego ostatnich filmach muszę stwierdzić, że on przeżywa renesans swojej twórczosci - i to jaki renesans!!! ja już nie moge się doczekać jego następnego filmu - Snoop, który ma wejść latem na ekrany, jesli oczekujesz od tego kolejnego filmu jakiejś wzniosłej filozofii, moralizatorstwa, polemiki z Dostojewskim czy Gide'a to się na ten film nie wybieraj bo się rozczarujesz i nie będziesz się dobrze bawił, a potem znowu napiszesz kilka bzdur na forum ...

ocenił(a) film na 7
dolegapit

Ja szukam u Allena inteligentnej rozrywki.

A nie miałem w tym filmie ani inteligentnej, ani rozrywki.

Scena z duchami - żenująca. I nie wiem, czy chciał Allen nas w tym momencie rozśmieszyć, jeśli tonacja filmu w ogóle rozśmieszająca nie jest. To nie jest komedia. Być moża chciał wyśmiać, obśmiać, wyszydzić - w moim przekonaniu nie wyszło mu. U Allena zawsze były inteligentne nawiązania - a tu pupka. Oczywiście, że nie żądam od Allena by zrobił ekranizację Dostojewskiego. Zwróć uwagę, że akurat Dostoj pojawił się w moim komentarzu jako argument za przewidywalnością filmu i nieudolnym nawiązaniem. Ot, hop-siup. Przypadek i szczęście ja akurat traktuję jako dosyć zbliżone dziedziny. Aktorstwo zaś - pierwszorzędne? Ojojoj... Rhys-Myers? Johansson? Ja nie przeczę, że to są nieźli aktorzy - ale tu mi ręce opadły...

Niestety - ten film się w moim przekonaniu niczym nie broni. Był próbą, chwalebną próbą zmiany stylistyki po 40 prawie latach kręcenia komedii, ale w moim przekonaniu próbą nieudaną.

I w związku z tym ja się Scoopa (a nie Snoopa) boję.

marlon

Marlon jeśli nie znalazłeś we Wszystko Gra inteligentnej rozrywki to jesteś albo nieco ograniczony albo przeintelektualizowany (o czym świadczy np. twoje nawiżanie do jakiegos Gide'a - jakby miało jakikolwiek zwiazek z filmem),
o tej niebanalnej i szyderczej opowiastce o szcześciu w życiu już na filmwebie napisałem wiec nie chcę się za bardzo powtarzać,
chyba nie zauważyłeś tego jak bardzo podobny jest i z wyglądu fizycznego i pod względem osobowości Chris czyli Rhys-Meyers do znanego brytyjskiego aktora Malcolma McDowella, który zagrał dwie znakomite role w filmach "Szcześliwy Człowiek" Lindsaya Andersona i "Mechaniczna Pomarańcza" Stanleya Kubricka, te dwa filmy może nie są zbyt dobrze znane ale w postaci Chrisa obija sie Travis z Szczęśliwego Człowieka i Alex z Mechanicznej Pomarańczy, oba filmy wyprodukowano w Wielkiej Brytanii, z Travisa Chris ma ubogie pochodzenie i pewną naiwność w oczach oraz chęć sukcesu, zaś z Alexa cynizm i obłudę, oczywiście jeśli nie znasz kinematografii brytyjskiej to tego nie zauważysz, ale nie zarzucaj Allenowi że po 40 latach zrobił film zły, bo intelektualnie nie dorastasz mu do pięt, zanim więc wydasz opinie na temat filmu to sobie trochę poczytaj,
we Wszystko Gra jest tak wiele różnych wątków i nawiązań, o których można by napisać pracę dyplomową, ale Allenowi wcale nie chodziło o żadną polemnikę czy moralizatorstwo, którego się na przykład nie ustrzegł w Życie i cała reszta (może dlatego podobał ci się ten film), ale chodziło mu szyderstwo i kpinę, dio jakiego nikt w kinematografii nie dopuścił się jeszcze, część widzów - podobnie jak ty - jest zfrustrowana i zdegustowana tym wszystkim - bo to ponoć takie banalne i płytkie, ale właśnie z tej banalności, sztuczności i płytkości życia ludzkiego, nie tylko życia wyższych sfer Allen sobie kpi w tym filmie na całego - posłuchaj dialogów jakie prowadzą między sobą dwaj policjanci - są tak samo banalne i puste jak dialogi prowadzone w domu Hewittów,
może tobie nie przypadł ten film do gustu bo nie tyle nie zrozumiałeś go ile zobaczyłeś w życiu bohaterów tego filmu banalność i płytkość swojego życia, a do tego trudno się przynać i lepiej zdezawuowac taki film niż go docenić,
dopiero po tym filmie Allen po raz pierwszy publicznie ogłosił że jest z niego zadowolony, z poprzednich raczej do końca nigdy nie był, i miał rację: takiej kpiny i szyderstwa jakie mamy w Wszystko Gra nikt się jeszcze w kinie nie dopuścił, genialny i prześmiewczy film, basta

ocenił(a) film na 7
dolegapit

Nieładnie argumentujesz znowu a propos mojej osoby - ja Cię nie oczerniam, czemu więc Ty to robisz w stosunku do mnie?

A w sprawie merytorycznej - uważam, że przesadzasz, ale odpowiem bardziej konkretnie jutro, bo dziś muszę iść już do domu.

ocenił(a) film na 8
marlon

szanowny i aspirujacy znawco tematu, czytajac ten przypis, mam nieodparte wrazenie ze trafiles do kina przez przypadek, zamiast trafic na derby warszawy polonia-legia. "derby tez sie rzadza swoimi prawami..." i potem leci rownie interesujacy potok banalow jak u Ciebie.
sformulowane (albo przepisane przez Ciebie) "prawo" o nudnym i plytkim filmie ma szanse zrobic furore wsrod wysublimowanych koneserow 'nie-wiem-czego'. sprobuj moze je zaprezentowac na jakims odczycie w domu kultury. naprawde jestem ciekaw efektow, choc nie spodziewam sie 'ekstazy nerwowej' wsrod sluchaczy

ocenił(a) film na 7
depostre

To do mnie?
Uroczo.
Teraz czekam więc na argumenty a propos filmu i moich odczuć na jego temat.
A nie na brzydkie dosyć przytyczki ad personam.
Buźka!

ocenił(a) film na 8
marlon

podobnie jak Allen (bron Boze nie zestawiajac sie), nie zaskocze Cie - film podobal mi sie.
nie doszukalem sie drewnianych dialogow - raczej stylizowanych na jezyk dogadzajacych sobie milionerow. coz, moze ta grupa posluguje sie takim kodem... ale wowczas poczytalbym (i tak to robie) na korzysc Allena. przytoczone przez Ciebie zdanie nie jest moim zdaniem reprezentatywne dla calosci filmu. rozpatrywanie calosci dialogow i nazywanie ich drewnianymi, powolujac sie przy tym na jeden, dosc ekstremalny przyklad (byc moze wynikajacy z bledu dystrybutora/tlumacza) jest mocno demagogiczne

angielska prasa, co prawda, miala z dialogami problem, ale mieszkancy Wysp, ta bogatsza czesc sparodiowana w filmie, miala prawo poczuc sie ukazana jako nieszkodliwa pasozytnicza warstwa przejmujaca sie na przemian opera i powodziami w Chinach

przewidywalna fabula - pardon, ale to temat rzeka, splyce go tylko do fabul u Allena, nie przypominam sobie jakos wyjatkowo zaskakujacych fabul w jego dotychczasowych sztukach. pytanie - czego tak wlasciwie oczekiwales i dlaczego podobaly Ci sie inne, rownie przewidywalne fabuly (np. zycie i cala reszta)..

nielogicznosci zachowan - coz, wydawalo mi sie, ze Allen dosc dlugo kreslil przerysowana charakterystke kazdej z osob, zeby mozna sie bylo zorientowac, ze Rhys, po tym jak przestawil sie z kurczaka na bliny z kawiorem, bedzie odwiedzal Tate, bo jest to trendy . Nola tez nie gustowala w rugby wiec ich spotkanie w Tate nie bylo na wyrost

slaba gra - mam odmienne zdanie i punto

nie wydaje mi sie, aby moje "przytyczki" - jak je nazwales - byly brzydkie. ot, rece mi opadly jak zapoznalem sie z Twoimi opisami.
mysle, ze podobie jak Tobie kiedy wyszedles z kina...
wiec bez falszywej obrazy prosze...




ocenił(a) film na 2
depostre

LOL ! Konkret kontra !
1 do 0 dla Depostre ...

Swoja droga mi film tez sie nie podobal jak i wiele innych filmow allena (nie przepadam za jego filmami , jakos wyczuwam w nich kogos kto zeni sie z wlasnymi dziecmi).

ocenił(a) film na 3
InsanE_RabbiT

zgadzam sie z Marlonem...film mnie zawiodl na calej linii z Scarlett na czele:( naprawde ani dialogi, ani sama fabuła i jej koncept nie mialy nic szczegolnego do zaoferowania:( wynudzilem sie strasznie... i szkoda:(

ocenił(a) film na 7
depostre

(odpowiadam Depostre, nie wiem, gdzie mnie umieści blog)

Mądrze Wwaść (Waćpani?) prawisz i podoba mi się, co piszesz - ale nie zmienia to w moim przekonaniu faktu, że taka interpretacja Woody'ego nie ratuje. Czy to język milionerów - nie wiem, być może. Ja będę bronił mojej tezy, że film o płytkich sferach nie musi być płytki, film o nudnych ludziach również taki być nie musi. Czy dialog z "duchami" był ekstremalny? W moim przekonaniu nie był. Dla mnie cały film był pełen takich "kwiatków", których boję się, że bronisz dlatego, że to ALLEN - a takie dialogi w moim przekonaniu mógłby napisać każdy lepszy początkujący "dramtaturg". Zwróciłeś/aś uwagę na "flirt" Noli z Chrisem? Na dialogi małżeńskie, pracowe, policyjne (policja akurat przerysowana w sposób zamierzony, tylko po co?)? Charakterystyczne - taki typ "flirtu" i dialogów, jaki między nimi pada - do znudzenia mi się opatrzył. Czy to postmodernizm, cytaty, igranie konwencją? Tak, ale zgadzam się na to tylko wtedy, jeśli coś dostaję w zamian. A taka parodia bogactwa i klasy wyższej - moim zdaniem jest zbyt prosta i wtórna. Nieoryginalna! Ile już tego w kinie i nie tylko w kinie było! I Fellini, i Jarmusch, i Wenders... A co z tego filmu wynika? Że bogacz ma podwójną moralność? Że gdy ma wybrać "odpowiedzialność" czy "wygodę" - wybiera wygodę? Że biednemu zawsze wiatr w oczy?Bardzo odkrywcze. Czego oczekiwałem? Dobrego filmu - wszak "Allen złych nie kręci". Czy zmiany stylu? Ok, niech zmienia - ale niech nie tworzy filmu, przez który 3/4 ziewam (i nic więcej:), a przez 1/4 zażenowany odwracam wzrok. Siła szczęścia/przypadku w życiu? Altman, Anderson, Kieślowski - by wymienić tylko kilku tych, co zgrabniej o tym mówili. Nielogiczności scenariusza można by zaś niestety mnożyć - co myślę raziło mnie tu przede wszystkim dlatego, że normalnie Allen z wdziękiem przechodził nad nimi do porządku dziennego, tu zaś - raziły w oczy (nie znalazł by Chris pracy? Akurat!). A co do aktorstwa - cóż, nie dałeś argumentu, ja jednak jestem rozczarowany. Rhys-Myers był koszmarnie nieprzekonujący z tą jedną minką, a Johansson - zagrana na jednej jedynej strunie słodkiej idiotki - zasmuciła mnie.

Tyle ja.

Dodam na koniec jeszcze raz - podoba mi się Twoja interpretacja allenowej koncepcji, boję się jednak, że nie usprawiedliwia ona zrobienia słabego filmu. Pozdrawiam!

marlon

Marlon ty jednak jestes przeintelektualizowany - powołujesz się na twórców, wczesniej Gide'a teraz Fellini, Jarmusch, Wenders, Kieślowski etc, jakby ich twórczość miała jakiś zwiazek z nowym filmem Allena, nie rozśmieszaj mnie, Allen tak jak wyżej napisałem nawiązuje do kinematografii brytyjskiej, jeśli uważasz że dialogi są drętwe i banalne to obejrzyj sobie jakiś film Bunuela, który drwił i kpił sobie z arystokracji czy burzuazji, znajdziesz tam podobnie brzmiące drewniane dialogi wyższych sfer,
poza tym Marlon napisałes wyżej bym cię nie oczerniał, i ja wcale tego nie robię, ale ty chyba sam nie zauwazasz ze twoje opinie w ogromnej mierze brzmią jak jakaś bufonada i ignorancja - fakt, ten film może się nie podobać widzowi, ale nie możesz go ocenić jako "zły", bo niby na jakiej podstwie, chyba własnej bufonady i ignorancji, Allen kończy 70 lat i nakręcił w swoim życiu 35 filmów, pokaż mi innego tak płodnego reżysera, gdyby nie miał nic do powiedzenia nie kręciłby już dalej filmów, ale on ma i to jeszcze jak potrafi opowiedzieć historię!,
to że ci się ten fim nie podobał nie upowaznia cię w żaden sposób do oceniania filmu Allena mianem "zły" i przytaczania pseudointelektualnych argumentów w obronie swojej tezy

ocenił(a) film na 2
dolegapit

plodni rezyserzy w starczym wieku przyklady :

Akira kurosawa
Clint Eastwood
Martin Scorsese
Francis Ford Coppola

to tylko nieliczne przyklady co bardziej znanych :)

Odnosnie Marlona i jego opisow ... Parokrotnie spotkalem sie z nimi i faktycznie trącają delikatnym "dont touch me im the best"
no coz kazdy musi miec swoj styl ...

Dla mnie nowy film Alena to rowniez gniot i nieudana proba alternatywnej adaptacji Zbrodni i kary... Cynizm i ironia ktora zwykle jest bronia Allena w tym filmie obumiera z powodu powagi jaka przez caly film konstrułuje...
Mozna obejrzec ale zeby piać z zachywytow ...raczej nie (jak ze wszystkimi filmami Woodego)

SaLuT

InsanE_RabbiT

Insane tez mi wygladasz na nieco przeintelektualizowanego ignoranta, piszesz: "Dla mnie nowy film Allena to rowniez gniot i nieudana proba alternatywnej adaptacji Zbrodni i kary", jaka alternatywna adaptacja Zbrodni i kary????? czepiłeś się podobnie jak Melon jednej głupiej tezy, że Allenowi chodziło o jaką spolemikę z Dostojewskim, i w ogóle nie zauważyliście inych watków, do których nawiązuje i z których sobie kpi Allen, może z drugiej strony nie rozumiecie humoru Allena bądz wam nie odpowiada, ale ja byłbym daleki od używania słów "gniot"

dolegapit

Mówicie, że komentarze Marlona są przeintelektualizowane a jakie są filmy Allena, na Boga !!!
Jego komentarze i uwagi są bardzo trafne. Warto ich posłuchać zanim na siłe forsować swoją opinię.
Nawiązanie do Gide'a jest jak najbardziej zasadne. Trzeba szukać analogii, podobnych motywów (bo może ktoś wcześniej podjął temat lepiej albo z powodu ochrony wartości intelektualnych). Już na maturze z polskiego musimy się tym wykazać. Pamiętam, że słownik motywów literackich był moją obowiązkową lekturą.
Czy nie mieliście np. wrażenia, że roześmieliście się w tym filmie i było to niestosowne do sytuacji.
Poza tym umie merytorycznie a nie emocjonalnie odnieść się do argumentów.

mnich23

Mniszku masz rację, filmy Allena zdają się byc przeintelektualizowane, ale on jest przede wszystkim komikiem i wykorzystuje pseudointelektualizm, swoją neurotyczność etc jako element własnego dowcipu czy kpiny, który ma rozbawić widza,
w Wszystko Gra on nawiązuje do Dostojewskiego nie po to by z nim polemizować, ale żeby sobie z niego trochę pokpić, przecież wyraźnie widać że Chris nie przeczytał do końca "Zbrodni i kary" Dostojewskiego, bo wówczas prawdopodobnie nie dokonałby dwóch morderstw, świadomy tego że spotka go kara, taka jaka spotkała Raskolnikova, on zna "Zbrodnię i karę" tylko powierzchownie i nie przeczytał jej do końca, ba nie przeczytał pewnie nawet do końca wyjaśnień do tej książki, czy wy naprawdę nie rozumiecie dowcipu Allena? tutaj nie chodzi o polemikę z Dostojewskim, tylko o ukazanie że w naszym konsumpcyjnym i nastawionym na sukces świecie liczą się pozory i banał, że udajemu intelektualistów, chociaż nie potrafimy lub nam się nie chce z lenistwa przeczytać do końca książki( albo najchętniej wybierzemy sobie tylko streszczenie ksiązki) ale potrafimy na każdą sytuację znaleźć jakiś mądry cytat, tak jak na każdy problem zyciowy potrafimy znaleźć w sklepie z prasą jakiś kolorowy poradnik, który mówi nam posługując się banałami jak żyć, z tego wszystkiego Allen sobie kpi na całego, kpi sobie z kultury europejskiej w której dominującą rolę odgrywa kultura brytyjska, zdaje się mówić, że Nola (Amerykanka) jest ładna i ponętna ale głupiutka, ale z bohaterów filmu tylko ona tak naprawdę żyje, Allen sobie pokpiwa również z takich pseudointelektualistów europejskich, pokroju twojego Mniszku czy Marlona, zadufanych bufonów, podpierajacych się znajomością Gide'a, który "znacznie lepiej polemizował z Dostojem itp itd", nie dziwię się że film ten wam się nie spodobał, bo Allen tak naprawdę pokpiwa sobie z osób waszego pokroju w najlepsze hihihihi,
ja się świetnie bawiłem na filmie i świetnie się dalej bawię na tym forum hihi ;-)))))

ocenił(a) film na 7
dolegapit

Cieszę się, że ma pan tę zabawę, szkoda tylko, że swych niegłupich czasem poglądów nie potrafi Pan/Pani przekazać - nie dodając tych uroczych zwrotów do interlokutorów. Polecam jednak też czasami próbę nieużywania w myśleniu wytrychów typu "konsumpcyjny i nastawiony na sukces świat" czy "kolorowy poradnik" i tego typu wysublimowanej myśli antykonsumpcyjnej. Radzę też zastanowić się, czy w myśl Pana/Pani interpretacji Nola "naprawdę żyje". A już na koniec polecam czasem przeczytanie jakiejś książki - to w kręgach antykapitalistycznych bardzo modne!
Serdecznie pozdrawiam,
zadufany bufon

marlon

Merlon sorki jeśli sobie z ciebie trochę zakpiłem, ale naprawdę napisałeś same bzdury na temat tego filmu z jakieś wyżyny intelektualnej wzgardy, czy po prostu zupełnego nie zrozumienia filmu czy samego humoru, którym posługuje się Allen, a on sobie pokpiwa z takiej zadufanej niejednokrotnie w sobie i przeintelektualizowanej kultury europejskiej, przecież jak wiele szyderstwa i kpiny jest w powtarzanym przez Allena stwierdzeniu, że w Europie uważają jego filmy za intelektualne, tylko dlatego że w Stanach nikt ich nie chce oglądać, i ten typ kpiny czy szyderstwa stosuje Allen we Wszystko Gra, i film jest naprawdę znakomicie zrealizowany, szyderczy i śmieszny, już wcześniej napisałem jak bardzo Chris kojarzy się z Travisem ze Szczesliwego Człowieka i Alexem z Mechanicznej Pomarańczy, i jeszcze jedne spostrzeżenie miałem podczas seansu dotyczące ostaniej sceny kiedy Hewittowie wracają do domu z nowonarodzonym dzieckiem, ruch kamery i atmosfera tej ostatniej sceny bardzo mi przypominała końcówkę z filmu Dziecko Rosemary Polańskiego, bo Allen nie pokazuje podobnie jak Polański twarzy dziecka, zaś na zbliżonej twarzy Chrisa rysuje się ta sama niepewność co na twarzy Rosemary, czyli naturalne uczucie jakiejś miłości do dziecka, ale jednocześnie świadomość że spłodziło się jakiegoś potwora czy demona, i ty mi tutaj piszesz o słabym aktorstwie, że "aż ręce opadaja",
chyba już teraz wiesz że Allenowi nie chodziło o żadną polemikę z Dostojewskim, i masz rację, że Gide'a lepiej polemizował z Dostojewskim, tylko co to ma do filmu? ;-)))
też pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
mnich23

Na początek bardzo przepraszę - że czytałem sporo książek i widziałem trochę filmów. To mój grzech, wyspowiadam się, wybaczcie. Jednocześnie trochę nieładnie jest zarzucać "przeintelektualizowanie" (hihi, się porobiło, Gide = przeintelektualizowanie, hihi), a zaraz nawiązywać do Mechanicznej...

A już na serio:

DOLEGAPIT
Moim zdaniem przesadzasz, interpratując film jako tak głębokie studium. Studium - tak, ale czy głębokie? Zarzucasz mi przesadę intelektualną, a potem sam w nią wpadasz, patrząc na ten film z takim "pogłębieniem". Nie będę już odpowiadał na wszystkie zarzuty, bo ciekawsze jest to, jak mocno się różnimy w podstawowym odbiorze filmu - i może rzeczywiście ja również padłem ofiarą tego, że "zrobił go Allen". Ten film być może broni się jako film intelektualny (co pokazuje ta dyskusja powyżej:), jako film w tradycji właśnie np. felliniowskiej (wybaczcie to brzydkie nazwisko:). Jeśli potraktować go jako kpinę z angielskiej klasy wyższej - ok. Choć osobiście sądzę, że inni wcześniej zrobili to lepiej i ciekawiej - to rozumiem, że można ten film traktować. W moim przekonaniu Allenowi nie wyszło, wydaje mi się, że stał się "zakładnikiem formy", że chcąc wyśmiać Wyspiarską sztuczność i nudę - sam wpadł w wyspiarski styl i zrobił film taki, jak ludzie, których przedstawił, tzn. nudny i sztuczny. Operowy, jak ktoś zauważył poniżej. Ale właśnie, właśnie: być może mówię tak, bo po prostu po Allenie spodziewałem się więcej. Wielbię go bowiem za wdzięk i błyskotliwość, której próżno szukać u innych reżyserów, a nie za intelektualne portrety klas społecznych - które właśnie inni robili lepsze. Może gdybym podszedł do tego filmu jako po prostu "filmu", a nie "filmu Allena" - potratkowałbym go łagodniej. Ale to jednak Woody. I w moim przekonaniu - ewolucja w dół, a więc zmiana regresywna.

RABBIT
moje opisy - "jedynie słuszna wykładnia"? A figa z makiem! :-) Taki może mam styl (choć nie czuję tego jakoś mocno, po prostu przedstawiam swój pogląd, może czasem prowokując, ale bez przesadyzmu), zauważyć też pragnę, że np. interpretacja operowa tego filmu mi się bardzo podoba, a nie moja i niezgodna z moją wykładnią. Co do nawiązań do "Zbrodni" - nieudolne w mym przekonaniu. Ale może jednak gdyby film nie był podpisany pseudonimem Konigsberga potraktowalibyśmy go łagodniej? Kto wie?

marlon

Marlon ja nie przeczę że przeczytałeś sporo książek czy obejrzałeś sporo filmów, pytanie co zrozumiałeś z przeczytanych książek i obejrzanych filmów? jeśli zrozumiałeś tyle samo co po obejrzeniu Wszystko Gra Allena to gratuluje! ;-))))))

dolegapit

DOLEGAPIT
Czy Ty może masz za zadanie jątrzyć? Dlaczego i po co? Różnica zdań - sprawa naturalna, o kolorach i gustach już starożytni dyskutowali z należytą ostrożnością. Ale - koniecznie bez osobistych wycieczek. Ciekawa jestem Twoich argumentów, niestety, oczy więdną od Twojej agresji. Pozostań, proszę, przy prezentacji własnej oceny filmu, bez obrażania Marlona oraz jemu podobnych, którzy wiedzą, kto to jest Andre Gide, czytają książki, a nie tylko ich streszczenia i miewają odmienne od Twojego zdanie na temat filmów kręconych przez klasyków.

Taichi

Taichi - różnica zdań jest sprawą naturalną i jest potrzebna, ale jeśli ktoś pisze czy głosi bzdury to należy na to zareagować, a swoje poczuczenie zachowaj dla siebie, jeśli masz coś ciekawego do napisania o filmie to z chęcią wysłucham Twojej opinii ...

ocenił(a) film na 9
dolegapit

Nie oceniałabym filmu tak surowo.
Uważam , że był dość dobry , tylko miałam nadzieję , że wątek z Nolą potoczy się dalej...
Pozatym bardzo ciekawa i ładna muzyka.

w_qader

Ja osobiscie nie uwazam, ze ten film byl zly. Wrecz przeciwnie. Poczatek fabularnie nudny, nic specjalnie sie nie dzialo, strasznie dlugo trwalo zawiazanie akcji. Jednak poczatek ten (poczatek - 3/4 filmu..) broni sie gra aktorska, ktora Marlon tak potepia. Mi sie strasznie podobala (w szczegolnosci Matthew Goode).

Co do dialogow, to uwazam ze ich styl mial sprawiac wrazenie autentycznego, chrakterystycznego dla wyzszych sfer w Anglii. I - moim zdaniem - sprawial. Dialogi mialy byc takie sztywne, drewniane, zeby widz poczul ten chlod, jaki panuje we wzajemnych relacjach w rodzinie Hewwetow. Chlod, ktory udzielil sie tez Chrisowi Wiltonowi i pod jego wplywem zamordowal Nole.

Natomiast temat polemiki z Dostojewskim... moim zdaniem to nie miala byc polemika, a adaptacja kilku motywow ze 'zbrodni i kary', zeby glowny sens filmu (rola szczescia i przypadku w zyciu) ukazac w ciekawy sposob. Dlatego wlasnie sasiadka Noli nie byla mlodym facetem, tylko stara kobieta, Chris po zabojstwie musial czekac w mieszkaniu gdyz przechodzil tamtedy lokator pani Eatsby (motyw z malarzami ze 'zbrodni i kary'). Dlatego tez przejaskrawiona byla policja, gdyz watek Raskolnikow - Porfiry byl w 'zbrodni i karze' bardzo istotny.
Motyw z duchami nie mial byc smieszny, nie mial byc polemika z przeslaniem dostojewskiego, mial jedynie uwidocznic nawiazanie do 'zbrodni i kary'. Gdyby 'wszystko gra' mialo nawiazywac merytoryczny dialog z dzielem dostojewskiego, dialog ten trwalby przez caly film, a nie ostatnie 15 - 20 minut.

Osobiscie oceniam ten film na 7,5 - 8. Ocenialbym wyzej, gdyby to nie byl film Woodyego Allena, od ktorego wszyscy spodziewaja sie zawsze wyjatkowych filmow, a ten byl po prostu dobry.

A juz z innej beczki - co sadzicie o umiejscowieniu akcji w londynie w kontekscie nawiazan do 'zbrodni i kary' i tego, ze jest to chyba pierwszy Allena, ktory nie rozgrywa sie w Stanach? Wszak Raskolnikow dokonuje morderstwa w Petersburgu, to tam ma miejsce jego zepsucie moralne (jest to bardzo widoczne podczas czytania ksiazki). Odkupienie ma miejsce w przestrzeni czystej (jaka dla Dostojewskiego byla Syberia nie zniszczona przez inne narodowosci niz Rosjanie)...

ocenił(a) film na 10
oldgunz

Troszkę w odniesieniu do gorącej dyskusji, rozgorzałej powyżej (chociaż nie do końca, bo nie byłem już w stanie dalej brnąc przez wszystkie wasze argumenty), chciałbym wyrazic swoje zdanie, które to brzmi nastepująco: naprawdę dobry film. Drewniane dialogi? Moim zdaniem kpina z british upper class (tak, wiem, że już ktoś tu przytoczył taki argument - popieram go). Nie zauważyliście częstotliwości scen, w których dialogi przedstawiają typowy british savoir-vivre, ze wszystkimi "would you be so kind; if there's no problem, I'd like to; Would you mind if I" et cetera? Z całym szacunkiem dla wszystkich, którzy roześmiali się przy scenie (nazwanych przez was) "duchów" - gdzie tam powód do śmiechu? Oprócz tego: scena z "duchami" to typowy absurd Allena. Polecam "Jej wysokośc afrodytę", zrozumiecie o co chodzi. Przewidywalnośc fabuły? Hmm... Tak więc przewidziałeś, że Chris zachowa się jak Raskolnikov. Wobec tego cała fabuła została przez Ciebie przewidziana? Wiedziałeś dokładnie jak potoczy się potem śledztwo, czy go złapią, czy nie, wiedziałeś wszystko, co stanie się potem? Mnie przyszła do głowy jeszcze jedna koncepcja. Może Woody Allen tak naprawdę kpi sobie z widza? Czy ktoś z tego wątku nawiązałby do "Zbrodni i Kary", gdyby nie kilka wątków z Dostojewskim? Owszem - analogia byłaby znaczna, ale nie dosłowna. Natomiast uważam, iż akcentem komediowym filmu byli inspektorzy. No i Scarlett mogłaby zagrac troszkę lepiej. I mogłaby schudnąc.