Po 40 minutach nudnego filmu miałem ogromną chęć zakończyć seans. Biorąc pod uwagę przychylne opinię dot. filmu jednak kontynuowałem męki z nadzieją dostrzeżenia geniuszu Woodego Allena. Z przykrością muszę stwierdzić że moje starania przypominały poszukiwania świętego Graala. Dialogi były męczące, przypominąjące brazylijskie seriale gdzie główny nacisk położony jest na ilość słów a nie ich jakości. Scena ponownego spotkania głównego bohatera z kochanką w galerii to przecież czysta niewolnica Izaura. Akcja filmu toczy się w kilku miejscach : z 14 razy w restauracji, z 6 w operze, z 3 na korcie tenisowym. Motyw jedzenia skłania mnie do refleksji że najprawdopodobniej głód zmusił aktorów do gry w tym filmie (i tu chyba możemy jedynie doszukać jakiś powiązań z literaturą światową vide Dostojewski). Zakończenie filmu rzeczywiście można uznać za oryginalne aczkolwiek po 2 godzinach gotowy byłem bardziej na owacje na stojąco z powodu zbliżających się napisów końcowych. Jeżeli ktoś próbuje porównywać film do dzieł literatury światowej to chyba powinien zacząć od ich wnikliwej lektury. Moja ocena filmu 2 a to tylko dlatego, iż film zainspirował mnie do odniesienia się do zamieszczonych pozytywnych opinii na temat niniejszego "dzieła" (sic!!!!!!) .