!W recenzji mozliwe spoilery!
Kto nie ogladał filmu, a zamierza, radzę żeby lepiej nie czytał.
Nie jestem fanem filmów Woody Allena, oglądałem tylko "Klątwe skorpiona" - film całkiem dobry choć mnie nie zachwycił. Na "wszysto gra" wybrałem się więc nie ze wzgledu na reżysera, ani z powodu aktorów grających w tym filmie, ale z powodu dobrych recenzji i pewnej ciekawości (zapoczątkowanej przez zwiastun) jak Allen poradzi sobie z bardzo poważnym tematem jaki jest poruszony w "Match Point".
Film jest smutny. To po pierwsze. Nie ma w nim ani jednego momentu przeznaczonego na śmiech. Już napisy początkowe nieśmiale pokazują nam, że ten film nie będzie lekki. I nie jest. Nie wiem czemu, ale graficznie początek "Wszystko gra" przypomina mi spis aktorów w dramacie, tragedii. I "Match point" jest pewnego rodzaju tragedią. Na obojgu bohaterach wisi jakby fatum, które powoduje, że staje się to co musi się stać. Teoretycznie mają możliwość wyjscia z tej sytuacji, ale tego nie robią. Wszyscy bohaterowie, Chris, Nola, Tom itd. szukają miłości. O ile Tom być może ją odnajduję, to Chris i Nola już nie. Światem kreowanym przez Allena rządzi przypadek, los, szczęście. I to właśnie przez los, Chris najpierw spotyka Chloe, a potem Nole. I nawet gdy ta zrywa z Tomem i wydaje się, ze romans został zakończony, Chris poraz drugi "wpada" na Nole.
Podoba mi się, że Woody ukazał historię "zwykłego" romansu w inny sposób. Nie jest tu winna kobieta, chociaż nie można powiedzieć też, ze tak na prawdę za wszystko odpowiedzialny jest facet. Mimo, ze Nola na początku nie chciała romansować z Chrisem, to ona także jest odpowiedzialna za to co się stało. Nikt tu nie jest biały lub czarny. Wszycy są szarzy, jak w życiu. Nie mozemy nikogo osądzić...
Część osób porównywało "Wszystko gra" do "Zbrodni i Kary" Dostojewskiego. I jest to porównanie całkiem na miejscu. Główny bohater czyta "Zbrodnię i karę', posuwa się do zabójstwa, i ma wyrzuty sumienia. Nawet tak jak Rodion, uważa, że czyn którego się dopuscił musiał zostać uczyniony, bo tego wymagały okoliczności i dla wiekszego dobra musiał to zrobić. Jednak postać Chrisa jest wg mnie bardziej skomplikowana i tragiczna. Nie zaznał pocieszenia, oczyszczenia. Piłka (obrączka) nie przeleciała na drugą stronę boiska. Chris nie wygrał tego meczu, wyrzuty sumienia będą go meczyć - i to widzimy w jednej z ostatnich scen filmu. Poza tym nie zaplanował tej zbrodni idealnie. Nie zrobił tego z wyrachowaniem. Wachał się czy ma to zrobić i w końcu to los zmusił go do tego...
Na pochwałę zasługują aktorzy, szczególnie Scarlett Johansson, która zagrała Nole na prawdę bardzo dobrze..
Podsumowując,
9/10