Jonathan Rhys-Meyers ma tak niesamowicie przerazajacy wyraz twarzy, spojrzenie, ktore drwi z widza, nie potrafie tego opisac. Czlowiek czuje, jak na niego patrzy, ze ten cos ukrywa, cos knuje.
Scarlett Johansson, takze rewelacyjna ( brawa za scene przed frima Chrisa, kiedy wydziera sie rozpaczliwie, ze jest klamca).
Zatem obsada niezwykle udana. Ukazanie trybu zycia obrzydliwie bogatej klasy sredniej w UK jako tło wydarzen dobre, bo wiarygodne. Wiarygodne, bo denerwuje:).
Przy koncowce, pomyslalam, ze jak na taka historie, film jest za dlugi.
Ale jak juz wszystko bylo jasne, ze film oddaje niejaki hold Dostojewskiemu, stwierdzilam, ze musi byc dlugi.
Nie jest to dzielo wybitne, muzyka operowa denerwuje, mnie przynajmniej, sam romans nie jest ciekawie ujety, mimo to warto zobaczyc, by powolutku odnajdywac powiazania ze "Zbrodnią i karą", ktora dla mnie jest arcydzialem.
Czego nie mozna powiedziec o filmie:)
Podziw i uwielbienie książki, pożarł Twoją uwagę,którą warto poświęcić nie tylko na szukanie analogi z Dostojewskim.Są tam motywy nie związane z książką a bardzo interesujące.Szkoda że ich nie dostrzegłaś.
Nie zgadzam się z Twoją interpretacją filmu...po pierwsze uważam, że jest genialny, szalenie inteligentny, mistrzostwo w każdym calu. Choć "Zbrodnia i Kara" jest równie wybitnym dziełem ;)
Po drugie, z całą pewnością nie jest to hołd oddany Dostojewskiemu. Owszem motywy z Dostojewskiego są przemyślnie wplecione w fabułe, ale film sam w sobie...teza postawiona na samym początku jak i płęta... stanowią wyraźną polemikę ze "Zbrodnią i Karą".
Owszem zarówno Raskolnikow jak i Chris uważają się za jednostki wybitne, które dla celów wyższych mają prawo do decydowania o ludzkim życiu i śmierci, jednak na tym podobieństwa się kończą. Przede wszystkim Chris w przeciwienstwie do Raskolnikowa jest zimnym i wyrafinowanym kłamcą, którego nic nie jest w stanie złamać ....bez duszy... nawet duchy jego ofiar nie są wstanie wzbudzić w jego sercu litości...a powody jego zbrodni skąd inąd są zdecydowanie mniej wyniosłe.
Jednak najważniejsza różnica tkwi w przesłaniu. Dostojewski uważał, niczym romantycy, że nie ma winy bez kary. Tymczasem ta romantyczna idea we świecie wspołczesnym ukazanym przez Woody'ego Allen'a nie ma racji bytu...wina pozostaje bez kary a bohater pozbawiony wyrzutów sumienia zyje długo i szczęśliwie...wartości moralne umierają, a tym, co decyduje o naszym życiu, jest jedynie łud szczęścia
Powiązanie ze "Zbrodnią i karą" jak najbardziej trafne, ale końcowa scena z duchami ofiar przywodzi mi na myśl "Makbeta" Williama Shakespeare i jego Lady Makbet z jej wyrafinowaniem. Film ogląda się przyjemnie, ale jak dla mnie te dwie godziny to jednak trochę z adługo jak na taką historię. Jednakże jestem skłonna ocenić go na 9/10. Polecam!
Ten film to nie jest ukłon w strone Dostojewskiego. Woody Allen neguje wszytkie teorie autora "Zbrodni i kary". Chris i Raskolnikow to dwie różne osoby. Owczem Nietzheowski "Nadczłowiek" i prześwioadczenie,że ludzie sa po to aby jednostka wybitna mogła spełniać swe marzenia to chyba jedyne podobienstwo. Chris specjalnie zaaranąował morderstwo aby było takie jak zabicie Lichwiarki i Lizawiety, jego Sonia zostaje zamordowana , u Allena nie ma odkupienia jego bohater jest człowiekiem bez skrupułów. Allen pokazał, że tak męczące Raskoilnikowa wyrzuty sumienia i wizje są całkowicie ignorowane i wrecz znikają u bohatera filmu. W filmie Pomfri jest za mało zdeterminowany aby odkryc prawde, policjant ulega biórokracji i powierzchownym dowodom. Cały film to majstersztyk !!!!! Scarlett Johansson słusznie zasługuje na miano najbardziej obiecującej a według mnie już jednej z najleprzych aktorek. Oby więcej takich filmów!!! Pozdrawiam :)