Najpierw była książka "Everything is illuminated" napisana przez Jonathana Safrana Foera.
Potem film-oglądałam go w tv, od czasu kiedy widziałam zajawkę czekałam z
niecierpliwością. Niestey obraz rozczarował mnie. Gdybym nie czytała książki mogła bym
dać mu 7/10. Rozczarowało mnie, że skupiono się tylko na wątku podróży trzech bohaterów
zupełnie pomijając historię żydowskiej wioski i jej mieszkańców. Dodatkowo film nie
wyjaśnia tak naprawdę co wydarzyło się w wiosce. Ponadto obraz zupełnie nie oddaje
emocji, które towarzyszą czytelnikowi. Niestety tylko 6/10
Nie prawda, najpierw była kura. Nie, jajko... Nie, CHAOS!
Jeden z lepszych i ciekawych filmów a Ty go dyskwalifikujesz ponieważ nie trwał 20 godzin (tyle powinien trwać przynajmniej by zawrzeć wszystko co było w książce) Ludzie, weźcie kiedyś do ręki scenariusz i zobaczcie ile zawiera tekstu w porównaniu do książek. Jednej z dłuższych ekranizacji kina (Władcy Pierścienia,) trwającej w całości w sumie 11 godzin ludzie głównie zarzucają brak ujęcia wszystkich wątków. Co to za argument w ogóle... Gdyby twórczość filmowa była przedsięwzięciem potrafiącym zaangażować tak nie wiele środków i ludzi co pisanie książek wówczas można by mieć tego typu pretensje. Skupiając się zatem tylko na wątku podróży trzech bohaterów film przedstawia to rewelacyjnie, dodatkowo nie wyjaśnia co wydarzyło się we wiosce skłaniając tym samym do refleksji. Ponadto film budzi takie emocje, które skłaniają jedynie do sięgnięcia po książkę by zatopić się w tym jeszcze bardziej.
Dyskwalifikuję? Dostał 6/10. Niestety, bo uważam, że mógł być po prostu lepszy. Jest wiele filmów, które prześcignęły swoje książkowe pierwowzory. Ale oczywiście film może się podobać. Po prostu osoba, która czytała książkę, wie, jaki drzemie w niej potencjał adaptacyjny. Jeżeli nie zostanie on wykorzystany - a uwierz mi, można to było nakręcić inaczej (niekoniecznie w 20 odcinkach... książka nie jest długa), można czuć się rozczarowanym.