O filmie w kontekście faktów nie ma co się wypowiadać bo film jak to film to tylko "bajka" i pokazanie pewnego "widzimisię" reżysera — w tym przypadku reżyserki lesbijki, więc w jakim kierunku miała by pokazać taką rodzinę - że jest zła, patologiczna...Wiadomo w jakim kierunku potoczą się wydarzenia i jaki obraz na końcu nam przedstawi.
A jak ktoś nazywa to filmem "obowiązkowym" aby zobaczyć jak wygląda taka normalna rodzina — to ma mózg wielkości mózgu mojego synka, który jest w przedszkolu i myśli, że orki istnieją naprawdę bo zobaczył fragment "Drużyny pierścienia".
Ale takie filmy poruszają czułe struny i zawsze jest okazja, żeby się pokłócić.
A w tych kłótniach często....pier..lenie, debilizmy, hasła, walenie na oślep określeniami które dobrze brzmią w tym kontekście itd. takie kłótnie "humanistów", a nie "inżynierów". Nie ma jednoznacznych definicji, każdy strzela sobie z dupy co chce, że czarne wygląda tak, a ktoś inny że czarne inaczej.
To teraz ja wrzucam swoje TECHNICZNE 3 grosze i zobaczymy czy komuś się UDA wyjść z tego AMOKU BEŁKOTU i odpowiedzieć konkretnie TECHNICZNIE na TECHNICZNE zagadnienia.
I. FAKTY.
Fakt 1. Miałem wielu znajomych gejów (w latach 90 i początku lat 2000, teraz po prostu ogólnie mam mało znajomych bo zacząłem weryfikować, którzy są naprawdę wartościowi, a tych zbędnych tylko zaśmiecających mi przestrzeń wy..pie przać z życia). Nie chciałem ich z miejsca trzasnąć młotkiem w głowę. Podawałem im rękę, piłem z nimi, nawet się "obejmowałem" do zdjęć. Nie życzyłem im spalenia na stosie. Mogłem z nimi normalnie rozmawiać i przebywać póki kontakty i obcowanie nie zahaczało o intymność.
Fakt 2. Ale brzydzę się jak wyobrażę sobie czułości między facetami, a jak już wyobrażę sobie penisa w męskiej gębie albo dupie...to mam...taki dziwny skurcz szczęki, wykrzywia mi gębę, taki sam wyraz twarzy mam jak poczuję, że gdzieś obok właśnie zesrał się kot.
I gdy rozmawiałem z tymi kolegami gejami, a oni nagle weszli na jakieś tematy o swojej intymności, albo zaczęli się tulić, całować...to zaczynałem się czuć jakby ktoś przy mnie zaczął pierdzieć, zaczęły mu cieknąć gluty z nosa na brodę, na koszulę...czujecie ten grymas twarzy gdy to opisuję ? Jak wam się napinają mięśnie twarzy w skurczu ? To ja czuję to przy takich scenach. I to się nasila i nasila i wtedy jeśli ten obraz nie zostanie przerwany - w końcu skończyło by się wymiotami. Zazwyczaj obraz się przerywał bo reagowałem agresywnie.
Ale, tak samo z obrzydzeniem reaguję jak zobaczę przełączając kanały na tele5 jak stara babcia z obwisłymi cycami robi loda młodemu chłopakowi! Tak samo agresywnie reaguję, gdy jakaś normalna para siedząc przy nas zaczyna się całować mając nas w dupie.
Tak samo z obrzydzeniem reaguję na te filmiki gdzie srają sobie na klatę. Tak samo z obrzydzeniem zareagowałbym gdyby gościu posuwał obsranego pampersa (słyszałem o takich dewiacjach) itd.
Mam to NATURALNE obrzydzenie. Naturalne czyli nie wywołane moją WOLĄ! Mam je odkąd pamiętam. Nie wymyśliłem sobie tego, nie WYBRAŁEM, że chcę to obrzydzenie czuć do takich rzeczy,a do innych nie.
I teraz uwaga — bo dopiero tu jest pole do dyskusji. Ja tą dyskusję przerabiałem SETKI RAZY i nic KONKRETNEGO nie wynikło, więc jeśli tobie jeden z drugim, wydaje się, że teraz palniesz swoje widzimisię i to się stanie faktem i oto problem rozwiązany...TO JESTEŚ ZAKUTYM ŁBEM.
Chodzi o to, czy to obrzydzenie jest zapisane w genach, od urodzenia czy...nabyte, wyuczone. Jeżeli wszyscy uznają jedzenie gówna za obrzydliwe, to czy gdybym urodził się w rodzinie gdzie wszyscy jedzą gówno, byłbym otoczony tym obrazem od dzieciństwa, nikomu w otoczeniu nie wolno było by mówić, że gówno jest obrzydliwe, nie wolno było by otoczeniu się krzywić na jedzenie gówna...to jedzenie gówna nie było by dla mnie czymś obrzydliwym ? Stało by się dla mnie "normalne"?
Wracając do uproszczenia — czy to odczucie obrzydzenia do jedzenia gówna jest w genach czy jest nabyte, wyuczone przez środowisko i otoczenie ?
Oczywiście inteligentniejsi już wyczuli aluzję. Że ustawiłem taką "pułapkę". Że gdy ktoś teraz powie, że to jest nabyte i takie obrzydzenie jest wyuczone, a nie w genach — to ja wtedy szybko walnę kontrę, że tak samo jest gejostwem, że też jeśli ktoś będzie przebywał w środowisku gdzie Pan-Panu jest normalne, powszechne, innym dookoła nie wolno tego krytykować — to to dziecko będzie "ustawione/zaprogramowane" na lubienie tego typu rzeczy. A to daje argument WSZYSTKIM, którzy są przeciw adoptowaniu dzieci przez pary homo.
Więc ci inteligentniejsi odpowiedzą - TAK, TO JEST WRODZONE, GENETYCZNE, nie zależne od manipulacji, wychowania itd.
I dobrze, że ktoś tak powie, bo teraz dochodzimy wreszcie do neutralnego zagadnienia. Wszystkie skrajne zakute łby, które widzą tylko swój czubek nosa - SPIEPRZAĆ, a niech odpowiedzą na to osoby NAPRAWDĘ tolerancyjne i z otwartymi głowami, które są nastawione na SŁUCHANIE drugiej strony i chcą ZNALEŹĆ rozwiązanie dobre dla wszystkich:
Skoro gdy ktoś jest gejem i mówi się, że to naturalne i NIE MOŻNA tego leczyć, nie można go ZMUSIĆ żeby czuł/lubił inaczej.
To tak samo jeśli naturalne jest, że kogoś obrzydza coś takiego to też NIE MA PRAWA, żeby ktoś sugerował że go z tego WYLECZY, albo ZMUSI żeby czuł inaczej.
TO JAK TERAZ ROZWIĄŻECIE TĄ SPRZECZNOŚĆ ???????????????
Na razie debile i zakute łby z jednej strony chcieli by spalić gejów, albo wysłać do innego kraju, a debile i zakute łby z drugiej strony z braku argumentów zawsze mogą pier..lnąć coś o homofobii i ... i w zasadzie to nie wiem jakie widzę rozwiązanie tej sytuacji ? Na razie wychodzi na to, że wychodzą z postawą "MAJĄ NAS LUBIĆ I JUŻ! Nie obchodzi nas czy się brzydzą, czy mają wymioty, czy ich to uraża, MA BYĆ TAK JAK MY CHCEMY I JUŻ"!
Noż, k...wa :| Zaraz czy to nie jest gadka w stylu katoli !?! CZY TO NIE JEST TEN SAM POZIOM?!
To gdzie ta tolerancja dla drugiego człowieka ?
Właśnie! UWaga!! To jest jedno z ważniejszych zagadnień, na które odpowiedzi, wszystkie zakute łby pro-gejowskie, unikają jak ognia! Zawsze gdy pojawia się to pytanie, zaczyna się plucie z drugiej strony i brnięcie w ślepy zaułek i obrzucanie się...
Jeszcze raz — Jaki macie pomysł na ludzi, których BIOLOGICZNIE, nie z wyboru, brzydzi myśl, świadomość, możliwość kontaktu z ..."gejostwem" ? Przecież nie zamknąć, a może wyrzucić do innego kraju :D ? A może linczować i piętnować ? :D No..śmiało, przytaknijcie, pokażcie że jesteście tak samo zakutymi łbami jak ci katole co chcieli by was wyrzucić do innego kraju, pozamykać, zlinczować itd. ?
Jeśli takie jest wasze myślenie TO WY...lać zakute łby! I dajcie się wypowiedzieć komuś z otwartą głową, kto ma jakieś racjonalne rozwiązanie!
Fakt 3.
A teraz moja próba wyjaśnienia tego dlaczego jeśli kiedyś geje byli ale jakoś nie było takiej nagonki na nich publicznej, to teraz gdy mówi się o zakładaniu przez nich rodziny wrze jakby ludzie usłyszeli o czarnej ospie.
Najbardziej oddalające od porozumienia jest to, że "homo" w ogóle to nie interesuje :? To jak niby mają rozwiązać ten problem skoro MAJĄ W DUPIE SKĄD TEN PROBLEM?!
Posłużę się tu przenośnią do discopolo, bo akurat mnie osobiście dotyczy. Nienawidzę discopolo. Ale nie tak na niby jak niektóre buraki co to niby nienawidzą, ale jak wypiją albo są na imprezie to nagle są w siódmym niebie przy discościerwie i próbują siebie tłumaczyć wycierając sobie mordy "wszystkim", że "wszyscy jak wypiją albo są na imprezie to najlepiej się bawią przy discopolo" (tępe sukinsyny).
Wiem, że są tacy ludzie co słuchają discopolo. Wiem, że gdzieś mieszkają w tej samej przestrzeni co ja. Nie chcę ich z góry wszystkich spalić na stosie. Nie mówię, że nie mają prawa żyć. Niech SOBIE słuchają. Ale jak w bloku za ścianą gościu napier...na cały regulator bo on to "kocha", to po pół godziny pójdę tam z bejsbolem i jeśli nie jego mordę, to przynajmniej skasuję tym bejsbolem, kolumny albo sprzęt audio, z którego tak mnie katował.
Czyli można powiedzieć, że BIOLOGICZNIE brzydzi mnie discopolo. Mam swoją przestrzeń, w której mogę się przed nim odizolować.
I mam teraz syna.
I czuję wielki strach, że gdy będzie do jego uszu zewsząd docierało to ścierwo, to on w końcu się z tym oswoi i potraktuje to jako coś NORMALNEGO i standardowego, a wtedy...to już nie będzie discościerwo gdzieś tam, daleko, poza moim światem, gdzieś tam gdzie nie wiem, nie słyszę, nie widzę...TYLKO TU W MOIM DOMU! PROSTO W MOJE USZY! TAKA KARA I TORTURY OD KOGOŚ NAJBLIŻSZEGO! KOGO WYCHOWAŁEM itd.
I zacznę szukać winnych. Bo przecież nie powiem, że to wina mojego syna, tylko zwalę na tą OSACZAJĄCĄ populację discościerwo-fanów! Osaczającą media, ulice, gdzie nie ma się gdzie przed tym schować, nie można WYBRAĆ czy się tego chce czy nie bo to atakuje na każdym kroku i jest jak pranie mózgu...on został SKAZANY na discopolo.
I dlatego ludzie boją się rodzin homo. Boją się, że w rodzinie homo kształtują się dzieci homo, a to oznacza, że ludzi homo będzie coraz więcej, a to oznacza, że ich dziecko w przedszkolu będzie miało kontakt z wieloma dziećmi homo, w telewizji występują baby z brodami, tralalale, w bajkach pojawiają się homo...ich dziecko stanie się homo. A wtedy to czym się tak bardzo brzydzą nie będzie "gdzieś tam", tylko będzie ich atakować w ich własnym domu!
CZY ROZUMIECIE TO ZAKUTE ŁBY?!
Teraz cała sztuka w tym JAK UDA WAM SIĘ PRZEKONAĆ LUDZI, ŻE "HOMO" nie jest ... "ZARAŹLIWE" ? Jak uda wam się przekonać, że przebywanie w środowisku, w rodzinie homo, nie ułatwia czy nie powoduje, że tworzą się "zaprogramowane na homo" dzieci ?
J A K P R Z E K O N A C I E ? Na razie to jest tylko "na wiarę", a nie po to gardzę katolami, żebym teraz jeszcze z tej drugie strony słyszał o "łykaniu" czegoś "na wiarę". Bo tak jest! Bo ktoś tam ważny tak powiedział, a potem to napisał!
Jak chcecie serwować argumenty "na wiarę" to WYPI...lać tępe łby!
II. TOLERANCJA
Jak pisałem ja mogę obcować normalnie z poszczególnymi znajomymi gejami, których znam. Chociaż robią coś co mnie brzydzi to jednak nie zabraniam im tego. Mam kolegów, którzy lubią ssać palce u stóp swoim żoną :/ aaaa mam ten skurcz na samą myśl o tym! Ale mogę z nimi obcować. Robią coś obrzydliwego, ale "gdzieś tam" u siebie, nie muszę z tym obcować, więc...TOLERUJĘ ich.
To jest TOLERANCJA — zapiszcie to sobie ZAKUTE ŁBY, bo też często w kółko o to są problemy i zakute łby od strony homo, gdy pojawia się dyskusja o tym pojęciu, to zaraz chowają głowę w odbyt i zaczyna się różaniec "homofobia, zaścianek" itd.
TOLERANCJA to nie znaczy, że gdy WYMIOTUJĘ na discopolo to nagle mam zacząć się UŚMIECHAĆ gdy ono leci, przyklaskiwać i mówić, że fajne utwory!
Nie chcę skrzywdzić nikogo, kto słucha discopolo, mam go TOTALNIE W DPIE...póki NIE WŁAZI MI Z TYM NA GŁOWĘ!
III. NORMALNOŚĆ
Bo jak pisałem mogę normalnie obcować z gejami, ale za to...coraz bardziej zaczynam czuć nienawiść i agresję do "środowiska", czy "grupy politycznej" czy jak to nazwać. Jest to reakcja obronna gdy ktoś (instytucja, grupa, system) próbuje ci NARZUCAĆ jak masz myśleć.
Kurna mać. Nie po to obalili system, który mówił jak myśleć, co lubić, a co nie...żeby teraz znowu jakaś mniejszość narzucała innym tak ZASADNICZE kwestia jak-co jest NORMALNE a co nie!
Tym bardziej, że pod tym filmem jakiś łeb pisze "Co do oddziaływania sztuki na poglądy, można by dyskutować (nie tak szybko, nie zawsze, nie automatycznie - ale jednak...), natomiast efekty propagandowe działają."
Użył słowa PROPAGANDOWE!? Ja pie...olę! BOJE SIĘ! A jak się człowiek boi to albo płacze, albo reaguje agresywnie! Czy ktoś z was tępe łby nie zna tej podstawowej zasady w zachowaniu człowieka ? Nie wiedzieliście tego, że tak się teraz dziwicie tej agresji ? To się douczcie!
Coś był NORMALNE od tysięcy lat, a coś tylko jako margines, a teraz nagle PSTRYK palcami i zmieniają sobie co jest NORMALNE ? Od tak hop-siup BO CHCĄ ?! A reszta ma po prostu pochylić głowę, przyklęknąć i powiedzieć "dobrze, zmienimy swoje mózgi, poddamy się lobotomii i będziemy przytakiwać, że to co było kiedyś normalne teraz nie jest, a normalne jest to co kiedyś było dewiacją" ?
Tak o, po prostu ma się wszystko zmienić do góry nogami bez MRUGNIĘCIA ? BEZ JĘKNIĘCIA ?! Macie tam jeszcze olej w tych łbach ?!
Póki ktoś nie ustali JEDNOZNACZNEJ i PRAWDZIWEJ DLA KAŻDEGO PRZYPADKU definicji NORMALNOŚCI, to każdy jeden przygłup będzie sobie tego używał kiedy mu się podoba i jak mu będzie wygodnie.
Kiedyś było, że normalne to to co większość uznaje za normalne — ale to już niewygodne i nie pasuje, to obalamy tą definicję.
To może normalne jest coś co trwa odpowiednio długo — no to też nie wygodne bo nagle trzeba coś zmienić na swoją modłę i ta definicja nie pasuje.
To skoro nie ma definicji i wszystko zależy od tego jak MOCNO jakaś grupa CIŚNIE swoją definicję normalności - to co zabezpiecza NEUTRALNIE, ze za kilka lat jakaś grupa nie ogłosi, że normalne jest CHODZENIE Z OBSRANYM PAMPERSEM NA GŁOWIE ? Dlaczego homo będą się z tego śmiali i mówili o tych ludziach "po..bani", a ci od pampersów będą ich nazywać pamperso-fobami?
TO JAKA JEST DEFINICJA NORMALNOŚCI PRAWDZIWA DLA KAŻDEGO PRZYPADKU A NIE W ZALEŻNOŚCI CO SIĘ KOMU WYDAJE - TECHNICZNA, UNIWERSALNA ??
IV. RODZINA.
Odkąd pamiętam, odkąd zacząłem mieć styczność z psychologami, odkąd pojawiły się programy o wychowywaniu dzieci w tv...zawsze mówiono, że aby dziecko miało prawidłowy rozwój musi mieć oboje rodziców. Ojca i matkę. Każde z nich "służy"do czego innego. Każde rozwija inną część osobowości, fizyczności, emocjonalności. Jeśli będzie tylko z kobietą - będzie wybrakowane. Jeśli tylko z mężczyzną - będzie wybrakowane.
Tego nie mówię ja. To mówił KAŻDY psycholog, którego spotkałem. Od dziesiątek lat. I teraz nagle zmienią się definicje i prawa bo...komuś to nie wygodne ? Bo ktoś sobie pstryknął palcami i chce żeby było inaczej ?
I po prostu zaczną się argumenty "a tam psycholodzy, nie znają się, dzisiejsi psycholodzy powiedzą co innego", tak kurna, a jutrzejsi jeszcze coś innego i tak można zmieniać w zależności od upodobań do usranej śmierci.
Zaraz potem ktoś powie, że posiadanie dwojga tych samych rodziców to to samo co posiadanie dwojga różnych rodziców. Poważnie ? Że niby dwóch ojców zastąpi brak matki, a dwie matki zastąpią brak ojca ? TO jest TO SAMO ??????????
Uprośćmy to (ja mam syna, więc aby to było rzeczywiste odniosę to do posiadania syna) np. ojciec jest od twardości, ostrości, od ćwiczenia zapasów z synem, od chodzenia z nim na zajęcia boksu, ale syn potrzebuje też czułości, żeby nie był szorstkim cyborgiem, więc ma matkę od czułego przytulania, od płakania, od okazania słabości. JEST W RÓWNOWADZE.
Ktoś powie, że przecież gdy jest dwóch gejów to jeden jest bardziej czuły, a drugi bardziej "męski" ;) Czyli dzieciak z jednej strony uczy się, że z facetami to siła, szorstkość, asertywność, a z drugiej strony uczy się, że z facetami...tulenie się, całowanie, głaskanie.....
Zaraz, czy to już nie jest wpływ wychowania na orientację ? Czy to nie sprawi w przyszłości, że tulenie się z facetami nie będzie dla niego "normalne" ???????? Jeśli tak TO CZY NIE DAJE SIĘ W TEN SPOSÓB ARGUMENTÓW WSZYSTKIM TYM, kTÓRZY MÓWIĄ, ŻE GEJOSTWO JEST NABYTE A NIE NATURALNE ??????????????????????????????
Do zakutych łbów. Dajcie sobie spokój nie marnujcie swojego czasu na klepanie odpowiedzi na wszystko to co jest w tej mojej bazgraninie otoczką, "opisem przyrody", epitetami, itd.
A ci, którzy mają otwarte głowy i chcą znaleźć odpowiedzi na to aby wszystkich pogodzić, niech zastanowią się nad tymi podstawowymi zagadnieniami, które są najważniejsze w moim tekście:
1. Jak pogodzicie dwa PRZECIWNE, biologicznie uwarunkowane (czyli nie można ich wyleczyć, ani na nie wpływać) tendencje: uwielbienie do homo i obrzydzenie. Jak sprawić, żeby te dwie 'populacje' mogły w spokoju żyć ze sobą na jednej przestrzeni. Pewnie musiało by to spowodować, że każdy odda coś ze swojej suwerenności. Tak, żeby nie było poczucia, że tylko jedni coś dostają, a inni mają z czegoś zrezygnować. Bo na razie hetero mają oddać swoje poczucie tego co jest NORMALNOŚCIĄ, co jest RODZINĄ itd. mają się wyzbyć BIOLOGICZNEGO obrzydzenia, a homo mają dostać wszystko co chcą. JAK TO ROZDZIELIĆ SPRAWIEDLIWIE ?
2. Jak przekonać hetero, że homo nie jest "zaraźliwe" (co powoduje lęki wśród hetero przed adoptowaniem dzieci przez homo) ? Na razie jest wojna "na wiarę", każda ze stron poda swojego 'specjalistę', których wiarygodność jest warta siebie.
3. Czy znajdzie się definicja..UNIWERSALNA i prawdziwa DLA KAŻDEGO PRZYPADKU...NORMALNOŚCI ? Taka, żeby nie mogli się pod nią podpiąć ludzie, którzy lubią chodzić z obsranymi pampersami na głowie. Jeśli nie można takiej ustalić to może PRZESTAŃMY tego używać? I zamiast NARZUCAĆ innym, co jest normalne. Przez co sugerować, że oni są w błędzie, że od tysięcy lat żyli w błędzie...może lepiej powiedzieć wprost, że CHCECIE ZMIENIĆ to co mamy traktować jako normalne. Taka postawa sugeruje...dyskusje i negocjacje, a to zawsze łatwiej przełknąć niż ATAK i narzucanie swojej woli innym.
Jeśli nie chcecie dyskutować, negocjować, dociekać przyczyn, próbować rozwiązać problemy, rozwiać obawy...TYLKO WSZYSTKO MA BYĆ TAK JAK CHCECIE - BO TAK....
...TO WYp.....dalać! Jak wojna - to wojna i tak to się skończy.
Oczywiście nie piszecie tego dla mnie :) Przerabiałem już tyle razy te dyskusje i nikt jeszcze nie potrafił się na tyle skupić, żeby odpowiedzieć konkretnie i znaleźć logiczne i neutralne rozwiązanie - zawsze kończy się wojną :) więc tym bardziej wątpię, żeby tutaj znaleźli się aż tacy stoicy i mędrcy i potrafili to ogarnąć. Dlatego ja wychodzę.
Ale może ktoś się w końcu zacznie zastanawiać nad tymi ważniejszymi zagadnieniami, a nie tylko powtarzać w kółko i przerzucać się jak tępi debile "lewak!","homofob!".
Jeśli faktycznie ktoś potrafi podać jakieś konkretne rozwiązania tych zagadnień, to może mi podesłać na priv (nie wiem jak to jest na filmwebie), jeśli rzeczywiście będą konkretne, sprawiedliwe i neutralne to może zacznę ich używać jako cytatów w jeszcze setkach dyskusji jakie mnie czekają w życiu na ten temat :)