PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=366721}

Wszystko w porządku

The Kids Are All Right
6,6 37 544
oceny
6,6 10 1 37544
6,4 17
ocen krytyków
Wszystko w porządku
powrót do forum filmu Wszystko w porządku

Interpretacja?

ocenił(a) film na 7

Może ktoś się pokusi o interpretację zakończenia? Mam na myśli wszystko od momentu przybycia skruszonego Paula do Joni. Jak widzę, ogólnie na forum jest przemilczane fatalne zakończenie świetnie prowadzonego filmu. Może zakończenie ma ukryte przesłanie, którego ja nie rozumiem i dzięki któremu dorównuje reszcie filmu? Może nie jest po prostu idiotyczną niekonsekwencją? Ktoś chętny? Chętnie się dokształcę.

ocenił(a) film na 7
Wladeczek

Zatrzymajmy się na przytoczonej przez Ciebie scenie. Skruszony Paul przybywa do domu swoich dzieci. W tym momencie możliwe są dwa rozwiązania. Załóżmy, że skrucha zostaje przyjęta. Dzieci dalej chcą utrzymywać kontakt z ojcem, a taka sytuacja jest w stanie doprowadzić tylko i wyłącznie do kolejnych konfliktów i rozpadu rodziny. Film kończy się happy-endem dla przeciwników związków homoseksualnych, a dla ich zwolenników i samych zainteresowanych zakończenie jest smutne. Totalnie odwrotny efekt, niż ten który wywołało prawdziwe zakończenie. W tej sytuacji nie ma wyjścia zadowalającego wszystkie strony, bo byłoby to niezgodne z psychologią ludzką. Ktoś musi odejść. A decyzja kto, zależy od dzieci. Nie zapominaj jednak, że owe dzieci całe swoje życie kochały swoje matki, akceptowały ich związek, i na pewno nie poświęciły by jednej z nich dla świeżo poznanego ojca biologicznego. Więc chyba prawdziwe zakończenie filmu jest o wiele bardziej wiarygodne psychologicznie od alternatywnego. Ponadto pojawia się pewnego rodzaju chora sytuacja, zwłaszcza z punktu widzenia tych dzieci. Żeby ją lepiej sobie zobrazować odrzuć tematykę homoseksualną i popatrz na tą rodzinę tak jakby Nic była mężczyzną. Postaw się w sytuacji Joni i Lasera. Nie mogą oni zaakceptować faktu, że ich świeżo poznany biologiczny ojciec miał romans z ich matką. Ta sytuacja jest chora i nikt normalny by jej nie zaakceptował. Matce wybaczają, bo jest im bliską osobą, ale "nowy" musi odejść. I nie zmienia tego fakt, że ich model rodziny jest tak naprawdę "inny". Rodzina to rodzina. Dlatego to zakończenie uważam za jedyne słuszne w obecnej sytuacji.

ocenił(a) film na 7
Drozdzo_2

Lepiej bym tego nie ujęła :)

ocenił(a) film na 7
Drozdzo_2

Zapomniałem na początku posta dodać, że nie uważam siebie za idiotę, więc analogicznie nie trzeba mi tak sprawy tłumaczyć ;) . Mówiąc o tym, że na forum sprawa zakończenia jest przemilczana, chciałem zwrócić uwagę jak dwie sytuacje (1. przybycia skruszonego Paula oraz 2. jazda do college'u oraz powrót) nie przystają do siebie. Względem tego filmu możemy przyjąć dwie opcje: 1. Reżyserkę nie obchodzi przekaz filmu, ot opowiada jakąś historyjkę; 2. Dla pani reżyser ma znaczenie przekaz. Pierwszą opcję można odrzucić od razu, Cholodenko sama jest lesbijką, a nie posiadając supermocy Marii Dziewicy, również skorzystała z pomocy dawcy spermy. W jednym z wywiadów podkreślała, że bynajmniej nie chodziło jej o robienie filmu z politycznym przesłaniem, ale trudno uwierzyć, że w ogóle jej to przez myśl nie przeszło. Po zakończeniu widać, że przeszło. W momencie pojawienia się Paula przed domem, jestem w stanie założyć, że większość widzów kibicowała Ruffalo żeby udało mu się wywalczyć przebaczenie, niezależnie czy coś więcej. Przebaczenie, nie uzyskuje go od Nic, Joni się waha, ale w takiej sytuacji jest to równoznaczne z brakiem przebaczenia. Dodatkowo Laser również nie jest mu przychylny, jednym słowem dostajemy przekaz: Paul (mężczyzna) jest winny i niech spada. Żaden rozluźniony widz w pierwszym odruchu nie spojrzy na sprawę inaczej. Scena przemowy Jules (lesbijka) wybiela ją totalnie, mamy katharsis, Nic (lesbijka) płacze. Natomiast Paul już się dla reżyserki nie liczy. Dramatyczność wystąpień Paula i Jules była porównywalna, jednak to Jules otrzymała przebaczenie. Na koniec, jadąc samochodem Nic, Jules i Laserem, dostajemy młotkiem. Kobiety sobie przebaczają w sielskiej atmosferze, przy błękitnym niebie i miłym słoneczku, w tle pogodna muzyczka. Gdyby nie ta scena, nie miałbym żadnego problemu z tym filmem. To mój obraz sytuacji. A teraz wnioski: nie można odrzucić lesbijskiego motywu, gdyby rodzicami było dwóch gejów, tym "obcym" była kobieta, a reżyserem gej (ma to znaczenie), przekaz byłby taki sam - heteroseksualny nam jest do niczego nie potrzebny, i foch. Zgadzam się, że można na ten film spróbować spojrzeć bez pryzmatu homoseksualnego, ale wtedy z każdą sceną marnieje w oczach, jest tak śmieszny dzięki temu punktowi widzenia. Dodatkowo pani reżyser nie dawała w filmie sygnałów, że chce odejść od homoseksualnego przekazu filmu, więc chyba nie mamy potrzeby by patrzeć inaczej. Jednym słowem - potężna niekonsekwencja. Albo zostawiamy scenę z Paulem i zmieniamy zakończenie, żeby nie było tak sielskie, albo łagodzimy scenę z Paulem. Zakończenie jest może wiarygodne psychologicznie (ale to jest duże moRZe), o ile jest to psychologia pani reżyser, a nie przeciętnego widza.

ocenił(a) film na 7
Wladeczek

Wybacz, że napisałem to w takiej formie, ale nie dałeś żadnych informacji dlaczego nie akceptujesz lub nie rozumiesz zakończenia. Co prawda domyślałem się tych powodów, ale nie chciałem nic z góry zakładać.

Jeszcze raz wracam do sceny z wizytą Paula. Nic nie może przebaczyć Paulowi. Może kiedyś ale na pewno nie teraz, bo film kończy się przed "kiedyś". Chciała się na niego otworzyć, ale on zawiódł jej zaufanie. Jules może porzucić co najmniej 18 lat związku i zostać z Paulem, ale czy to ma dla niej sens? Facet 40-letni, który dopiero co postanowił się ustatkować nie jest wiarygodny, jeśli ma się do wyboru sprawdzony, stały związek. A ona nie ma co wybaczać Paulowi, bo wobec niej nic nie zawinił. A dzieci? Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której dziecko wybacza kochankowi swojej matki. Dlaczego zatem wszyscy wybaczyli Jules? Nie z powodu speechu, który walnęła, jednak przełamał on na pewno barierę milczenia. Dla dzieci jest ona o wiele ważniejszą osobą niż biologiczny ojciec, który dostał kasę za to, że kiedyś w młodości oddał spermę. Nie brał on udziału w procesie wychowawczym, a dzieci poznały go dopiero kilka tygodni wcześniej. Jest obcy, a tak krótki czas nie wystarczy by stworzyć większe więzi. A przynajmniej nie takie jakie mają ze swoimi matkami. Ja również lubiłem Paula, więc to że postanowiono z nim zerwać kontakt uważam za łyżkę dziegciu, którą reżyserka dodała do teoretycznego happy-endu . Ale takie jest życie.

Gdyby reżyserka naprawdę chciała głosić "prawdę" o wyższości związków homoseksualnych od tych hetero postawiłaby sprawę inaczej. Przedstawiłaby Paula jako osobę, którą widz uznaje za niesympatyczną. Zauważ, że tak się właśnie robi w kiepskich komediach romantycznych. Poznajemy Panią X i Pana X. Najczęściej Pani X jest w związku z Panem Y (zazwyczaj przed ślubem, ale ten już zbliża się wielkimi krokami, by nieco udramatyzować sytuację). Ale my przecież doskonale wiemy, że Państwo A są dla siebie stworzeni. Na drodze ich miłości stoi Pan Y. Wiadomo jak to się skończy, ale żeby wyeliminować pewien niepokój moralny widza Pan Y musi po drodze okazać się niezłym draniem - widz nie może go polubić. Zmianę tego schematu zaobserwowałem w zaledwie 2 filmach, a że od 15 lat jestem na bieżąco z repertuarem kinowym to trochę się tego typu produkcji naoglądałem. A pani Cholodenko jakoś nie skorzystała z tego zagrania, by udowodnić tezę, o którą ją posądzasz.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
Drozdzo_2

Ja nie twierdzę, że Cholodenko uparcie chciała stworzyć film mówiący o wyższości. Myślę, że na przestrzeni całego filmu chciała zachować umiar i równowagę, co jej się świetnie udawało. Ale na końcu nie wytrzymała, zabrakło konsekwencji, choć intencje mogły być dobre. Jednak nie liczy się to co pani reżyser chciała powiedzieć, tylko to co jej wyszło. Podkreślam - nie wymagam sytuacji, żeby rodzinka wybaczyła Paulowi, byłoby to zbyt proste. Przedstawiłem tylko tok rozumowania, prowadzący do wniosków.

Mówisz o tym przebaczeniu "kiedyś". Nie sądzę by było to logicznym następstwem po ostatnim ujęciu filmu. Gdyby jeszcze w tym zakończeniu reżyser wróciła choć na chwilę do Paula... hmmm wtedy to już inna sprawa. A tak, poza rzuceniem kaskiem w motor, nie mamy żadnych informacji na temat tego jak wydarzenia zniósł Ruffalo. A może teraz już wzajemne przebaczenie nie będzie możliwe? To by się zaczęło robić ciekawe. Zamiast tego mamy happy end (paradoks), bo tak można to łopatologicznie odczytać.

Zaznaczam na koniec: żeby nikt nie próbował ze mnie zrobić homofoba :D , daleko mi do tego. Wypowiadam się jako osoba, którą denerwuje fakt, że bardzo ciekawie poprowadzony film kończy się mało ciekawym i przemyślanym zakończeniem.

ocenił(a) film na 7
Wladeczek

Faktycznie, jeszcze raz przeczytałem Twój post i nie zauważyłem nic co zasugerowałoby, że reżyserka Twoim zdaniem wywyższa homoseksualny nad heteroseksualny model rodziny. Zatem wycofuję się z ostatniego akapitu.

Ja osobiście wcale nie uważam, że sprawa jest zamknięta. Zakończenie jest raczej otwarte - nie sądzę by Paul nie podejmował już żadnych więcej prób kontaktu z własnymi dziećmi, a i dzieci mogą mu kiedyś wybaczyć. Po prostu nie mogły tego zrobić w tej konkretnej sytuacji. Sam zresztą stwierdziłeś, że Joni się waha, a to jest bardzo wiele w tzw. sytuacji na gorąco.. To samo zresztą dotyczy ostatniej sceny. Uzyskanie przebaczenia jest dosyć łatwe w porównaniu z odzyskaniem całkowitego zaufania. To jest raczej taki pozorny happy-end, zostało jeszcze wiele do zrobienia w tym związku. Ale film musiał gdzieś się skończyć, a ciąg dalszy każdy może sam sobie dopisać.

ocenił(a) film na 8
Drozdzo_2

Zgadzam się, że sytuacja jest zbyt świeża, aby mogła być mowa o klasycznym happy endzie. Przed Jules i Nic jeszcze długa droga, uścisk dłoni nie znaczy" zapominamy i będziemy szczęśliwe", tylko raczej "dajemy sobie szansę". Co do Paula to wcale nie jestem pewna, czy będzie walczył o relacje z dziećmi, pomimo, że wg mnie sprawa nie jest beznadziejna. Jednak moim zdaniem tak łatwo jak przyjął do wiadomości fakt posiadania dzieci, następnie wdał się w romans z ich matką ryzykując ich utratę, odsunął od siebie kobietę, która wyraźnie coś do niego czuła i w końcu z dnia na dzień postanowił założyć rodzinę, przewracając życie swoich dzieci do góry nogami...tak samo łatwo mógłby wrócić do swojego poprzedniego życia zapominając o "słodkich dzieciakach". Sam był w końcu takim słodkich dzieciakiem, budzacym sympatię, "pociesznym", ale chyba jeszcze nie gotowym do roli ojca. Tak czy owak sprawa jest otwarta. Różnica między nim, a Jules jest oczywista i w tej kwestii zgadzam się z Drozdzo.

ocenił(a) film na 3
Wladeczek

a ja jestem homofobem (prosze o tolerowanie moich poglądów) i film mi się podobał. Ja oglądając ten film tylko znalazłem wiele powodów, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że homoseksualizm nie jest naturalny. Skoro Jules i Nic były lesbijkami (same tak o sobie mówiły, wiec nie były bi:P) to dlaczego ogladały filmy z mężczyznami? Dlaczego lesbijka czuję popęd seksualny do typowego samca? Poza tym między Nic i Jules w filmie jest tyle chemii i ognia pewnie dlatego że Nic była w tym filmie tak cudowną osobą, troszczacą się wszystkich tylko nie o siebie i wzbudzającą wiele sympatii, szczególnie u widza:) Poza tym homorzeczy są modne jak IPhone'y, IPody, Macbooki i inne IRzeczy w stylu okularów tak duzych że zasłaniają słońce. Bycie homo jest przecież oryginalne i spoko, któż chciałby być hetero? Skoro kobiety chcą spędzać życie u boku sfrustrowanych feministek, które ich nie docenią, to niestety do końca życia będą miały lizaną muszelkę przy znakomitym akompaniamencie gejowskich okrzyków z telewizora :) Widzicie jak ktoś chce to zobaczy w takim filmie pięknie pokazaną absurdalność bycia homo :)

ocenił(a) film na 8
ozzywest

A mnie się w filmie podoba własnie to, że związek les nie został "przeidealizowany". Chemi i ognia faktycznie nie widać, jak to w związku z 20 letnim stażem, lesbijka pobudza się gejowskim porno, a hetero żona zastanawia się w trakcie co zrobić jutro na obiad. Nie uważam, że Nic jest antypatyczna, obie są z krwi i kości, mają swoje wady i mogą irytować jak każdy człowiek. Co do seksu z samcem to jak powiedziała Jules "ludzka seksulaność jest skomplikowana", nie każdy jest zaprogramowany na jeden rodzaj doznań, może to eksperyment, przygoda...Dla mnie to właśnie historia normalnego związku, który równie dobrze mógłby być hetero, choć wtedy relacje z Paulem byłyby już bardziej skomplikowane:)

ocenił(a) film na 7
ozzywest

Co do gejowskiego porno w lesbijskiej sypialni już pisałem gdzieś w innym temacie. Ale mogę jeszcze raz. Kobiety z reguły nie są wzrokowcami, więc nie podniecają się oglądając męskich genitaliów. Lesbijki tym bardziej. Podniecają je za to autentyczne emocje. A że, jak ktoś zwrócił uwagę, w lesbijskim porno dziewczyny są hetero, więc na ekranie emocje są sztuczne więc sięgają po porno gejowskie. Ponadto facet nie może udawać pewnych rzeczy. Postać grana przez Juliane Moore trochę o tym napomknęła, gdy syn ją o to zapytał.

Teraz o kwestii tego co zobaczyłeś w tym filmie. Wielokrotnie bywa tak, że odbiór dzieła filmowego (dotyczy to też innych dziedzin sztuki) wykracza daleko ponadto, co twórca chciał przekazać. I bardzo dobrze. Znaczy to, że sztuka jest żywa, w przeciwieństwie do takiej na przykład religii, która jest dogmatyczna i nie może podlegać interpretacjom. Dlatego osobiście obstaję przy tej pierwszej.

P.S. Tak na marginesie jestem homofobofobem i podobnie jak przedmówca proszę o tolerancję:)

ocenił(a) film na 3
Drozdzo_2

no ale ja zawsze myślałem, że osoby homoseksualne są pobudzane seksualnie przez osobnika tej samej płci. A seksualnośc u zdrowej osoby nie wydaje mi się skmplikowana i nawet jeśli zobaczy film, w którym załóżmy osoba okazując prawdziwe emocje będzie uprawiać seks np z drzewem to nie podnieci się bo jego osobiście drzewa nie podniecają nawet jeśli nie będzie wzrokowcem :) A co do religii wczoraj wykopałem bardzo interesujący artykuł z Polityki, który się przyjemnie czyta nawet dla kogos kto jest bardziej za pan brat z nauką niż z religią jak ja :P http://www.polityka.pl/nauka/czlowiek/1511536,1,jak-polaczyc-religie-z-nauka.rea d

ocenił(a) film na 8
Wladeczek

bo chodzi o to, że Paul zaczął niszczyć ich rodzinę (coraz bardziej ojcowskie podejście, romans z jedną z matek), więc wg mnie zakonczenie jest super, jest takie prorodzinne :). Joni wybrała swoją rodzinę, tą która ją wychowała, bo rodzicem jest nie ten kto spłodził ale ten kto się zajmował. Zastanów się, czy gdyby to była rodzina heteroseksualna to też byś była tak za Paulem...

ocenił(a) film na 3
CAROLL_2

wg definicji to nie była rodzina, bo nie mogła zapewnić odrodzenia się sfery reprodukcji :)

ocenił(a) film na 8
ozzywest

ale jak widać poradziły z tym sobie i zapewniły okrężną drogą sferę reprodukcji, więc spełniły warunek jako rodzina w ujęciu socjologicznym ;P

ocenił(a) film na 7
ozzywest

Czyli zdaniem przytoczonej przez Ciebie definicji (ciekaw jestem źródła) rodzina hetero, w której jedno z partnerów jest bezpłodne nie jest rodziną, a dla adoptowanych dzieci taka komórka społeczna to bidul w wersji light?

ocenił(a) film na 7
CAROLL_2

"Zastanów się, czy gdyby to była rodzina heteroseksualna to też byś była tak za Paulem..."

Jeśli to zdanie kierowane jest do mnie, jako do założyciela tematu, to odsyłam do dialogu między mną a Drozdzo_2 . Nie chcę się powtarzać.

"bo chodzi o to, że Paul zaczął niszczyć ich rodzinę"
Brzmi to trochę jak tłumaczenie alkoholika, który mówi, że alkohol zniszczył mu życie, a tak naprawdę zrobił to on sam, zapijając się. Przypomina mi się dialog z "Zakładnika" Michaela Manna, między bohaterami granymi przez Toma Cruise'a i Jamiego Foxxa:
" Foxx: - Zabiłeś go!
Cruise: - Nie, ja tylko strzeliłem. Zabiła go kula."
Paul niczego nie niszczył, był tylko środkiem do pokazania problemów w związku Jules i Nic. Cała rodzina miała problem, problem BRAKU, u każdej osoby był to inny brak. Problemem nie był Paul.

ocenił(a) film na 8
Wladeczek

Zobaczyłam Twoje posty pt "Co by było gdyby"... i przejrzałam je pobierznie, bo nic w nich nie wyjaśniłeś, tylko ukazałeś aleternatywy i dlatego w nie wnikałam, stąd to zdanie, ale nie było ono kierowane bezpośrednio do Ciebie, więc nie wiem skąd ta wrogość na dzień dobry.

Wg mnie zakończenie jest dobre i co więcej optymistyczne, intruz zostal usunięty, rodzina wybaczyła i żyją dalej razem. Przesłanie jest proste jak drut, miłość wybacza wiele, a rodzina to dobro nadrzędne i nie powinno się w nią wchodzić z butami. Ten film nie ma żadnego ukrytego dna.

Nie bardzo wiem, co chcesz udowodnić zdaniem o alkoholiku, to że ludzie są odpowiedzialni za swoje czyny? Alkoholik, który sobie uświadomi, że jego życie jest niszczone przez tą używkę to eliminuje alkohol, (tak jak w filmie został wyeliminowany Paul).

P.S. rozumiem, że dialog Foxxa i Cruisem tylko Ci się przypomniał, bo do całości ma się on jak pięść do oka.

ocenił(a) film na 7
CAROLL_2

"ale nie było ono kierowane bezpośrednio do Ciebie, więc nie wiem skąd ta wrogość na dzień dobry. "
To, że nie użyłem w mojej wypowiedzi znaków :) , ;) , :P nie oznacza, że prezentowałem wrogość. Błąd w interpretacji :) <-- znak radości i pokoju.

Co do prostoty jak drut. Wcale nie twierdzę, że takowe zakończenie nie jest. Zaprosiłem do wspólnych prób interpretacji gdyż według mnie, jeśli założymy, że właściwe jest to "proste jak drut" zakończenie, równie dobrze możemy wyrzucić cały film do kosza. "Proste jak drut" tutaj równa się brakowi zakończenia. To moje zdanie.

Zdaniem o alkoholu staram się uświadomić Ci zły tok myślenia i naprowadzić na właściwy. Można powiedzieć, że to Paul (alkohol) rujnował im rodzinę, kiedy tak naprawdę wszystkie 4 osoby z jakichś powodów doprowadziły do tej sytuacji i ostatecznie musiały się zmierzyć z konsekwencjami. A tak poza tym, módlmy się o takich alkoholików, którzy wiedząc, że wóda jest dla nich zła - odrzucają ją :D !

Powiedzenie " pasować jak pięść do oka/nosa" jest w tym miejscu o tyle niefortunne, że można znaleźć przykłady gdzie pięść do oka pasuje idealnie - zapraszam do obejrzenia kolekcji filmów np.: z Chuckiem Norrisem lub Jean-Cloude van Damme :) .

juliaiga - w Stanach swego czasu opracowano skrót NIMN (Not In My Neighborhood). Żeby podać przykład: mamy rodzinę składających się z samych "białych". Kiedy ich spytać czy mają coś przeciwko "czarnym" to odpowiedzą, że oczywiście nie. Ale jeśli ich córka będzie chciała się ożenić z czarnym, to już "oczywiście coś" przeciwko się znajdzie. To akceptacja tylko wtedy kiedy "problem" jest daleko od nas, nie w naszym sąsiedztwie. To samo jest homoseksualistami. Biorąc po uwagę, że to cholernie purytańskie społeczeństwo, nie ryzykowałbym stwierdzenia, że "nie przejmują się".

Mówisz o zdradzonej, stronie "słabszej", tej której stała się krzywda. Chyba mamy w tej sytuacji pewność, że jesteś kobietą :D . Nie będę odpowiadał na całej sekwencji zdań mówiącej o "bólu kobiety skrzywdzonej". Zapytam tylko: czy uważasz, że Paul nie został skrzywdzony? Moim zdaniem jego krzywda przerasta krzywdę każdej z pozostałych osób. Należy się chyba skupić na rodzinie i tam szukać odpowiedzi, a Paulem tylko sobie "pomagać" :) .

Aaa, Dzida... nie wytykaj komuś błędów ortograficznych, kreując się na człowieka mającego intelektualne powody by wysuwać wobec kogoś takie uwagi. Całą resztą posta wysyłasz obraz zupełnie odwrotny...

ocenił(a) film na 5
Wladeczek

Nazywam rzeczy po imieniu - to raz.

Dwa - nie kreuję się na "człowieka mającego intelektualne powody by wysuwać wobec kogoś takie uwagi" - tylko piszę poprawnie po polsku i tego samego wymagam od innych, więc przestań łaskawie pieprzyć bzdury (bo co ma piernik do wiatraka). Jakbyś nie zauważył to błędy na tej stronie same się podkreślają, a jeśli jest ktoś na tyle głupi by nawet tego nie zauważyć to znaczy, że nie tylko jest analfabetą ale także śmierdzącym leniem.

Trzy - jedyną osobą która kreuje się na oczytanego, kulturalnego i pouczającego innych jesteś ty, niestety średnio ci to wychodzi bo z ciebie taki inteligent jak z koziej dupy trąbka, więc następnym razem zanim zwrócisz mi na cokolwiek uwagę to dwa razy to przemyśl, weź kilka głębszych wdechów i dopiero wtedy działaj, bo takich ćwierćinteligentów i pozerów jak ty najpierw zjadam a później wypluwam i depczę. Zrozumiałeś?

ocenił(a) film na 8
Dzida_86

nie podkreślają się same, jeśli u Ciebie tak robią to pozostaje mi tylko pozadrościć Tobie zainstalowanego słownika, czy co tam masz

ocenił(a) film na 5
CAROLL_2

Nie no to już jest skandal. Podkreślają się i u mnie, i u Ciebie, i u wszystkich innych - więc przestań bezczelnie kłamać. Mi ten słownik jest zbędny, bo od czasu do czasu czytam - więc może też spróbuj czasem chwycić za książkę?

ocenił(a) film na 5
CAROLL_2

Oczywiście podkreślają w momencie pisania, a nie późniejszego ich czytania - bo może tak to zrozumiałaś.

ocenił(a) film na 8
Dzida_86

skoro napisałam, że się nie podreślają to się nie podreślają. Twoje rady są mi zbędnę do życia, więc zachowaj je dla siebie, albo dla kogoś kto o nie prosi, po drugie jeśli chcesz się czepiać mojej ortografii to załóż oddzielny wątek w którym przedstawisz innym swoją wielka znajmość literatury i ortografii i podzielisz się swoimi przemyśleniami o inych osobach, a nie zaśmiecasz ten, który dotyczy filmu

ocenił(a) film na 5
CAROLL_2

Zwyczajnie łżesz. To nie jest zależne od komputera, więc przestań brnąć w kłamstwo. Szkoda, że nie ma tutaj żadnego admina który mógłby to potwierdzić.

ocenił(a) film na 8
Dzida_86

a Ty jesteś zbyt leniwy żeby potwierdzić to u admina...

ocenił(a) film na 5
CAROLL_2

Zdecydowanie mam ciekawsze zajęcia - choćby takie jak ta szalenie fascynująca wirtualna rozmowa z Tobą ;P

ocenił(a) film na 7
Wladeczek

Co do porównania z alkoholem, to faktycznie jest ono niefortunne (pasuje jak pięść do nosa:) ) Ja podam jednak inne - chemiczne, choć do chemika mi daleko. By osiągnąć konkretny związek chemiczny potrzebne są odpowiednie składniki. Wiesz jakie, ale nie znasz proporcji. Więc próbujesz różne opcje. Związek Jules i Nic w obecnej chwili jest jak substancja, której składniki mają złe proporcje. Kiedyś miały dobre, ale zostały zapomniane. Nic się nie dzieje ze związkiem dopóki nie dodasz katalizatora, który przyspiesza reakcję. A wtedy wszystko wybucha. Tym katalizatorem jest Paul. Możesz się zniechęcić lub zacząć od początku. Nic i Jules zaczęły jeszcze raz, ale katalizator sobie tym razem darują. Paul został odsunięty od rodziny nie dlatego, że jest złem (co sugerowało porównanie z alkoholem), ale dlatego, że przyspieszył coś, co wisiało w powietrzu. Z drugiej strony bez jego obecności dziewczyny nie pomyślałyby raczej, że coś idzie w złym kierunku. Teraz już wiedzą. I Paul już im nie jest potrzebny do niczego. Brzmi to może egoistycznie, ale takie jest życie.

ocenił(a) film na 5
CAROLL_2

PRORODZINNE? Dobrze się czujesz? Czego was uczą w tych szkołach, ja pie**olę! Cała sytuacja związana z tą pseudo - rodziną była
P A T O L O G I Ą, więc jeśli ukazanie pederastów w pozytywnej roli kosztem heteroseksualnego (normalnego) człowieka - uważasz za normalne zachowanie to polecam wizytę u najbliższego psychiatry.

^PobieRZnie pisze się przez Ż, może lepiej chwyć słownik zanim coś napiszesz.

ocenił(a) film na 8
Dzida_86

dziękuję za zwrócenie uwagi na bład ortograficzny, to jest oczywiście najważniejsze :) a skoro już jesteśmy to CIebie równiez do niego odeślę, żebyś dowiedziął się co oznacza hasło pederasta. Czuję sie dobrze a w szkole, jak widać, ani mnie ani CIebie nie nauczyli korzystania ze słownika.

Nie bardzo wiem co chcesz powiedzieć mówiąc kosztem heteroseksualnego (normalnego) człowieka, gdzie jest ta cena którą on zapłacił?

ocenił(a) film na 5
CAROLL_2

Pederasta:
http://www.slownik-online.pl/kopalinski/F53A63E1E4BC7626C125657B00774989.php - określenie stosuje się ściślej w kierunku mężczyzn - homoseksualistów, ale równie dobrze można je przypisać innym zboczeniom (a za takie spokojnie można nazwać związek dwóch kobiet). Gdzie tu widzisz błąd?

Jeśli jednak dalej będziesz twierdzić, że źle użyłem tego słowa - to możesz ewentualnie podpiąć to pod błąd rzeczowy - co nijak ma się do twojego byka jakim było słowo cyt.: "pobieRZnie".

Pytasz gdzie ta cena którą zapłacił? A już zapomniałaś, że to był ich biologiczny ojciec? Pewnie zaraz napiszesz, że przecież to nie on brał udział w ich wychowaniu. Więc uprzedzam - on nie miał zielonego pojęcia, że akurat z jego próbki urodzi się dwójka dzieci. Dawców spermy na świecie są miliony i tylko jakiś odsetek tego nasienia jest faktycznie wykorzystany zgodnie z zastosowaniem. Padło na niego i w dodatku ciekawskie dzieciaki - które koniecznie chciały poznać swojego "tatusia". Cóż miał w takim razie począć? Zakochał się i w nich i w Jules - która przecież cały czas go kokietowała. Dzięki twórcom tej propagandy filmowej oczywiście okazał się złym i wstrętnym chamem, a homosie wspaniałymi i dobrodusznymi stworzeniami. I to wg. Ciebie jest takie prorodzinne?

ocenił(a) film na 8
Dzida_86

Proszę to jest wyjaśnienie ze strony podanej przez Ciebie - pederasta - homoseksualista, homoerota; mężczyzna uprawiający pederastię, stosunki płciowe z mężczyznami - nic tutaj nie ma, że określenie odnosi się również do kobiet, więc bład widzę i to duży, nie dopisuj czegoś co nie jest napisane.

Z Twojego wyjaśnienia nic nie wynika, ceną przepraszam jest brak wiedzy na temat tego, że z jego nasienia została spłodzona dwójka dzieci? To był jego wybór, a raczej sposób na podreperowanie budżetu. Zakochanie się w kimś nie upoważnia do rozbijania rodziny. Człowiek potrafi panować nad instynktami i oceniać sytuacje, więc co miał począc? ruszyć mózgiem i przewidzieć konsekwencje...
Tak, według mnie to była rodzina, i to że przetrwała romans a dzieci wybrały osoby które je wychowały jest dla mnie prorodzinne.

P.S. i co z tego, że zrobiłam błąd ortograficzny? jeśli tak bardzo Ciebie to razi to nie czytaj moich postów i będziesz spał spokojniej.

ocenił(a) film na 5
CAROLL_2

A lesbijka nie jest wg. Ciebie homoseksualistką? Jeśli gej jest pederastą to lesba jet pederastką - a ogólnie to wszyscy oni są pederastami. Nie chce mi się tego tobie tłumaczyć, bo i tak nie załapiesz.

A to z tego, że jeśli zrobiłaś błąd na publicznym forum to mam pełne prawo do tego żeby Cię poprawić! Dziewczyno ogarnij się! Jestem pewien, że teraz siłą rzeczy wbijesz sobie do główki, że pobieżnie piszemy przez 'z' z kropką - zajebisty plus tej mojej całej akcji, co nie?

Nie mam zamiaru się z Tobą kłócić co do kwestii postrzegania prawidłowego funkcjonowania rodziny, ale mogę Cię zapewnić, że sama nie chciałabyś być wychowywana w rodzinie homoseksualnej. Rzeczywistość dzieci homosiów nie jest taka kolorowa jak na tym przesłodzonym filmie, zapewniam Cię.

ocenił(a) film na 8
Dzida_86

Lesbijka to lesbijka a nie homoseksualistka, od tworzenia nowych słow jest Rada Języka Polskiego, nie Ty.

Rozmowa dotyczyła filmu, więc nie wiem po co schodzisz co chwilę na boczne tory.

ocenił(a) film na 5
CAROLL_2

"Lesbijka to lesbijka a nie homoseksualistka" - tym stwierdzeniem przekonałaś mnie, że dalsza dyskusja z Tobą po prostu nie ma sensu. Ale przynajmniej nieźle się uśmiałem :D

ocenił(a) film na 5
CAROLL_2

Tak jeszcze dla Twojego dobra zamieszczam link ze słownika synonimów który wyjaśni ci pojęcie słowa homoseksualistka:
http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/6184,homoseksualistka

ocenił(a) film na 8
Dzida_86

ja z CIebie również sie uśmiałam, osobo o żeńskim nicku, więc już rozumiem, skąd ta wrogość do innych.... Synonimy nie wyjaśniają pojęć, podają tylko określenia zbliżone, nie równoznaczne w 100%, odsyłam do ekukacji w szkole podstawowej :D i żegnam

ocenił(a) film na 5
CAROLL_2

Cóż, jak to mówią "z pustego w pełne nie nalejesz..." Podałem ci te synonimy tępa strzało, tylko i wyłącznie po to żebyś zakodowała sobie w swoim małym móżdżku, że słowo takie jak "homoseksualistka" istnieje w języku polskim, bo post wcześniej miałaś co do tego wątpliwości.

P.S. Jak już Cię ośmieszyłem, to przestał ci pasować mój nick? Żałosne.

ocenił(a) film na 7
Dzida_86

Wydaje mi się, że Caroll podjęła przez Ciebie narzuconą grę i z Twoimi zasadami. Wniosek - wątek, który podjęliście stał się coraz bardziej chamski i głupi. To dyskusja o filmie, a nie konkurs ortograficzny, ani chwalenie się, kto jakie szkoły skończył.

ocenił(a) film na 5
Drozdzo_2

Po części masz rację. Niestety takie są właśnie efekty, jeśli ktoś próbuje na siłę zabłysnąć i za każdym razem mu nie wychodzi. Ja po prostu lubię demaskować ludzką głupotę, choć akurat w tym wypadku zgodzę się, że stało się to kosztem dyskusji o filmie.

Wladeczek

Ta interpretacja będzie różna w zależności czy jest to polska interpretacja czy amerykańska bo jednak to są dwie różne rzeczywistości i dwa różne światy.Wydaje mi się że Amerykanie żyją mentalnie inaczej,oni nie przejmują się homoseksualizmem,dla nich problem nie istnieje.Dla nich nie ma tak że ktoś popiera "chomika"lub go krytykuje.Jeśli ktoś jest amerykańskim gejem czy amerykańską lesbijką to tak jakby lubił kwiaty albo hodował żółwie,oni tego nie popierają i nie niszczą bo nie widzą problemu.I tu jest różnica w interpretacji.Te dzieci tych lesbijek stanęły po stronie nie swojej lesbijskiej rodziny tylko po stronie osoby ZDRADZONEJ,czyli tej która przeżywała ciężkie chwile,która była w tym układzie stroną słabszą.Te dzieci stanęły po stronie tej osoby której działa się krzywda,która poświęciła całe swoje życie a teraz traciła grunt pod nogami.One były z nią i pokazały że mają dobre serduszka i nie opuszczą nikogo w niedoli.Gdyby ten romans był na innej zasadzie,nie na zasadzie zdrady tylko przyzwolenia i poproszenia o akceptację,nikomu nie działałaby się krzywda,one by na to pozwoliły.A Polaczki?No cóż,dalej się bawią w podziały typu czy dzieci przywykły do rodziny lesbijskiej czy nie przywykły.Ja szczerze kibicowałam temu kolesiowi,że jednak mu się uda.Nie na zasadzie naszych narodowych zwyczajów ale zwyczajnie polubiłam człowieka,ale skoro nie,cóż,takie życie.

ocenił(a) film na 7
juliaiga

Niestety moja wypowiedź usadowiła się między poprzednimi, więc zachęcam do patrzenia kilka postów w górę :] .

Wladeczek

Przyjęłam:)

ocenił(a) film na 7
juliaiga

Heh, Dzida - Caroll miał/a zapewne na myśli pochodzenie słowa "pederastia", które pierwotnie dotyczyło seksu starszych mężczyzn z chłopcami, wywodziło się ze starożytnej Grecji i miało filozoficzne (!) fundamenty, o których tutaj nie będę pisał bo Twoja konserwatywna dusza może poczuć się urażona - jeśli natomiast ta kwestia Cię ciekawi to polecam "Ucztę" Platona. Z tego punktu widzenia, niestety, słowo "pederasta" ciężko jest zastosować do kobiet ;) . Co do kwestii możliwości nazywania siebie samego inteligentem nie będę z Tobą dyskutował, taka dyskusja nie jest możliwa. Ale chętnie podyskutuję na inne tematy (i może nawet przyznam Ci rację przy sensownej argumentacji) kiedy zmobilizujesz się napisać jednego posta bez obrażania kogokolwiek i uznawaniu tego za "demaskowanie ludzkiej głupoty". A teraz możesz mnie zjeść, później wypluć i zdeptać ;D (gdzieś Ty to usłyszał, na Animal Planet?), albo uznać, że pokopaliśmy się po jajach już wystarczająco i zacząć rozmawiać z resztą na temat interpretacji zakończenia filmu :) . Zachęcam do wybrania tej drugiej drogi i na tym może zakończmy. Zgadzasz się ;) ?

W przykładzie z alkoholem nie sugerowałem, że Paul jest złem, raczej właśnie przez jego "śmieszność" (tego przykładu) chciałem zasugerować, że jest odwrotnie. Trochę to pokręcone ;) , może faktycznie nie wyszło, ale przekaz pozostaje niezmieniony. Możemy się chyba wszyscy zgodzić, że problem leżał w relacjach rodzinnych dwóch matek i ich dzieci, coś nie działało i tak jak to podkreślił Drozdzo, Paul był tylko katalizatorem. No ok - to pozbywamy się Paula i podkreślę jeszcze raz, że nie mam nic przeciw temu (z punktu widzenia fabuły). Jestem się w stanie zgodzić z Drozdzo odnośnie tego, że już im Paul nie jest do niczego potrzebny, wszystko się kończy happy endem. I zgadzam się, że to jest bardzo egoistyczne, ale nie zgodzę się, że takie jest życie, ale to już na inną dyskusję ;) . W tym toku myślenia jednak pojawia się coś innego: tytuł filmu. Osobiście uważam, że osobom w firmach dystrybutorskich powinno się odcinać jądro lub pierś (zależnie od płci), za fatalny wybór tłumaczenia tytułu. Po jednej głupocie na drugą by sobie nie pozwolili. My znamy "Wszystko w porządku", a angielski tytuł zarysowuje nam konkretny punkt patrzenia i tutaj właśnie dystrybutorzy ucięli temu filmowi to jądro. Tak naprawdę wszystkie problemy w filmie generowane były przez osoby dorosłe. Zakończenie filmu może korespondować z tytułem, może być taką świadomą próbą zarysowania przekonania, że teraz po tym jak Jules i Nic przepędziły Paula, będzie "z dziećmi wszystko w porządku". Jeśli dołożymy do tego wiarę, że najpierw to reżyser, a nie my, wykoncypowała sobie inteligentnie, że taka wizja (iluzja wszystkiego dobrego) jest ułudą i wielką bzdurą, wtedy zakończenie zaczyna się trzymać kupy. Może ta nitka jest cienka, ale jest. Ale nawet wtedy nie zmienia to faktu, że nie to przesłanie średnio działało w obrazie filmu. To moje zdanie.

P.S. Oczywiście zawsze ktoś może zaryzykować interpretację, że tymi dziećmi są właśnie Jules, Nic i Paul :) i nie będzie to zupełnie pozbawione sensu, tak sądzę.

ocenił(a) film na 7
Wladeczek

Skoro poruszyłeś temat tytułu filmu, to i ja wrzucę swoje trzy grosze. W ciekawostkach można wyczytać, że "The kids are all right" nawiązuje do piosenki zespołu The Who. I tutaj chyba leży klucz do interpretacji tego filmu. Narratorem piosenki jest facet, który wie, że musi odejść, że tak będzie lepiej dla niej. Jest delikatna sugestia, że dziewczyna utrzymuje relacje z innymi facetami (pojawiają się w liczbie mnogiej), że on miał poważne plany wobec niej, ale ci inni kolesie nie pozwolą mu ich zrealizować. Więc zostawia ją razem z dziećmi, z którymi jest wszystko w porządku (myślę, że w kontekście całej piosenki lepiej przetłumaczyć, że dzieci dadzą sobie radę). Wychodzi na to, że interpretacja Władeczka jest bliższa wizji reżyserki. Paul, mimo że nie zostało to pokazane w filmie, odpuści sobie kontakt z dziećmi. Ja jednak nadal obstaję przy swojej wizji zakończenia. W końcu istotą dobrego filmu jest mnogość jego interpretacji.

ocenił(a) film na 7
Wladeczek

Bardzo dobre zakończenie. Każdy odbierze je jak chce. Dla mnie Paul spokojnie już jest w rodzinie bo czas leczy rany a ziarno zostało zasiane (także i w dosłownym znaczeniu).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones