Nareszcie mainstreamowy film o, który pokazuję lgbt jako zwyczajną część
społeczeństwa, którą w oczywisty i naturalny sposób są. Jak widać różne modele rodziny
koegzystują a społeczeństwo i rodzina sama w sobie mają się dobrze.
Podoba mi się brak wszechobecnego jęczenia jakie straszne jest życie geja/lesbijki i to, że
homofobia nie jest automatycznie głównym tematem filmu, którego bohaterki należa do
mniejszości seksualnej.
Ten fim zasługuje na miano awangardowego, ale nie artystycznie a społecznie bo
pokazuje ideał (przyjaznego współistnienia różnych modeli) do którego mam nadzieję
dążymy.
Widać już jakiś postęp bo przynajmniej główny bohater gej/lesbijka nie zostaje ukatrupiony pod koniec filmu, jak to dotychczas miało miejsce...
Nie powiedziałbym jednak, że "Wszystko w porządku" to film "mainstreamowy". W USA uchodzi raczej za "offowy".
Zresztą - jeśli pijesz do "Tajemnicy Brokeback Mountain" - to ja tam lubię się powzruszać na końcu filmu i fakt, że jeden z bohaterów zostaje "ukatrupiony" mi nie przeszkadza. :P
W Polsce jednak "Wszystko w porządku" jest traktowane jak kino głównego nurtu, co uważam za bardzo korzystne. Filmy kończące się śmiercią [SPOILER!] to nie tylko Brokeback, ale też "Nie czas na łzy", "Milk" i "Samotny człowiek" (ten się nawet zaczyna śmiercią). Nie przeszkadza mi to wysoko oceniać wyżej wymienionych i wzruszać się na nich.
Napisałem, że "Wszystko w porządku" jest filmem awangardowym w sensie społecznym, a to że bohaterki lesbijki są przedstawione jako szczęśliwe i spełnione jest częścią tej awangardy bo jest w mainstreamie (przynajmniej w Polsce) czymś nowym.