To chyba pierwszy film jaski oglądałem zrobiony na Wschodzie w kręgu buddyzmu dla
odbiorców wychowanych w buddyzmie, a nie dal europejczyków wychowanych w
chrześcijaństwie. Dlatego dla nas jest tak trudny w odbiorze a czasami wręcz nudny.
Film jest oparty na schemacie buddyjskiej drogi do osiągania oświecenia. Jest to
ilustrowane opowieścią o wole. Wejście na drogę do oświecenia zaczyna się od ucieczki
wołu. Bardzo obrazowo pokazane na początku filmu. Film kończy się odnalezieniem wołu,
czyli osiągnięciem oświecenia.
Kiedy osiągniesz oświecenie to wszystko staje się jednością jak w końcowych
sekwencjach filmu.
Zgadzam się, że w to wszystko wplecione są lokalne baśnie, opowieści z którymi ludzie
tamtego kręgu "rodzą się". Musimy się przyzwyczaić, że już nie jesteśmy pępkiem świata i
coraz więcej filmów będzie robionych nie "pod nas".