O co chodzilo z tymi strefami czasowymi?
[SPOILER]
Chodzi mi glownie o ten motyw z konca filmu, kiedy glowni bohaterowie majac malo czasu
biegna do innej strefy czasowej zeby... No wlasnie, zeby co? Co zyskaliby po dotarciu do
innej strefy? Dodatkowe minuty? Przeciez za przechodzenie stref raczej sie placilo niz
dostawalo czas. Czas lecial tez z ta sama predkoscia w kazdej strefie. Tak wiec po co oni
tam biegli? Co im by to dalo? Mieli tam zabunkrowany czas na czarna godzine?
A czy nie chodziło o to, że przechodząc do wyższej strefy wpłacało się depozyt - zakładam, że powrót kończył się oddaniem depozytu.
Nigdzie nie bylo mowy o depozycie. A nawet jesli to depozyt wplacaloby sie raczej podczas wjezdzania do stref bardziej luksusowych, a nie na odwrot.
w okolicach 24 minuty ( przekraczanie 8 border) maszynka mówi "please deposit 2 months" - dla mnie to znaczy zlozenie depozytu, gdy wracam mogę sobie odebrać. Rozumiem ze bohaterowie biegną wtedy do "tańszej" strefy.
masz rację..co do translacji - jesli chodzi o rzeczownik
...ale, tutaj jestem pewien że chodzi o czasownik - który może znaczyć "ODKŁADAĆ PIENIĄDZE DO BANKU". Coś jak lokata, tylko z pominięciem oprocentowania.
nie będę się sprzeczał ;) pewnie twórcy filmu sami nie wiedzą, po co oni tam biegli ;)
z Diki:
Czasownik:
1. wpłacać (pieniądze do banku)
2. złożyć, składać (np. wieńce, jajka)
3. nanieść, nanosić (np. warstwę błota)
4. zdeponować, oddać na przechowanie (np. kosztowności do banku)
Chodzi o znaczenie najbliższe pierwszemu tłumaczeniu, w każdym razie o wpłacenie, w tym filmie czas jest walutą, więc ta opłata wygląda identycznie jak bramki na autostradach
Myślę, że tam czas by się zatrzymał. Coś napędzało te zegary - jakieś fale radiowe i poza strefami nie było zasięgu.
po prostu mieli tam lepsze zycie? byli w 'gettcie' nagle dostali milony (lata) i chcieli zyc jak normalni ludzie. tam pewnie latwiej bylo im o prace, nie zyli z godzinami zycia a z zapasem na miesiac i nikt ich tam nie okradal.
Ale mnie chodzi o te sytuacje z konca filmu kiedy oboje patrza na swoje zegary i widza, ze pozostalo im kilka minut. Wymyslaja wiec, ze jak dobiegna do innej dzielnicy (a zakladam, ze inne dzielnice oznaczaly inne strefy czasowe) to zostana uratowani.
Gdyby tak bylo to raczej kazdy wolalby zyc poza strefa, bo nadal bylby niesmiertelny (czy tez raczej dlugowieczny) z racji tego, ze czas stalby w miejscu. Ludzie mogliby sobie spokojnie zyc i uprawiac ziemie.
Mi się wydaje, że to tak jak w realnym świecie. Jeżeli przelatywałbyś z Londynu do Warszawy to odejmowaliby Ci 1 godzinę.
Jeśli w Londynie jest 19:00, a w Warszawie 20:00 to tak jakby czas przyspieszył i musiałbyś oddać 1 godzinę z życia i odwrotnie.
Przykładowo kiedy Rosjanie rozpoczynają sylwestra i część z nich leży już pod stołem, my dopiero chłodzimy szampana :)
Ok. To nawet ma sens. Tylko na jakiej zasadzie odbieraja te godziny? Domyslam sie, ze nie droga radiowa ani w inny tego typu sposob, bo gdyby to bylo mozliwe to bez problemu odebraliby ten skradziony milion albo te poczatkowe 100 lat. Takze zeby dostac te godzine musieliby dobiec do jakiejs budki z czytnikiem czy cos a, z tego co pamietam, to oni biegli praktycznie po szczerym polu. Byc moze jednak masz racje i faktycznie cos tam takiego bylo. Ale z drugiej strony - za przejscie do tych lepszych stref placilo sie, nie godzine, a miesiac. W takim razie za przejscie w druga strone powinno dostawac sie takze miesiac. A skoro tak to kazdy, by sobie przechodzil legalnie w jedna strone a potem "na gape" z powrotem. Mozna by sie tak dorobic niemalej fortuny w krotkim czasie. Takze teoria nie do konca do mnie przemawia.
A tak troche z innej beczki. Dziwi mnie to, ze w tej przyszlosci nie bylo praktycznie zadnych zabezpieczen. Przeciez kazdy mial ten zegar wbudowany w reke, wiec zapewne byl to jakis rodzaj elektronicznego chipa. A skoro tak to dlaczego od urodzenia w ten chip nie wprowadzano wszystkich podstawowych danych typu : imie i nazwisko i data urodzenia? Nie wspominajac wlasnie o zdalnej mozliwosci namierzenia przez ten chip kogo sie chce i zablokowania jego zegara.
To chyba jest już nadinterpretacja :) To jak doszukiwać się prawdy czy Bog istnieje. Chyba trzeba zaakceptować film takim jakim jest. Czas mógł być przesyłany drogą radiową bo ten "strażnik czasu" odbierał pensję w swoim "rdiowozie", chyba, ze to było coś w rodzaju bankomatu. Pozdrawiam.
Moze radiowoz byl podlaczony do jakiejs sieci czy cos? Poza tym nie uwazam tego za nadinterpretacja. Po prostu jestem ciekaw o co w tym chodzilo. Nawet film musi trzymac sie jakiejs tam "kupy".
zakładam że nie było w filmie możliwości przechodzenia na gapę - wtedy do najdroższych dzielnic każdy by sobie wszedl
W jednej ze scen widac jak Justin z ta dziewczyna uciekajac samochodem przejezdzaja przez automat do pobierania oplat za przechodzenie przez strefy i widac wyraznie, ze nie ma w nim zadnej ochrony wiec co to za problem przejsc piechota obok niego? Nikt przeciez nie pilnuje. Poza tym przeciez nie trzeba isc droga. W filmie widac wiele wolnej przestrzeni.
Można by było zrobić film który by trwał 1000000 lat a i tak znalazło by się szczegóły które nie zostały opisane i pozostają niedopowiedziane a tym samym psują logikę filmu ... ale z filmem jest jak z książką pewne elementy dla dobrej "wczutki" należy zbudować w swojej wyobraźni. Ja np: rozumiem to tak film jest w dość dalekiej przyszłości osadzony jak na moje oko, podobno świat w przyszłości jest taki sam tylko wszystkiego jest więcej i "lepiej" więc na tych przejściach przy takim przesunięciu czasowym prawdopodobnie jest taka technologia że żadne inne odstraszacze nie są potrzebne po prostu odpowiedni system cię unicestwia w momencie naruszenia zabezpieczeń.
Ok, tylko, ze w tym filmie nie widac bylo zadnego systemu, ktory unicestwial w momencie naruszenia zabezpieczen. Wrecz przeciwnie. Mozna bylo bez problemu wejsc do banku, pomachac bronia i bez problemu wyjsc. A co do tych niedpopowiedzen to mogly by chociaz obowiazywac jakies podstawowe prawa logiki - mam bank w najbiedniejszej czesci miasta to go pilnuje, bo tam jest najwieksza szansa na to, ze ktos go okradnie.
Po co porównywać logikę i zachowanie obecnych ludzi do ludzi którzy prawdopodobnie żyją 500 może nawet 1000 lat później ?
Sugerujesz, ze poziom inteligencji ludzi w przyszlosci bedzie tak dramatycznie niski, ze nikomu nie przyjdzie do glowy pilnowac tego, co jest cenne? Ludzie tysiace lat temu juz o tym wiedzieli. Dlaczego mieliby o tym nie wiedziec w przyszlosci? Przeciez to bez sensu.
Dla mnie bez sensu jest to że zapominacie że to "FILM" czyli coś co nie musi być zgodne z realizmem, logiką z tym że ludzie muszą się zachowywać jak w realnym świecie i że owy FILM jest bez sensu jeżeli ludzie na nim nie zachowują się tak jak w świecie realnym bo nie taka jest rola filmu a ten film to SYMBOL, pewien przekaz a nie przekaz z internetowej kamery czasu rzeczywistego czy innego tam monitoringu tylko FILM i jeszcze raz :) ... ON NIE MUSI BYĆ TAKI JAK ŚWIAT REALNY i jak nie jest to nie oznacza że jest zły lub głupi.
Mimo wszystko kazdy film powinien trzymac sie jakichs regul. Jesli mamy do czynienia z filmem opowiadajacym historie przyszlosci to logiczne, ze powinien trzymac sie regul jakie, w naszym mniemaniu, powinny wtedy obowiazywac. Gdyby to byl film fantasy, ze smokami, elfami i krasnoludami to wtedy faktycznie moglibysmy przymknac oko. Jesli ogladasz film sensacyjny, w ktorym bohaterowie robia jakies niestworzone rzeczy typu : skoki na kilka metrow w gore czy przezywanie upadkow z duzych wysokosci czy cos, to od razu widzisz, ze cos tutaj nie gra i ktos robi Cie w "balona". Film powinien trzymac sie konwencji, w ktorej jest utrzymany.
Chyba sobie jaja robicie ... Oni dokonują rewolucji przekraczając te strefy w kolejnych miejscach napadają na banki i rozdają "czas" by załamać system...
Raczej TY dość dużo nie rozumiesz ale niech już będzie moja strata skrócę wypowiedź tak by jej długość nie sprawiała że się gubisz.
"TY pytasz: po co Oni przekraczali strefy czasowe,
JA odpowiadam: bo chcąc dokonać rewolucji i załamania systemu nie mogli zająć się tylko jedną strefą czasową" ONI NIE BIEGNĄ DO KOLEJNEJ STREFY PO TO BY COŚ W NIEJ ZNALEŹĆ. TYLKO TAKĄ MAJĄ TRASĘ RABOWANIE BANKÓW W KOLEJNYCH STREFACH I DOKONYWANIE W NICH REWOLUCJI. A W CAŁEJ TEJ TRASIE ORAZ FILMIE NIE RAZ SĄ MOMENTY W KTÓRYCH BRAK IM CZASU I PO PROSTU TO BYŁ KOLEJNY MOMENT.
Chyba dawno nie ogladales tego filmu albo malo uwaznie. W koncowej scenie oboje uciekaja przed tym policjantem. Spogladaja na swoje zegarki i widza, ze zostalo im malo czasu (kilkanascie minut czy jakos tak) wiec Justin rzuca, ze ich jedyna szansa to dotarcie do innej dzielnicy. Uwazasz, ze w ciagu tych kilku minut spokojnie zdarzyliby napasc na bank i sie "doladowac"? Poza tym po tym jak ten policjant ich dogonil, znow spogladaja na swoje zegary i widza, ze zostalo im ponizej minuty. Dziewczyna stwierdza, ze to za malo czasu, ale gdyby jedno z nich sie poswiecilo i oddalo swoj czas to ta druga osoba by zdarzyla. Rozumiem, ze zdarzyla by w dwie minuty dobiec i zrobic napad?
Ty myślisz że Oni biegną do danej strefy w jakimś celu coś w niej znajdą a ja , staram Ci się wyjaśnić że Strefa do której zmierzają jest tylko punktem na trasie a ze akurat w tym momencie nie mają już za dużo swoich czasów jest przypadkiem który w ciągu filmu zdarzał się nie raz.. *Bez odbioru*.
Obejzalem sobie ten fragment jeszcze raz i dochodze do wniosku, ze biegli do tamtej strefy poniewaz mieli tam ukryta kapsulke z dodatkowym czasem. W scenie kiedy przyjezdzaja z ta kapsulka z milionem lat Justin rzuca : "Gdzie nasza kapsula?". Dziewczyna odpowiada : "Juz za pozno". Widac mieli gdzies tam ukryta na "czarna godzine" i dlatego tam biegli. Troche zabawne jest to, ze mieli przy sobie kapsulke z milionem lat i nie wzieli z niej ani minuty. Mogli sobie dodac z jeden dzien i nikt by na tym nie ucierpial. A tak nawiasem. Zauwazyl ktos w tej scenie, ze ten policjant zmienil samochod? Najpierw goni ich tym swoim czaso-samochodem. Potem uderza w ich samochod, rozbijajac takze swoj. Kiedy Justin z dziewczyna zaczynaja uciekac piechota, on goni ich tak samo. Po chwili jednak wyrzuca jakiegos goscia z samochodu i zaczyna ich w nim gonic. Problem w tym, ze to juz nie jest jego samochod wiec skad wzial sie w nim potem zestaw do przelewania godzin? Prezeciez raczej nie bylo to standardowe wyposazenie kazdego samochodu? A nawet jesli to mysle, ze podczas doladowania nalezaloby podac jakies dane a nie samo : "potrebuje dniowki". Co ciekawe, irytujaca jest jeszcze jedna rzecz. Gliniarz przed poscigiem spoglada na swoj zegarek, ma na nim 45 minut. Kiedy dogania uciekinierow, ci maja na swoich zegarkach ponad godzine. Takze w momencie smierci policjanta powinni miec jeszcze co najmniej ze 20 minut, jak nie wiecej. A maja 60 sekund. Czyzby swoim bieganiem potrafili zaginac czasoprzestrzen czy cos?
A wracajac do Twojej wypowiedzi. W filmie nie ma ani slowa o tym, ze napadaja na banki w roznych strefach. Mozna nawet sie domyslic, ze robia napady w tej strefie najbiedniejsze poniewaz w ostatniej scenie, kiedy napadaja na ten duzy bank, Justin jest pod wrazeniem a dziewczyna mowi mu : "A mowilam, ze sa wieksze banki". Z tego mozna wywnioskowac, ze Justin nigdy nie widzial wiekszych bankow, a co za tym idzie, nie napadal na banki w bogatszych strefach.
faktycznie z tym samochodem masz rację, ja nie zauważyłam tego :)
chyba ze takie cacko ma każdy samochód ale to było by bez sensu.
obejrzyj jeszcze raz scenę z samochodem a zobaczysz ze samochód został odebrany jednemu ze strażników czasu,dlatego potem mogli się trochę doładować
Nie przypominam sobie tej sceny ale zalozmy, ze tak jest. Nie zmienia to faktu, ze troche to glupie, ze kazdy mogl sobie wyciagnac czas z takiego samochodu. Zadnej identyfikacji ani nic. To tak jakby pojsc do bankomatu i wyciagnac pieniadze mowiac : "To ja, wyplac mi pieniadze".
I jeszcze odnosnie tej calej "rewolucji". Wystarczylo tylko bardzo wysoko podniesc ceny w tej najbiedniejszej dzielnicy, w ktorej znalazl sie ten milion lat, oraz podniesc oplaty podczas przechodzenia miedzy strefami i ten milion lat zniknalby w ciagu kilku dni i na tym skonczylaby sie ta cala "rewolucja".
Mylisz się - włąsnie dlatego ten bilion lat (nie milion bo to amerykańska jednostka) w tym celu zostal wypuszczony na rynek, żeby wywołac chaos w walucie. Bo tak duża ilośc "waluty" wpuszczona na rynek mogłaby być jedynie odebrana przez podniesienie cen o jakieś 90% w danej dzielnicy. Gdyby tak drastycznie podnieśc ceny ludnośc oczywiście by się cała zbuntowała od razu. Więc nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji o czym wiedzieli i główni bohaterzy i "time keeperzy" i właściciel korporacji, czyli ukradzionego biliona.
Obawiam sie, ze to Ty sie mylisz. Amerykanski milion to to samo co nasz milion. Zreszta, w filmie widac wyraznie, ze liczba lat ma 6 zer. Poza tym zwiekszenie cen o 90% nie wywolaloby zamieszek. Skad to wiem? Jakbys uwaznie ogladal to zwrocilbys uwage, ze kiedy matka Justina kupuje bilet w autobusie, kierowca informuje ja, ze bilet podrozal do 2 godzin. Wczesniej kosztowal 1 godzine. Nie jestem matematykiem ale z moich obliczen wynika, ze cena biletu wzrosla o 100% w ciagu jednego dnia i nikt sie nie zbuntowal. Moge sie zalozyc, ze gdyby nawet zwiekszyli ceny o 1000% to ludzie i tak przyjeliby to bez szemrania.
Strefy czasowe to odpowiedniki naszych realnych państw z różnymi stopniami zależności zarobków do kosztów życia. Strefy biedne były tanią siłą roboczą dla stref bogatych. W filmie każdy mógł zmienić strefę ale tylko jeśli wpłacił depozyt, czyli w praktyce nikogo ze strefy slamsów nie było na to stać. A nawet gdyby się dostał do lepszej strefy to nie było by go stać na życie w niej. Tak jak w realnym świecie Polak żyje w "strefie" gdzie za godzinę pracy może sobie kupić 2l paliwa a w USA żyją w strefie gdzie tych litrów można kupić wielokrotnie więcej :) W filmie jest cała masa przenośni i odwołań do świata realnego.
No tak, to akurat bylo jak najbardziej jasne. Przeczytaj do konca moje pytanie, bo mnie chodzilo o cos innego.
Oni nie biegli do innej strefy tylko do samochodu strażnika czasu który nie odebrał swojej dniówki. Z samochodu przelali sobie jego dniówkę.
Najpierw biegli do innej strefy. Dopiero jak doszli do wniosku, ze maja za malo czasu zeby dobiec, Justin wpadl na pomysl zeby pobiec do samochodu policjanta. Gdyby nie wpadli na czaso-gliniarza to biegli by przeciez dalej, czyli do innej strefy. Tak jak to sobie wczesniej zalozyli.
@dmx200
Mam nadzieję że Cię rozumiem ale widzę że nie wszyscy zwrócili uwagę na tą konkretną sytuację. Chodzi o to że Will i Sylvia mają mało czasu, chcą się uratować a tym ratunkiem dla nich ma być przejście do innej strefy więc wywnioskowałem że przy właśnie tym przejściu muszą otrzymać jakieś dodatkowe minuty czy inną wartość czasu, dopiero później pojawia się strażnik i Will wpada na pomysł pobrania dniówki z jego konta (choć to też budzi wątpliwości aby w tym systemie nie było możliwości żadnej identyfikacji osoby ;P).
Dokladnie. Jak napisalem nieco wyzej. W pewnym momencie Justin wspomina o kapsule z czasem wiec mozna sie domyslic, ze jest tak jak napisales. Gdzies tam maja schowany czas i dlatego w koncowej scenie tam biegna. A co do tych niescislosci to, niestety, w tym filmie niemal w kazdej scenie mozna jakas znalezc. Szkoda, bo sam pomysl filmu byl naprawde dobry.
oczywiscie masz racje. biegli po swoja kapsule, ale nagle koles wpadl na to, ze skoro glinarzowu skonczyl sie czas to nie odebral swojej dniowki. wczesniej zamawial przelwe, weiec poprostu mieli szczescie poprostu dostal czas. nie wiem skad ludzie wymyslalja jakies dziwne teorie, skoro ten film jest prosty jak konstrukcja cepa.
co jest dziwne, ze powinni miec kolo 20 minut wiecej niz straznik. dziwne jest tez to, ze biegna po kapsule na pieszo, skoro maja godzine. a najdziwniejsze jest to, ze maja tak malo czasu przy sobie. troche przegieli z ta zasada, ze laduja sobie tylko 24 godziny. po co schowali kapsule w innej strefie i jak chcieli sie tam dostac bez czasu?pomijajac ze nawet w 2 minuty co im zostaly bo tam nie dobiegli, za przejscie trzeba bylo placic. w ogole mogli latwo od kogos "pozyczyc" kilka godzin, wystarczylo "poprosc".
nie ma co sie doszukiwac logiki w takich filmach
Co nie zmienia faktu, że jest to irracjonalne. Mając ten milion lat nie zostawili sobie nawet dnia żeby dotrzeć do kolejnego miejsca, gdzie mogli się doładować a wszystko po to żeby w końcówce podnieść widzowi emocje czy tym razem zdąży doładować dziewczynę czy skończy ona jak jego matka.
No ale to właśnie nie był do końca brak logiki tylko celowy zabieg w celu odtworzenia sceny z matką tylko tym razem zakończonej sukcesem. To dość częste w filmach, że bohaterowie stają przed tym samym wyzwaniem bądź dylematem tylko doprowadzenie do tego w przypadku tego filmu było mocno naciągane.
Dokladnie. Wystarczylo, na przyklad, dac bohaterom na koncu z jeden dzien a w koncowej scenie kiedy dogania ich policjant zrobic tak, ze ten ich okrada z tego dnia pozostawiajac im kilka minut, a potem sam ginie (od strzalu z broni chociazby). Justin z dziewczyna traca bezpowrotnie godziny, ktore wczesniej mieli i mamy te dramatyczna scene, o ktorej piszesz. Wszystko bardziej logicznie i sensownie. Niestety scenarzystom nie chcialo sie specjalnie wysilac.
No i proste. Wymyśliłeś w 5 minut bardziej logiczną koncepcje na zakończenie a scenarzystom się myśleć nie chciało.