PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10703}

Wyjęty spod prawa Josey Wales

The Outlaw Josey Wales
1976
7,6 14 tys. ocen
7,6 10 1 13543
7,5 13 krytyków
Wyjęty spod prawa Josey Wales
powrót do forum filmu Wyjęty spod prawa Josey Wales

Nierówny

ocenił(a) film na 6

Jak to Eastwood w latach 70, miał wzloty i (delikatne) upadki. Często prezentował ciekawy pomysł, za to brak dalszych koncepcji na rozwój akcji.
Mówię tutaj zarówno o Josey Wales jak i późniejszym 'Wyzwaniu'.
Film rozpoczyna dramatyczny wstęp, w którym to Josey traci żonę i syna. Dalszy rozwój wypadków - dołączenie do partyzantki Południa, akcja w obozie Unii (choć trąci Terminatorem 2) są jak najbardziej na plus. Przez pewien czas film trzyma pod napięciem - ucieczka przez Redlegsami, chęć zemsty... Z czasem główne założenie filmu (uciekający mściciel) rozpada się niczym domek z kart. Bohater zbiera drużynę, wprowadza się do rancza, by tam czekać na pościg, oraz rozstrzygnąć ich spory.
Mam wrażenie, że w pewnym momencie Clintowi odechciało się już myśleć nad tym filmem, jednak sumienie kazało mu go skończyć, więc stworzył takiego potworka. 'Wyjęty spod prawa...' od połowy zaczyna się robić przewidywalny, ckliwy i zwyczajnie nudny. Reżyser musiał tutaj wcisnąć swoją kochankę, Sondrę, która jak zwykle jest drewniana i próbuje tu recytować jakieś wiersze, które wcale nie ratują jej drętwej gry. Obserwujemy szybki romans, męczące zabawy przy ranczu oraz totalnie absurdalną końcową potyczkę, gdzie Josey'owi kończy się amunicja po oddaniu chyba kilkudziesięciu strzałów, a reszta ferajny rozwala bandytów przez okienka chałpki... Zero finezji i napięcia.
Film nie jest najgorszy, a do połowy wręcz świetny! Dlatego uważam, że można go obejrzeć - podobnie jak i wspomniane 'Wyzwanie' jednak nie oczekujcie ambitnego filmu.
Polecam za to wcześniejszego 'Mściciela' z 1972, który oglądałem wczoraj, po latach i dalej jestem nim zachwycony. To nie jest zwykła strzelanina pomiędzy kał-bojami a poważny film traktujący o ludzkich wadach, zakłamaniu, oraz z metafizycznym wątkiem. Pominę już inne arcydzieła Eastwooda, bo to temat na oddzielny wątek :)

ocenił(a) film na 8
Bruce_Lee

Przez całe 135 minut oglądałem równie prowadzoną i wciągającą historię. Świetnie uzupełnianą dobrze pasującą muzyką. Sama realizacja na bardzo wysokim poziomie, jeden z lepiej wyreżyserowanych filmów. Ujęcia i montaż nie pozwoliły mi na znudzenie się, tempo jest zmienne i było idealne, jak na charakter filmu. Napięcie nie było serwowane etapami aż do ściśnięcia gardła, ale to nie thriller ani kryminał. Nie jest ani za spokojnie ani za szybko.

Nie zauważyłem przewidywalności, wręcz zakładałem iż będzie to powolna a konsekwentna zemsta. Rozwój wypadków bardzo mnie zadziwił. W pewnym momencie wszystko na pewien czas spowalnia, choć nie na tyle aby nudzić. Wątki z indianami są świetnym tłem. Postacie starego i młodej, wystarczająco tajemnicze i zarazem naturalne, nieźle odegrane.
Negocjacja z Komanczami jest kapitalna, jedna z bardziej szczerych i wzruszających wymian zdań nt. wojny a pokoju jakie widziałem. Proste a zarazem głębokie. Po ukazaniu jednego wielkiego okrucieństwa wojny jest przesłanie, ukazanie możliwości życia w zgodzie, którego nie da bezduszny papier, tylko bezpośrednia zgoda dwóch ludzi. Której jednak w pokazywanym świecie nie ma za wiele.

Film zaczyna się i kończy najazdem na chatkę. W pierwszej kolejności jest ona zupełnie bezbronna, w drugiej się broni i stawia czoła bandytom. Josey najpierw przeżywa tragedię, po której staje się wyjętym spod prawa za swoją chęć wymierzenia sprawiedliwości. Ucieka, ale duchy przeszłości podążają za nim. Gdy odnajduje wokół siebie ludzi podobnie szukających sobie chyba miejsca jak on (nie był samotnikiem) wszystko znów dąży do tego samego punktu. Napaści na chatkę i rzezi. To mogło być przypadkowe zgranie elementów, ale wyłania się z tego jakby chęć niedopuszczenia nigdy więcej do tego samego, a wszystko zależy tylko od tego, czy tym razem Josey będzie przygotowany. Tym razem był gotów na obronę i zemstę zarazem. To wcale nie jest absurdalne, ale tak złozone w całość może wyglądać dość ciekawie. Historia zatacza koło.
Odnośnie skończonej amunicji w kilku rewolwerach - o ile na polu bitwy to normalne, to w końcówce zostało zapewne przez głównego bohatera zaplanowane. Może to trochę patetyczne, ale dzięki temu końcowy pojedynek zapada w pamięć. Mógłby po prostu pociągnąć za cyngiel... ale wolał potęgować napięcie (niekoniecznie u widza ;-)) żeby na koniec rozwiązać sprawę własnoręcznie. Jak dla mnie, tutaj jest plus, za nietuzinkowość. Finezji więcej nie potrzeba. Co ciekawe, chyba brak wystrzału uratował go przed konsekwencjami (słyszano by go w knajpie).

Mściciel do którego porównujesz również jest niezły i zachwyca, ale ten Josey na pewno nie jest nierówny. To inna historia, i też kapitalnie opowiedziana.

Ps.
Na Sondrę w kilku innych filmach Clinta nie mogłem się patrzeć, ale tutaj grała świetnie. Nie było drętwo. Zrobiła co do niej należało, zresztą nie musiała wcale odgrywać wiele. Przyzwoicie uzupełnia drugi plan.

ocenił(a) film na 6
narvego

Z tym odniesieniem końcowych scen w chatce do początkowych to moje uznanie, nie zauważyłem tego! :) Gdyby się nad tym dłużej zastanowić to możliwe, że zbyt surowo potraktowałem ten film, zwłaszcza że do końca oglądałem go z przyjemnością. Po prostu im dalej z fabułą, tym mniej realistyczny i dramatyczny niż na początku się okazał; spodziewałem się mocnego filmu o rozgoryczonym, wściekłym człowieku (tak jak szereg innych filmów Clinta :)), jednak może moje oczekiwania były zbyt wygórowane.
Ale co do Sondry, to zdania nie zmienię :D Czego ta kobieta się nie tknie, to spieprzy. Zresztą ciekawe, że po rozejściu z Clintem zagrała może w dwóch filmach - to oznacza, że facet umożliwił jej 5 minut na ekranie i tylko jemu to zawdzięcza, a nie charyźmie czy grze aktorskiej. Po 'Nagłym zderzeniu' mam odruch krzywienia twarzy niczym Eastwood, kiedy widzę ją na ekranie :D

ocenił(a) film na 8
Bruce_Lee

jest dobry nie przesadzaj

ocenił(a) film na 8
Bruce_Lee

I tak dla mnie ten film jest o niebo lepszy od "Akcji na Eigerze" - ten to dopiero ciężko się trawił!

ocenił(a) film na 9
Bruce_Lee

adaptacja