Dramat sądowy, czyli tradycyjnie: jest obrońca, jest oskarżyciel, są oskarżeni i jest sędzia. Tylko stawka jest nietypowa: tu trzeba osadzić sądzących. Tych, co sterylizowali w imię prawa III rzeszy. Albo wysyłali do komór gazowych. 3-godzinny film próbuje ogarnąc rozmach tego procesu, który ciągnął się 8 miesięcy a dokumenty tej sprawy liczyły sobie lekką ręką 10.000 stron.
Jednak nie ostateczny wyrok jest tu ważny. Bo to można przeczytać w wikipedii lub co bardziej zaangażowanym opisie filmu. Ważne są tu emocje.
Przemówienia, kolejne przemówienia, oskarżenia, wyciąganie zdań, które każdy by chciał przemilczeć. Obracanie sytuacji o 180 stopni. Kino dialogu, jakie kocham. Do tego rewelacyjne zdjęcia, na czele z kamerą która ma tendencję do częstego kręcenia się po sądzie – przemawiający zawsze jednak zostaje gdzieś w kadrze, by na koniec zrobić na niego gwałtowne zbliżenie.
Tak, film to nieustanne schematy. Ale nie nudzi, zapewniam. Polecam tym, którzy lubią takie dramaty sądownicze, bo to prawdopodobnie najlepszy przedstawiciel tego gatunku.
8+/10.
PS. Film oglądałem w pełnym polskim dubbingu. Perfekcyjna robota, miałem wrażenie, jakbym oglądał rdzennie polski film!