Przyzwoity film. Można pomyśleć, że będzie to ciepła, zabawna i nieporadna komedia kryminalna, trochę jak Instigators. A jest brutalnie, im dalej w seans, tym brutalniej, nawet pies ginie. Ktoś tu mocno kryminałami Coenów się zainspirował, ale nie do końca wydaje mi się panował nad samym filmem. Irishman wygląda jak wzięty z innego filmu, jakiejś parodii.
Na początku jest zabawnie i pociesznie, ale z czasem te postaci zamieniają się w psychopatów i odstawiają takie numery, że aż dziwnie się robi. No i na koniec robi się trochę takie mordowanie dla mordowania, za mało budowania postaci, a za dużo zwrotów akcji.
Ale w miarę fajnie się to ogląda. Gordon Levitt gra świetnie. Aczkolwiek The Instigators było lepsze.