Po oglądnięciu tego filmu, pierwsze co mnie zachwyciło to klimat stworzony przez reżysera. Rewelacyjna gra aktorska i oczywiście główny motyw filmu. Tak naprawdę każda z wersji ( pacjent czy szeryf) może być możliwa. Wszystkie zdarzenia, wizje i retrospekcje mogą być tłumaczone przez pryzmat i na korzyść każdej z nich. Film na tyle mnie zaintrygował, że postanowiłem specjalnie oglądnąć go raz jeszcze szczególnie skupiając się na szukaniu jakieś jednej i w miarę niepodważalnej wskazówki co jest prawdą. I wydaje mi się, że znalazłem. Trudno dyskutować co jest prawdą, jeśli chodzi o osobiste przeżycia bohatera – przecież nikt nie wie jak było naprawdę. Trudno natomiast dyskutować z faktami historycznymi. I właśnie tu Dr Cawley popełnił błąd, który w moim mniemaniu pokazuje co jest prawdą. W końcowej scenie w latarni morskiej kiedy Dr Cawley wali prawdę między oczy - mówi „Byłeś w Dachau, ale nie zabiliście żadnych strażników”. Otóż jak było można sprawdzić chociażby na Wikipedii. Poza tym znany jest fakt ochrony zbrodniarzy wojennych przez USA i czerpanie wiedzy ze współpracy z nimi. Niestety wrobiono detektywa. Odkrył coś czego wiedzieć nie powinien. Ostatnia scena tak często tłumaczona na korzyść wersji o pacjencie „Co byłoby gorsze: żyć jako potwór czy umrzeć jako dobry człowiek?” oznacza wg mnie ”żyć jako osoba, która zabiła żonę i jest chora psychicznie czy umrzeć z podniesionym czołem – jako detektyw, który wykonuje swoją robotę?. Ostatnie pytanie na koniec - dlaczego latarnia morska, w której rzekomo nic nie ma, na wyspie w której nie ma cywilów, a jedyni pacjenci są za murem i drutami, jest dokładnie odgrodzona i pilnowana przez strażników z bronią? Można by jeszcze tak długo..ale i tak chwała tym, którzy doczytali do końca :)
Film oglądałem kilka razy scena po scenie z głęboką analizą (nawet mimiki twarzy poszczególnych bohaterów!), po raz pierwszy jeszcze przed pierwszą projekcją w polskich kinach, na początku mijającego roku. Moim zdaniem teoria spisku jest całkowicie błędna, jedyna prawidłowa teoria po obejżeniu filmu jest taka, że Teddy / Andrew był psychicznie chorym pacjentem zakładu karnego na wyspie, a sceny które oglądaliśmy przez większość filmu to mistyfikacja lekarzy, mająca na celu przywrócić Teddemu zdrowe zmysły. Prawdę poznajemy w latarnii, która przez większość filmu mogła kojarzyć nam się ze spiskiem i nazistowskimi eksperymentami. Teddy / Andrew na krótko odzyskał pamięć i zdrowe zmysły, niestety na koniec filmu powrócił do obłędu I jak pokazuje ostatnia scena, zabrano go na zabieg lobotomii powszechnie stosowanej w psychiatrii w czasach toczącej się w filmie fabuły. Także nie doszukiwałbym się tutaj drugiego dna. Zbyt wiele razy oglądałem ten film. Rozważałem różne wersje mniej więcej przez 85 % trwania filmu, gdy oglądałem go pierwszy raz. Dziś nie mam wątpliwości.
No cóż, braku wątpliwości mogę tylko pozazdrościć. Pomimo, że bardziej jestem za wersją o wrobionym detektywie, to daleko mi do absolutnej pewności. Ten brak jednoznaczności jest chyba jedynym słabym punktem tego filmu. Mam nadzieję, że kiedyś doczekamy się oficjalnej "wykładni" - najlepiej ze strony samego reżysera.
Ps. Dlaczego w obsadzie na Filmwebie Leo jest jak Teddy Daniels a nie Laeddis?
Ewentualnie, może ktoś wie dlaczego:
1. Strażnicy upierają się, żeby Teddy oddał broń skoro jest to tylko plastikowa zabawka?
2. Dlaczego Dr Cawley stwierdził, że Teddy na wyspę przybył sam, skoro był z drugą osobą (czy to z Aule'em czy Sheehan'em)?
3. Dlaczego nigdy nie miał wizji(przeczucia), że zna skądś Aule'a - przecież od 2 lat był jego lekarzem prowadzącym?
(a nagle, kiedy Dr Cawley wpiera mu jak było - Teddy bez problemu widzi, że Aule nie jest tym za kogo się podawał)
Poza tym jak łatwo jest wmówić komuś chorobę umysłową można zobaczyć także w Oszukanej.
Głosy mówiące o łatwiejszych sposobach pozbycia się "węszącego" detektywa nie biorą chyba pod uwagę następstw takich rozwiązań. Przecież każdy wypadek czy tym bardziej ewidentne zabójstwo wiąże się z powadzeniem śledztwa. Więc kolejne osoby mogłyby interesować się wyspą.
"Ten brak jednoznaczności jest chyba jedynym słabym punktem tego filmu."
--> Nie zgodzę się. Przeciwnie - ta wielość interpretacji - przemawia na korzyść filmu. Spójrz, jak długo toczone są dyskusje za jedną czy też drugą opcją. O obrazie tym wciąż się mówi, rozważa, jak faktycznie było. Te niedopowiedzenia, mnóstwo pytań po zakończeniu projekcji, sprawiają, że wracamy do filmu, przewijamy scena po scenie i szukamy odpowiedzi (które i tak będą tylko i wyłącznie przypuszczeniami).
Mi wydaje się, zresztą jak niektórym pozostałym, że Leo jednak jest chory psychicznie. Już dawno nie widziałem filmu, który kończyłby się tak jednoznacznie - bez elementu zaskoczenia i drugiego dna. Oczywiście, ostatnie słowa Leo, mogą świadczyć o jego wrobieniu, ale cała reszta przemawia za tym, że był chory. Większość zagadek została wyjaśniona w sposób dość logiczny. Nawet w jednym z pierwszych snów na początku filmu, Leo widzi żonę, z której brzucha leje się krew. Dlaczego, skoro zginęła w pożarze? Czyżby przebłysk świadomości? Zagadka zostaje odsłonięta na końcu filmu, przy retrospekcji zabójstwa żony. Krew pochodziła z rany postrzałowej. Myślę, że wszystkie omamy, znaczy się ich treść, nie mogły być wywołane środkami farmakologicznymi. Były to wolne wspomnienia, które bardziej realne, bądź mniej, dopadały powoli Leo.
Ja dalej obstawiam przy tym że oni chcieli zatuszować i tak przetrzepali mózg Leo że wyszło jak wszyło. Na końcu jednak jego wyraz twarzy nie jest jedno znaczy. I choć wszelkie dowody wskazują na to że jest chory psychicznie to jednak coś nie pozostawia mi wątpliwości że jednak nie do końca jest tak jak twierdzi większość z was. Proszę nie przekonujcie mnie do swoich racji. Jeszcze raz dokładnie ten film przeanalizuje i po cichu będę przyglądał się temu jakie argumenty podajecie. Coś mi mówi że zakończenie (podobnie jak Incepcji) nie jest takie jak nam się wydaje.
Otóż to. Zakończenie nie jest takie, jak się wydaje (jak się cokolwiek komu wydaje). Dlatego napisałam, że to jedynie przypuszczenia. Również przez myśl przeszło mi zakończenie "Incepcji": bączek się zatrzyma czy też nie ;)
Dla mnie jest to jednoznaczna choroba psychiczna. Zastanawia mnie natomiast ostatnia scena - okazuje się, że choroba bohatera powróciła, ale jego słowa i ta chwila zwątpienia lekarza (nie tego łysego, tylko tego grającego agenta) karze mi podejrzewać, iż bohater był całkiem zdrowy i świadomy rzeczywistości. Zagrał z powrotem agenta, ażeby móc poddać się lobotomii i odciąć się od myśli o dzieciach i żonie, które niewątpliwie go dręczyły. Może to trochę naciągane, ale czy niemożliwe?
Właściwie ja tak mniej więcej ta scenę zrozumiałam po obejrzeniu. Pacjent przypomniał sobie przeszłość, ale nie chciał żyć z tą świadomością, więc udał, że znów utracił wspomnienia, bo znał konsekwencje i chciał umrzeć jako porządny człowiek - ktoś kim nie był, ale za kogo się uważał.
Ostatnie słowa w filmie są wg mnie źle interpretowane.
90 % myśli, że Teddy był chory psychicznie, a jego słowa interpretuje tak: Teddy chciał umrzeć godnie, myśląc, że jest detektywem. Zacytuję tutaj jackaJ_3 : ”żyć jako osoba, która zabiła żonę i jest chora psychicznie czy umrzeć z podniesionym czołem – jako detektyw, który wykonuje swoją robotę?”.
Wszyscy w zakładzie udają, że niby przejmują się tym, że nie wyleczyli Ted'iego. Koniec filmu ukazany jest tak, żeby przekonać nas o wiarygodnosci choroby psychicznej.
Teddy nie chce do końca życia być w zakładzie, a ostatnie słowa kieruje tak naprawdę do jego "partnera".