John Woo - wielki rzemieślnik w swym wątpliwym arcydziele. Warto zobaczyć zwłaszcza teraz, gdy nadchodza nowe ekranizacje Dicka (bo to trochę dickowa historia, z tym że świat 'rzeczywisty' mógłby się okazac kolejnym złudzeniem no ale cóż... nie oczekujmy za wiele.. ten film nie może przecież dezorientować nastolatków bo go nie bedą oglądać)
Ogladać rzemiosło, cieszyć oko fajerwerkami i piekniusim wydaniem dvd, wspominac wizyte w kinie, zabawiać się soundtrackiem w funkcji tła do komputerowej gry rąbanej itd
Niewiele tu dla umysłu, ważne żeby tylko wiekszośc w miarę zarejestrować, zwłaszcza nie zagubić sie w pościgach, które sa jednak przemyślnie proste choć udziwnienia i brak realizmu kojarzą się z Kite (taka animacja dla starszej widowni)
A co ma John Woo wspólnego z tym filmem? Bo z tego co mi wiadomo reżyserem "Wyspy" jest Michael Bay
yyy faktycznie....
z Wypłata mi się pomyliło... ech....
Wybacz... uraziłem Johna Woo
Te filmy mają jednak w sobie wiele irytujacych podobieństw. Ąż chce się powiedzieć, że Bay ściąga od Woo.