Po kilku lekcjach tańca nie ma nawet szans, żeby marzyć o wygraniu turnieju, bo nie ma sensu brać
w nim udziału. A w tym filmie nagle po trzech czy czterech spotkaniach i ćwiczeniu w domu wszyscy
tańczą jak zawodowcy. Do tego potrzebne są miesiące, a nawet lata ćwiczeń.
Och no! To tylko film, nie rzeczywistość. Pomimo tych wszystkich niedociągnięć ogląda się go bardzo przyjemnie.
no ... w sporcie też 1 miejsca też czasem zdobywają debiutanci z talentem, nie koniecznie trenerem... i markowymi butami
No cóż, trzeba przyznac, że pod tym względem fabuła jest naciagana i to mocno. Już w Step Up (w 1 cz.) choć sytuacja podobna to zdecydowanie wiarygodniej przedstawiona.
Ojej, może i ten film jest naciągany, ale przecież takie filmy są po to, by miło spędzić trochę czasu, by poprawić sobie humor, dlatego takie nawet nierzeczywiste wydarzenia wydają się być na miejscu, bo takie to ma być. Lekkie, łatwe i przyjemne. Takie na spokojny, niedzielny wieczór ;)
Oni w filmie nie zaczynali od zera. Nie byli osobami które dopiero zaczynają przygodę z tańcem, tylko takimi które uczą się nowego stylu tańca. Było powiedziane, że taniec to jedyne co umieją, chodziło oczywiście o taniec raczej ze stylów ulicznych. Łatwiej jest się jednak nauczyć nowego tylu tańca, niż dopiero co zaczynać swoją przygodę z tańcem. No i nie jest powiedziane dokładnie ile tych spotkań mieli i ile czasu mieli na przygotowanie się do turnieju (chyba ze ja coś przeoczyłem).