Mameha - ZA STARA!
Jedynie Hatsumomo broni się dzielnie - wredna, zła, okrutna, piękna.
Klimat - jak w Hong Kongu. Zero "japońskości".
Lepiej przeczytać książkę a jej ekranizację powierzyć komuś kompetentnemu.
Klimat może wydawać się "mało japoński", bo akcja toczy sie w XX wieku, kiedy życie staje się coraz bardziej zmechanizowane, może dlatego kojarzy Ci się z Hong Kongiem ;)
Myślę też, że nie ma co porównywać ekranizacji do książki, bo każdy inaczej wyobraża sobie akcję. Ale tak samo jak Ty, myślę, że do samego filmu można odnieść się lepiej po przeczytaniu książki :)
To tylko twoja opinia, ja czytając książkę dokladnie tak sobie Mamehe wyobrazalam, jestem pod ogromnym wrażeniem filmu i do tej pory oglądałam go z 10 razy i nie zamierzam na tym poprzestać, Cieszmy sie, ze w ogole ktos to zekranizował, jest tyle podobnych ksiazek i wątpie, by coś w tym klimacie zekranizowano jeszcze. Muzyka swietna, gra aktorska super, naprawdę, zamiast się czepiać wyreżyseruj lepiej :)
Opinia jest nie tylko moja (także moich koleżanek, w tym Japonek).
"zamiast się czepiać wyreżyseruj lepiej :)" - przede wszystkim ->
- nie czepiam się, tylko wyrażam swoje zdanie (czy mam odpowiedzieć w podobnym tonie, że czepiasz się mnie? :)
- reżyserem nie jestem, ale jestem widzem a to pozwala mi wyrażać opinię na temat oglądanego przeze mnie filmu. Gdyby "Wyznania..." wyreżyserował ktoś pokroju Anga Lee, Stephena Frearsa czy Shekhara Kapura a scenariuszem zajął się choćby Christopher Hampton lub Michael Hirst (nie wspomnę o japońskich scenarzystach), nie byłoby takiego "babola".
Dla mnie "Wyznania..." są filmem słabym, ze słabą obsadą, klimatycznie zbliżonym do kabaretowego i przerysowanego "Chicago" (o ile mnie pamięć nie myli zabrał się za to ten sam reżyser). Nie cieszę się z tak kiepskiej ekranizacji - mam nadzieję, że dożyję lepszej, ciekawszej, z właściwą obsadą (tylko laik może się zachwycać Chinką grającą Japonkę :/). Języka japońskiego uczyłam się 11 lat, interesuję się historią i kulturą Japonii. Dla mnie ten film jest parodią cudownej książki i niezwykłej kultury.
Plusy: Hatsumomo i muzyka Johna Williamsa.
Minusy: cała reszta.