jestem świeżo po przeczytaniu książki, która mile mnie zaskoczyła, bo podchodziłam do niej nieufnie - ze względu na autora0amerykanina. nie z powodu jakiegoś rasizmu, ale bałam się, że ta powieść będzie zbyt amerykańska bez klimatu japońskiego, który raczej jest wskazany:D jednak nie wyszło mu coś na wzór "ostatniego samuraja" (tu reżyser dał ciała, a poza tym był niezgodny z historią...:) i chwała mu za to!
mam nadzieję, że tutaj reżyser nie zepsuje świetnej książki!
wreszcie się doczekałam, choć nie do końca... po 4 dniach ściągnęła mi się wreszcie 1 połowa filmu. bardzo jest pocięty, chociaż najważniejsze wątki jak na razie są, ale niektóre niepotrzebnie zmieniono (np. skradzenie pieniędzy zamiast broszki).
poza tym denerwuje mnie, że aktorzy mówią po angielsku z "japońskimi wstawkami". dla mnie to zbyt naciągane:/ jest jeszcze kilka rzeczy do których bym się czepiała, ale to prawdopodobnie wina amatorskich napisów internetowych.