Poszukiwałem tego filmu przez kilka lat i bardzo się ucieszyłem kiedy ten film w końcu udało mi się zdobyć. Chyba oczekiwanie na film zrodziło zbyt wielkie oczekiwania. Drażniły mnie przerysowane - karykaturalne niemal że - postacie tego filmu - rozpieszczona najmłodsza córka, babka z pretensjami, wiecznie pijany ojciec, czy niewiedzący czego chce główny bohater Joel McCrea. Z tej całej paczki dziwnych i irytujących postaci najsympatyczniejszą wydaje się być matka parająca się prostytucją (choć na żądania hollywodzkich cenzorów spotyka ją w filmie najmniej sprawiedliwy los). Dobrze wypada też Ginger Rogers w jednej z swych pierwszych dramatycznych ról. Gdybym miał oceniać wartość filmu, oceniłbym go na 7/10, choć LaCava ma w swoim dorobku dużo lepsze filmy.