Film mnie moze nie uspil, jak niektorych - ktorzy sie wczesniej wypowiadali, ale troche zawiodl. Wprawdzie momentami mocno mnie poruszyl (a taki przeciez jego cel - by wywolac emocje). ale niestety byl bardzo schematyczny i od poczatku bylo wiadomo, jak sie skonczy. wiele scen bylo przewidywalnych.
Poza tym uwazam, ze niewykorzystany byl watek relacji obu kobiet, spodziewalam sie czegos bardziej poglebionego psychologicznie - ich zwiazek moglby sie zmieniac, rozwijac, chcialam widziec, jak rodzi sie miedzy nimi przyjazn. tego mi najbardziej brakowalo - gdyby tak bylo, widz moglby bardziej przywiazac sie do bohaterek...
A co do roli renee - nie uwazam jej za wybitna kreacje. oczywiscie to dobra rola, ale sposob gry jak dla mnie troche przejaskrawiony, przesadzony. odrobine denerwowalo mnie to podczas ogladania...
Jesli ktos ma inne zdanie - zapraszam do dyskusji. Przeciez ilu widzow, tyle opinii. Ale bardzo prosze o konstruktywny argumenty, a nie takie, ktore jak wiemy, czesto pojawiaja sie tu na forum - chyba nie musze mowic, jakie ;-)
WIESZ,
Z FILMU WYCIĘTO BLISKO GODZINĘ SCEN - Z CZEGO SPORO POKAZUJĄCYCH JAK OBIE MIESZKAJĄCE ZE SOBĄ PANIE OSWAJAJĄ SIĘ ZE SOBĄ, UCZĄ WZAJEMNIE I ZAPRZYJAŹNIAJĄ. I PO ICH USUNIĘCIU POWSTAŁA ZAUWAŻALNA DLA NIEKTÓRYCH LUKA. WYCIĘTO TEŻ DWIE BARDZO DOBRE - W MOIM ODCZUCIU SCENY ZWIĄZANE Z BITWĄ O PETERSBURG. SCENY KONTROWERSYJNE, ALE BARDZO PRAWDZIWE. JAK WIDAĆ, NIE ZAWSZE NARODY DORASTAJĄ DO TEGO ABY ZAAKCEPTOWAC PLAMY W SWEJ HISTORII. MAMY Z TYM PROBLEMY MY, MAJĄ I AMERYKANIE. A FILM PADŁ TEGO OFIARĄ.
CHOĆ AŻ TAK DUŻO NIE STRACIŁ.
W KRĘCONYM WCZEŚNIEJ "WILDTALKERS" JOHNA WOO ZAKŁAMANO JUŻ PRAWIE WSZYSTKO CZYNIĄC Z NIEGO DZIEŁO POLITYCZNIE POPRAWNE.
POZDR,
JABU