czegos brakowalo, niektore elementy za bardzo wyolbrzymione, troche stereotypowe odnosnie wojny secesyjnej. Film przypomina nieco Australie, ten watek powrotu i wojny przewija sie z reszta w wielu filmach, tutaj zostalo tylko uzyte inne tlo pod cala sytuacje czyli Ameryka podczas wojny domowej. Nicole Kidman piekna jak zawsze ze swoim akcentem i usmiechem napewno wzbudza mile odczucia meskiej widowni ;)
Ogolnie mozna popatrzec, dobrze nakrecony film, cudowna sceneria Stanow, muzyka rowniez w miare wporzadku oddaje nastroj sytuacji.
Nie jestem jednak fanem filmow nieco "przekolorowanych" nakrecanych troche jak nowele historyczne..niewiem czy sie jasno wyrazilem?
Moze na przykladzie. Western dzisiejszych czasow nakrecany jest tak, ze miasta poczatku XX wieku sa ladne, czyste, wszedzie unosi sie tylko pyl i kowboje nieogoleni ociekaja potem. Rzeczywistosc byla taka, ze konie ktore byly glownym srodkiem transportu sraly na kazdej ulicy. Nikt tego nie sprzatal a podczas deszczu przez centrum wioski plynela kupa gowna zmieszanego z blotem...mam nadzieje, ze teraz wiadomo o co mi chodzi odnosnie bazujacych na latach tworzenia sie USA.