Już od dłuższego czasu nie widziałam filmu, który by mnie tak poruszył. W tym filmie jest wszystko, czego potrzeba widzowi spragnionemu dobrego kina - wspaniała obsada, chwytający za serce scenariusz, przepiękna muzyka, cudowne krajobrazy, niesamowity klimat. Tylko zakończenie wkurzyło mnie strasznie. Jednak po przemyśleniu wydaje mi się, że taki finał był najlepszą z możliwości. Inman i Ada w końcu doczekali się spotkania, wszystko wydawało się być idealny, kochali się (wspaniała scena miłosna, jedna z najlepszych jakie widziałam) i nic nie zburzyło wymarzonej przez każdego z nich miłości. Jednak Inman, człowiek po tylu przeżyciach, który wielokrotnie zabijał, był już wrakiem człowieka (jak sam się określił) i nie umiałby raczej normalnie żyć z ukochaną kobietą, wojna zniszczyła w nim uczucia, dobro, normalność. Może lepiej, że zginął, zostawiając Adzie poczucie idealnej miłości. Polecam ten film!! :)