Ale sporo mu brakuje do trylogii X men. Efekty na słabym poziomie, weźmy np, pod uwagę atak
Azazela na tych agentow CIS, a Nightcrawler na bialy dom. W First Class to byla tylko tępa
komputerowa nawalanka. Postacie nudne jak flaki z olejem oprócz Xaviera i Magneta. Gruba
Mistique ktora srala na widok krwi, przepraszam, ona nawet nie potrafiła walczyć. Mam nadzieje że
Singer, wszystko sprowadzi do porządku.
Może dlatego, że Azazel to nie Nightcrawler, dlatego inna walka. A jeśli chodzi o Mistique... dobra, po prostu kwestia gustu.
Nie chodzi mI o roznice w ich walce, tylko o to jak ta walke pokazali. Raczej akcje w tym filmie byly cieniutkie w porowananiu z Trylogią.
Rozumiem. Fakt, Pierwsza Klasa jest odrobinkę bardziej... kameralna od głównej trylogii.
Faktycznie Mistique wygląda idiotycznie, twarz dziewczyny jest zbyt pyzata a jak wiadomo w X-menach 1-3 mamy mimo dziwnych kolorów prawdziwą ślicznotkę o zabójczo kocich kształtach. Jeśli chodzi o Magneto to głupie jest dla mnie to jakiego zrobili z niego mordercę, zabijał siekał i miażdżył jak jakiś szaleniec gdzie w trylogii był stanowczy, skrupulatny i dokładny. Wszyscy odkrywali swoje moce, w X-men Xavier bez mrugnięcia okiem może zatrzymać każdego dookoła, tutaj ciągle łapie się za głowę choćby miał silne bóle migreny. Beast, wysoki chłopak oceniając na ponad 1.90m w filmie jest wzrostu Wolverine'a :d.
Nie ma sensu szukać w tym filmie podobieństw, moim skromnym zdaniem ten film nie ma nic wspólnego z X-Men oprócz nazwy w tytule.
Przecież to początki, postaci kształtowały się przez lata. Magneto dopiero stworzył własną grupę i nie ogarnia w 100% swoich zdolności, Xavier raz miał do czynienie z Cerebro i po czasie również lepiej nauczył się posługiwać swoimi umiejętnościami, dżizas.