Witam, właśnie jestem po seansie ogólnie to film mi się bardzo podobał. Ale najgorzej to motyw z epizodem Wolverina totalnie nie na miejscu. Chodzi o to że skoro jest to film o tym jak powstali X-meni i jak to się wszystko zaczęło. Postać Wolverina powinna zostać zagrana przez kogo innego. Trochę niekonsekwencja ze strony twórców. Jak sądzicie?
Witam,
Właśnie to był bardzo fajny epizod, i dość śmieszny. Nie rozumiem, dlaczego mówisz że postać Wolverina powinna zostać zagrana przez kogoś innego. Przecież w czasach "Pierwszej Klasy" Wolverine to już ten sam Wolverin jakiego go znamy. Ogólnie (jak wynikało z X-men Geneza:Wolverine) to Wolverine urodził się chyba jeszcze w XIX wieku, koleś jest po prostu starszy niż sam Xavier i Magneto, po prostu się nie starzeje.
Film ogólnie fajny, dzisiaj byłem w kinie.
dokładnie wolverine się nie starzeje więc Hughe Jackman mógł spokojnie grać w tej części! peace bro :)
Co znaczy przez kogo innego? To nie jest reboot.
Wolverine starzeje się bardzo wolno, więc Jackman powinien go grać, przynajmniej od pokazywania w filmie czasów I Wojny Światowej.
No właśnie...Epizod był niezły:P Ale miałam taką małą nadzieję że pokażą go trochę więcej, ale i tak film był super, dopiero co wróciłam z kina xP
Podobał mi się również wątek z Mystique, "może za kilka lat" a tu niespodzianka i Rebecca Romijn-Stamos leżąca na łóżku :D
j asie strasznie zmartwilem że bez logana to nie bedzie to samo a jak go zobaczylem i jeszcze ta jego reakcja.... Trzeba bylo widziec jak buchnalem smiechem xD tak jakby jackman chcial powiedziec "po 4 gownianych czesciach mam dosc grania x-mana" :D
No fakt o tym nie pomyślałem mój błąd. Skoro się wolno starzeje to jego postać jak najbardziej trafna. I ten ironiczny uśmiech normalnie rewelacja. Jak narazie na ekranizacjach Marvela nie zawiodłem się. Jedynie Thor nie spełnił moich oczekiwań ale to już zupełnie inny wątek. Zobaczymy jak to będzie z Kapitanem Ameryką!!! Oby poszło w dobrym kierunku tak jak przy X-menach Pierwsza Klasa.
Wolę żeby ,,Wolverine" był nowym początkiem przygód Logana, a nie sequelem do Origins. Niech opowie a Japonii, a później nakręcą do niego porządny sequel o Weapon X.
ja bym chciał żeby nakrecili walke azazela z nightcrawlerem ^^ szczerze mowiac o postaci azazela dowiedzialem sie dpiero z tego filmu -.-
On chyba nie wiedział tego skoro o Azazelu dowiedział się dopiero z X:FC. Swoja drogą ciekawa para Azazel i Mystique.
Zdaje sie, że nie tyle para co kilka numerków:P
Zresztą i tak w X:FC Azazel jest jedną z najbardziej zmarnowanych postaci (w komiksach miał gigantyczny zakres mocy + nie było pewności czy jest mutantem czy demonem z innego wymiaru).
W sumie racja zarówno co do szybkich numerków jak i zmarnowanej postaci. W komiksie miał znacznie więcej do pokazania.
Epizod z Wilkołakiem fajny, w stylu postaci alkohol, cygaro baki to był element na rozładowanie napięcia..
Dobre... Niech mu ktoś powie, że Wolverine to rosomak, a nie wilk czy tam wilkołak, jak to polsat uparcie od lat twierdzi :D.
Dla mnie Wolverine to po prostu Wolverine. Tłumaczenie tego jest trochę nie na miejscu. To tak jakby tłumaczyć Blob jako "Kropelka" albo Nightcrawler na "Nocny pełzacz" czy coś w tym stylu.
Zauważ, że Amerykanie i Anglicy tak właśnie mają. Oni to rozumieją przede wszystkim jako Rosomak, wiec teorytycznie jest to ok.
Pod tym względem masz racje, ale zauważ, iż nawet w komiksach nie było to tłumaczone więc Polsat mógłby sobie darować ;] A poza tym to trochę dziwne, że tłumaczą tylko Wolverina...
Jeszcze mi się przypomniało, że mówili chyba Ruda na Rogue. Ale z tym spotkałem sie już wcześniej przy okazji lektury anime ;D
Akurat zamiana Rogue na Ruda jest wygodne i w sumie pasuje. Tak samo Szablozeby i kilka innych przypadków. Ważne, żeby tłumaczyć z głową i nie robić tego na pałe.
Nie wiem które komiksy czytałeś, ale nawet w samym Weapon X było napisane rosomak. Twórcy postaci dokładnie wytłumaczyli o wzorowaniu się na zwierzęciu rosomak. Tłumaczenie jak najbardziej na miejscu, z kosmosu ksywki się nie biorą, tylko są z czymś związane. Jak nie są przekręcaniem nazwisk czy imion, to chodzi o konkretne rzeczy, nikt nie nosi pseudonimu typu wbncjkvejkcbvesc...
Ostatnio to Ultimate X-men.
Bardziej chodziło mi o to, że należało by tłumaczyć wszystkie ksywki albo nie tłumaczyć wcale.
Niekoniecznie. Mamy tą wygode, że przy tłumaczeniu możemy przetłumaczyć tylko cześć ksywek, nazwisk itp Tak, żeby wszystko miało rece i nogi. Zmiana Sabretooth na Szablozeby jest jak najbardziej sensowna, ale chciałbyś czytać np o Lawinie, Mistyczce czy lodowym człowieku?
ja jestem przeciwna tłumaczeniu nazw własnych oraz imion i nazwisk... no bo jak mówisz: Tomek Rejs czy Tom Cruise? poza tym wiele słów z angielskiego nie ma przełożenia na nasz
Cześć rzeczywiście nie ma, choć trzeba pamietać, że imie czy nazwa w angielskim filmie nie musi być po angielsku lub coś znaczyć.
I wciąż niektóre rzeczy tłumaczyć wypada, a inne nie.
Cruise to nazwisko, a Wolverine to ksywka. Logan to nie rzecz, by mówić też iż Wolverine jest nazwą własną. Ksywka jak każda inna, ma ją wielu z nas, i nie jeden człowiek zza granicy chciałby wiedzieć co ona znaczy w jego języku. Są ksywy nie do przetłumaczenia, ale wtedy też można wytłumaczyć jej źródło. Wolverine, Storm, Cyclops, to wszystko ma swoje odpowiedniki w naszym języku, i w języku angielskim też chodziło im o konkretne rzeczy, więc nie mam problemu, oczywiście gdy ktoś tłumaczy je poprawnie, nie tak jak Polszmat.
Wilk, Burza... nie pamiętam jak był Cyclops ale pewnie równie kijowo brzmiał.. filmy powinny być z napisami i już.. ludzie mało czytają książek, to chociaż napisy by czytali ;)
Polsat ogólnie tłumaczy 2/3 całego tekstu filmu, z czego połowa to jest poprzekręcana, tak że dostajemy 1/3 tego co tak naprawdę postacie mówią w swym ojczystym języku. Zgadza się najlepiej jest z napisami, kto zna angielski zrozumie też znaczenie danej ksywy.
Dlatego wolę filmy z napisami. Raz, że tłumaczenie jest nie najlepsze, a dwa, że lektorzy też mnie rozbrajają. Wiem wiem, są lektorzy gorsi i lepsi no i czytają to co mają napisane, ale mimo wszystko mnie to denerwuje troszkę ;]
Moim zdaniem, te kilka sekund z "Pierwszej klasy" było milion razy lepsze niż zebrane do kupy wszystkie dotychczasowe części w jego wykonaniu.