Cholera... Po naprawdę świetnej (dla mnie) Pierwszej Klasie, która powaliła mnie wszystkim,
od fajnie wplecionej fabuły w zdarzenia historyczne, przez muzykę, po grę aktorską, tak
Przeszłość która nadejdzie, była dla mnie kompletnym niewypałem. Może za dużo oczekiwałem,
ale tutaj nie ma żadnych scen, dla których warto film oglądać jeszcze raz. Bar w Argentynie,
pościg za Shaw'em, masa innych - dzięki temu obejrzałem Pierwszą Klasę z piętnaście razy.
Tutaj, nie ma nic. Fabułę potraktowano gorzej niż bezdomnego psa, muzyka mdła (Miałem
nadzieję na chociaż delikatną nutę Frankenstein's Monster)... Zawiodłem się strasznie. Sceny z
ulubieńcami Pierwszej Klasy, Fassbenderem i McAvoyem, poprawiły nieco sytuację, ale nadal to
nie to samo co poprzedniczka. A końcówka...? Tragedia. Wszystko wymazane i dang! Nagle
sielanka, szkoła, wszyscy żyją...
Cóż, to moja opinia, ale teraz, jak o tym myślę, lepiej było chcieć obejrzeć ten film, niż go
właściwie oglądać.

Czy mógłby ktoś wytłumaczyć, co się właściwie stało z Lehnsherrem, po wydarzeniach na
stadionie i co właściwie miała oznaczać scena po napisach? Jakiś antagonista Apocalypse?