Rozczarowanie. X-Men 1 i 2 to całkiem udane produkcje. Geneza jednak mnie osobiście rozczarowała. Już sam początek przebija Rambo 2. Wiem, że mutanci itd. ale są pewne granice :) Ta scena z padającymi w rzędzie wrogami jest skopiowana... z którejś starej parodii Rambo :) Potem ta pięść w lufie czołgu... Sama fabuła tak sobie, ale może być. natomiast szczegóły - przesadzone. Pazury pazurami, ale darcie stali bez najmniejszego wysiłku (scena z bratem Wolverine - jak zaczepia jego dziewczynę/żonę). Targa tą stal bez oporu - czyli szpony musiałyby być super ostre - ok, film to film, ale ślady zostawia niczym otwieracz do konserw - do tego nawet ręki nie napina. Zresztą to tylko przykład. Cięcie lufy karabinu - ok, ale wycinanie otworu w 10 cm stalowych drzwiach - choćby miał noże z nie wiadomo czego, to nie da rady bez odpowiedniej siły i punktu oparcia. Nie czepiam się samych pomysłów, bo to w końcu ma być bajka na podstawie komiksu i wiadomo czego się spodziewać. Czepiam się sposobu realizacji. te wszystkie ruchy rąk są lipnie wykonane - bez dynamiki i siły. Co do samego scenariusza - zbyt mocno i dziecinnie zarysowany podział między dobrymi, a tymi złymi. Dialogi też nie porywają. Choćby postać takiego Strykera (pomijając aktora, który mi całkowicie nie pasuje do tej roli) - przez cały film miałem wrażenie, że nienawidzi mutantów bo jest zły z natury :) i końcowe wyjaśnienie (dziecko mutant) nic w tej kwestii nie zmienia. Sabretooth - postać w sumie ciekawa - olana i spłycona, a do tego sucha jak cholera. Szkoda bo można by tu dać więcej emocji. Sam Wolverine też ułożony, a jego wybuch wściekłości.. w sumie jaka wściekłość - trochę się zdenerwował i zaraz mu przechodzi - taki jakiś przesadnie ułożony. Tak można by wyliczać. Ogólnie dla mnie słabo tzn. ujdzie 4/10 :)