Coraz rzadziej zaglądam na Filmweb, gdyż obecnie nie mam zbyt dużo czasu na oglądanie filmów, poza tym są aspekty tej strony, które nieco mnie irytują. Jednak wczoraj obejrzałem po japońsku "Zoom Up: Rape Site" (1979) - violent pink Koyu Oharu, który chciałem zobaczyć od lat. Od przynajmniej 1980 roku film ten był zagrzebany w archiwum wytwórni Nikkatsu.
Bardzo brutalny i mizoginiczny początek. Seryjny morderca seksualny dopada żeńską ofiarę, wkłada jej żarówkę między nogi, po czym kopie ją tak długo aż żarówka pęka. Zwłoki kobiety porzuca w dziurze po windzie w opuszczonym budynku. Tomoko (Erina Miyai) romansuje z nauczycielem swojej przybranej córki (Takeshi Shimizu). Po gwałtownym zbliżeniu w tym samym budynku gdzie morderca składuje swe ofiary Tomoko i nauczyciel są świadkami uduszenia przez nieznanego mężczyznę kobiety w trakcie seksu, której zwłoki następnie trafiają do dziury po windzie. Tomoko jest przekonana że chodzi o tego samego maniaka, o którym trąbią w mediach, ale nie ma zamiaru udać się na policję...
W hołdzie dla włoskiego nurtu giallo morderca nosi czarne rękawiczki (podobnie jak w znakomitym "Zoom In: Rape Apartments" Naosuke Kurosawy). Przyzwoity film eksploatacji/thriller ze sporą dawką seksu, dwiema scenami seksualnej przemocy i odprężającą ścieżką dźwiękową w stylu lat 70-tych. Scenarzysta Chiho Katsura napisał m.in. scenariusze do sequela "Zoom Up", niektórych violent pink Yasuharu Hasebe oraz do surrealistycznego horroru "Hausu" (1977).
Czas trwania: 66 minut.