PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=423947}

Złe spojrzenia

Nothing Is Private
6,5 2 448
ocen
6,5 10 1 2448
Złe spojrzenia
powrót do forum filmu Złe spojrzenia

Chciałoby się, nawiązując do tytułu, powtórzyć za Biblią: "marność nad marnościami i wszystko marność". Ale... czy aby na pewno wszystko marność? W tym filmie widać doskonale, że każdą marność (rzecz, która nie jest święta ani grzeszna SAMA W SOBIE) uświęca człowieczeństwo.

Dostrzeżenie człowieczeństwa w bliźnim - niezależnie od tego, w jak nietypowej sytuacji się uczestniczy. Czy też w jak... nowej. Miłość bliźniego nie dotyczy bowiem doświadczenia. Dotyczy intuicji, którą u dzieci odrywa się od intelektu podczas pruskiej edukacji. Później, w różny sposób skrzywieni mentalnie dorośli (bo choć skrzywia się tak samo, ludzie są rozmaici), muszą zebrać wiele doświadczeń, by... powrócić do owej intuicji.

Rozum wzbogacony o szereg doświadczeń życia dorosłego dochodzi w końcu do muru. W obliczu względności i podważalności tylu rzeczy, ich zależności od kontekstu, stwierdza się coś na kształt "wiem, że nic nie wiem" i rehabilituje się serce. Bo tylko ono wyławia to, co niepodważalne, najważniejsze - w każdym kontekście.

Święta nie jest czystość rasy, dziewictwo, rodzina, taki czy inny jej model, taki czy inny wiek konieczny do założenia rodziny, taki czy inny, sztywny wiek inicjacji seksualnej, prawo rodzica do wychowania swego dziecka, niezależnie od metod, święta nie jest nawet prywatność. Wszystko to są zaledwie cenne elementy, które tylko i aż, naprowadzają ludzi na to, co najistotniejsze.

Ludzka cywilizacja nigdy nie była chrześcijańska - nie zapuściła nawet korzeni, a cały czas jest w niej chrześcijańskie ziarno. Przecież ten film doskonale pointuje cytat z odrzuconej ewangelii Filipa: "nie obawiaj się ciała, ani go nie kochaj; gdy się go boisz, zapanuje nad tobą, gdy je kochasz, połknie cię i zadławi".

Scenarzysta to ten sam, co od American Beauty - wielki szacun po raz kolejny. Ukazał w innym wymiarze tę samą prawidłowość: kulturowe oraz duchowe rozdarcie. Dziewczynka, główna bohaterka, szamotała się między skrajnym purytanizmem, a obsesją na punkcie seksualności. A otaczali ją i wtłaczali jej te skrajności do głowy ludzie, którzy sami musieli być w jakiś sposób skrzywdzeni w dzieciństwie. Temperament nie tłumaczy wszystkiego, czy generalnie geny. Ojciec Jazeery nie byłby raczej tak purytański, gdyby nie odpowiednia indoktrynacja. Sąsiad nie byłby raczej kimś zakrawającym na pedofila, gdyby nie jakieś dziwne podejście do seksualności, którego doświadczył za dzieciaka.

A zatem, wszystko jest marnością, o ile nie uświęcamy tego wszystkiego świeżym, ludzkim, empatycznym spojrzeniem. Tylko ono wyprostowuje każde zło.

użytkownik usunięty
tadzimierz_filmweb

Dobry komenentarz, jedyny sensowny póki co i pozwala mi lepiej skonfrontować się z treścią filmu. Inne tłumaczenie tego cytatu z Koheleta to: "daremne, wszystko daremne" i w tekście jest określenie, że "daremne pod słońcem", i to "pod słońcem" jest kluczem do zrozumienia tego.

Swoją drogą, jak żyć normalnie i kierować się sercem, jeśli żyjemy w społczeństwie dość sztywnych zasad, norm, etc.?
Widzimy sytuację z sąsiadką i sąsiadem, jak ta kobieta wchodzi do nich podczas wywiadu, jak z góry zakłada pewne rzeczy, jak ją też wcześniej ostrzega przed "przyjaźnią" z tym gościem. I troche tutaj jak z tym co mówi w kontekście własnego podejścia do wojny jej ojciec: oznaką inteligencji jest to, że pewne przeciwności utrzymujemy w głowie w jednym czasie, czyli np. z jednej strony pragniemy wolności, niewinności, a z drugiej strony rozumiemy zasady, ograniczenia, czy w tym konkretnym przypadku jakieś lęki. Ale ze sfery intelektu trudno to przełożyć na rzeczywistość. Co za niedoskonały świat. Pozostaje akceptacja tej niedoskonałości i puenta jak u Koheleta?


użytkownik usunięty
tadzimierz_filmweb

Jeszcze jedna myśl, to co napisałeś, że nie jest istotna (święta sama w sobie) czystość krwi, model rodziny, wiek inicjacji, etc. Widzimy w filmie do czego prowadzi forsowanie na siłę jakichś idei (purytański ojciec) w imię czegoś tam, że tak naprawdę rozchodzi się to z życiem i w skutku przynosi zupełnie coś odwrotnego. Zrobić pustkę w jednym miejscu (np. zakaz spotykania się z tym chłopcem), to pragnienie odnajdzie drogę zaspokojenia w innym. Czy lepszym? Rzeczywistość nie lubi pustki, jeżeli nie możesz zaspokoić danego pragnienia czy potrzeby (jak w przypadku tamponów), lepiej jak posłuchasz głosu własnego serca i zrobisz najlepiej jak potrafisz, niż będziesz sztywno wymuszać na sobie jakieś czyjeś idee, bo to może doprowadzić do patologii. Żadne skrajności nie są dobre.

Często niestety widzimy w świecie różne sztywne zasady, zero-jedynkową rzeczywistość, nie szukając daleko, w świecie religii, np. nie robisz czegoś wg. ustalonych odgórnie zasad, to popełniasz grzech.I nawet często nie ma miejsca na dyskusję, bo prawda jest tylko jedna, z góry ustalona. ale kiedy przychodzi do praktyki, to rzeczywistość wydaje się zupełnie inna, dlatego, że ludzie mają różne problemy osobiste, rożne wewnętrzne trudności i zastosowanie dla każdego jednego sposobu na życie jest często nierealne. Napisałem religia, ale to dotyczy wszystkiego.

Podoba mi się w tym filmie relacja Jesiry do pana Vuoso. Unika stereotypu i w jakimś sensie żal nam ich obu. Wbrew pozorom najmniej mi się podobała ta kobieta, sasiadka, co węszy wszędzie i mówi na końcu "don't be sorry for him" i przeszkadza im w końcowej scenie pożegnania, w wyrażeniu jakby prawdziwych uczuć.
Ta scena pokazuje, że rzeczywistość działa na dwóch frontach: świat zewnętrzny, czyli jakby to co widzą inni, nasze działania (popelniłeś wykroczenie, idziesz do więzienia, jesteś traktowany jako oprawca, etc.) vs. świat wewnętrzny, czyli to czego inni nie dostrzegają: uczucia, duchowość, a on już nie jest tak zero-jedynkowy.
Być może to jest to co miałeś wyżej na mysli mówiać o empatii.

Właśnie taka postawa, gdzie upraszczamy rzeczywistość, obdzierając ją jakby z tej warstwy wewnętrznej, prowadzi później do takich sytuacji jak widzimy w filmie np. kiedy Jesira rozmawia przez telefon z matką, a ona mówi, że, ojciec ci tak powiedział, to masz tak czynić, nieważne co. Czyli nie traktuje ją jak człowieka, tylko jak maszynę.
Ta scena wyglada jak parodia, ale pokazuje to, że w życiu nie odnosimy się często do rzeczywistości, do realności sytuacji, do tego co ktoś potrzebuje, co odczuwa, czyli jakby bez empatii, a działamy schematycznie, bez uczuć.

Niestety i to widzę tez po sobie, że tak jest łatwiej, że wejście w przestrzeń drugiej osoby i rzeczywiście w jego wewnętrzny świat nie jest takie proste, bo trzeba być na poziomie relacji z kimś, gdzie to jest w ogóle możliwe, a to wymaga pracy od samego początku, a często z jakiegoś powodu ludzie się po prostu zamykają.
Ludzie niestety nie potrafią rozmawiać ze sobą, nie potrafią wzajemnie wyrażać co czują, a to warunek by być przynajmniej do pewnego stopnia rozumianym. To co w nich najwazniejsze, skrywają przed innymi, i bliscy ludzie ich nie znają, bo sami żyją na powierzchni własnego ja i taki sam stosunek mają do innych.

Smutne, ale i pocieszające, bo to pozwala nieco glębiej spojrzeć na to wszystko i zobaczyć multikolorowość postaci, a nie tylko czarno-białe poświaty.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones