Przygotowana byłam na film kontrowersyjny przez duże K. Przez K co najmniej podwójne. KinKy. Jednak okazało się, że to co niezjadliwe dla wielu widzów ("trzech panów w łóżku nie licząc kota") dla mnie jest nie tyle łatwe do zaakceptowania co nawet poniekąd fascynujące. Sceny erotyczne - zaskakująco skromne jak na sceny nieskromne - idealnie wpisują się w gęstą od grzesznych namiętności atmosferę filmu, klimat przesycony dużym ładunkiem homoerotyzmu. Fabuła wciąga niemalże jak dobry kryminał. W kwestiach obyczajowych obraz Pedra zdaje się być wypowiedzią ostrą, lecz ostatecznie niejednoznaczną. Podobnie wielowymiarowi są bohaterowie. Zachwyt wzbudza kreacja czy raczej multikreacja Bernala - majstersztyk i niesamowita aktorska odwaga.