Niby dobry film, tylko cholernie mnie denerwuje ostatnio w filmach jedna rzecz. Po muzyce, depresji czy może cierpieniu głównego bohatera, zawsze na początku filmu można stwierdzić czy umrze...
A bo ja wiem? Ja naprawdę myślałam, że oni się rozstaną i tyle, bo to akurat było widać. Ale, że umrze? To był w sumie trochę szok. Dziwnie ta akcja się potoczyła.