Może jeszcze zestawię Sasnalów z filmem "Pewnego razu w Anatolii" - tam twórca zadbał o
proporcje: był okrutny mord, była znieczulica (oto są upychane do bagażnika zwłoki ofiary
przestępstwa, a policjant dorzuca jeszcze dynię, którą znalazł na polu), ale są też pokazane
postacie pozytywne i ludzkie odruchy nawet tych negatywnych bohaterów, a i bieda ma w
tym filmie różne oblicza. Jest czerń, biel i różne odcienie szraości - jak w życiu. To bardzo
piękny film z dobrym przesłaniem. W filmie Sasnalów jest tylko zło, a po wyjściu z kina
niesmak, zdziwienie i niezgoda na to, czym widz został uraczony.
Taki był zamiar.
Twórcy stworzyli postaci, które mają wzbudzać jedynie negatywne uczucia.
Polacy to świnie, tak jak w komiksie "Maus".
Nic pozytywnego nie ma też w książce 'Amatorki' Jelinek, którą polecam jako pewne uzupełnienie czy też pomoc w zrozumieniu filmu.
Ta książka była jedną z inspiracji dla Sasnalów.