Czuję się oszukany ponieważ jako wielki fan "Czerwonej Róży" Stasia Kinga polowałem na "Dzienniki..." ,a gdy już je miałem w rękach i obejrzałem poczułem wielkie rozczarowanie. Ktoś chyba chciał zarobić na pozycji jaką wypracowała sobie, całkiem słusznie dodajmy, pierwsza część.
A tutaj co mamy ? Niespójna fabuła, przekłamania w stosunku do orginału, zmienionych aktorów i praktycznie pozbawienie klimatu jakim swą moc zawdzięczała część pierwsza.
Bardzo się zawiodłem, takich rzeczy się nie robi...Czerwona Róża to praktycznie już klasyka horroru, a tu taki bubel :/ Dziwi mnie tylko, że King przyłożył do tego rękę... (w napisach początkowych znajduje się jego nazwisko).
Stasia Kinga? Stanleya? Chyba Stephena Kinga... czyli jak już to Stefka Kinga...
hahahahah ale sie uśmiałem
no dobra żartowałem, tylko troche sie uśmiałem
a mnie sie bardzo podobal ogladalem to dzielo ze 3 lata temu a teraz jestem w trakccie miniserialu i tez fajny choc poki co gorszy od prequela
Niestety jak zauważyłeś prequel miał tylko zarobić i był bardzo słaby w porównaniu do Róży, co skończyło sie bardzo kiepskiej filmem, który zawodzi fanów Kinga i horroru.
Co do pozbawienia klimatu, to się zgodzę, jednak jeśli chodzi o niespójność czy przekłamania to nie jest to prawda. Przy promocji "Czerwonej Róży" została opublikowana książka stylizowana na autentyczny dziennik Ellen Rimbauer, wydana pod nazwiskiem dr Joyce Reardon (każdy kto zna "Czerwoną Różę" wie dokładnie kim ta pani jest), w rzeczywistości napisana przez Ridleya Pearsona, przyjaciela Kinga. Film o tym samym tytule, jest wiernie oparty na książce, która w zamierzeniu miała być tylko materiałem promocyjnym, a która uzupełnia pierwszy film o niektóre szczegóły (jednak nie wnoszą one do historii niestety ani nic nowego, ani specjalnie tajemniczego).