Zawsze mnie ponosi, kiedy recenzenci portalu spłycają temat.
W dosłownym przekładzie "Mal de pierres" to ból kamieni. I właśnie od tego się zaczyna. We Francji lat pięćdziesiątych, w niewielkiej miejscowości żyje wrażliwa Gabrielle. Jest dziwna, w kamiennym domu nie ma ani miłości ani wsparcia, coś jej dolega, ale nikogo to nie interesuje, doskwierają ją przeraźliwe ataki bólu, które przez matkę postrzegane sa nawet jako udawanie. Zachowanie Gabrielle odbiega na tyle od przyjętych w społeczności norm, że rodzina chętnie wysłałaby ją do szpitala psychiatrycznego. Powinno jej nie boleć, powinna nie być szczera, powinna poznać kogoś i wyjść za mąż. Ponieważ matka żywi obawy o jej zdrowie - czytaj: chce mieć ją z głowy, spotyka się z miejscowym robotnikiem José i dobija targu. Państwo młodzi się nie kochają, sypiać z sobą nie będą, kobieca edukacja Gabrielle raczkuje i jak się okazuje na domiar złego dziewczyna cierpi na kamicę nerkową, ale społecznym wymaganiom stało się zadość. To jest dopiero początek. Nie zdradzę dalszych szczegółów, choć mam wielką ochotę, mogę przecież umieścić dopisek: uwaga spojler. Ale nie, zbyt dobrze się ogląda. Klimat filmu jest powolny, chłodny, sanatoryjny szpital, piękna natura, ona i on. Pragnienia Gabrielle to nie kwiożercze żądze macicy, jak uznał jeden z recenzentów portalu, to budzenie się kobiecej psychiki i fizyczności, do których nie ma społecznych instrukcji i dlatego nie za bardzo wiadomo, co z tym przebudzeniem zrobić. W konsekwencji bohaterka myli rzeczywistość z "innym światem", w którym chciałaby egzystować. Film ma wspaniały klimat, przy okazji jest piękny wizualnie i niezwykle estetyczny, dobra gra aktorska i świetnie puentowane dialogi pomiędzy Gabrielle i José... To taki łagodny surrealizm w okolichach francuskiego wybrzeża i zamglonych gór. Polecam.
Świetna recenzja! Nie rozumiem, skąd taka niska ocena filmu na filmwebie. Film oglądałam z niezwykłą przyjemnością, Twoja recenzja dopełnia tę przyjemność! Dziękuję i pozdrawiam:)
Świetny opis, obejrzałam i zgadzam się, powolny, chłodny klimat filmu ale zmysły rozgrzewa do granic.. :) a koniec mnie zaskoczył.
Czyż nie właśnie owa kamica nerkowa to po francusku nie mal a pierres? co sprawia, że tytuł niesie w sobie symboliczne streszczenie całego obrazu