Ciekawe czy taki tytuł przyciągnie ludzi do kin.
Właśnie tak sobie "siedzę & myślę" o tym tytule. Mimo że polski tytuł jak zwykle nieadekwatny, to chyba jednak lepszy niż tej spojlerzący. Bo to zanim zacznie się oglądać film już wiadomo, że ktoś będzie śpiewał dla Marion... Czyli jej mąż. Zbyt proste, zbyt oczywiste. Polskie nie lepsze, a jednak lepsze.